Po środowym blamażu w meczu z Miedzią, Marek Papszun na konferencji poprzedzającej mecz z Puszczą był w bojowym nastroju. Widać było złość i niezadowolenie z powodu odpadnięcia z Pucharu Polski. Zastanawialiśmy się czy w równie bojowym nastroju będą piłkarze Rakowa w sobotnim meczu 10 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Do Częstochowy przyjechała Puszcza Niepołomice i kluczowe jest tu słowo ,,przyjechała”. Zawodnicy gości byli w tym meczu tylko ciałem, bo Raków robił z nimi co chciał.

Składu, który wystawił Marek Papszun nikt się kompletnie nie spodziewał. Od pierwszej minuty szkoleniowiec Rakowa postawił na Tomasza Walczaka, który dopiero co zadebiutował w meczu z Miedzią. Do pierwszej jedenastki po półtora roku powrócił Ivi Lopez i chyba każdy z tego powodu się ucieszył. Te dwie zmiany były mocno eksperymentalne, ale powrót Hiszpana mógł napawać nas nadzieją, że częstochowianie w końcu zaczną stwarzać zagrożenie z stałych fragmentów gry. Tak też się stało.

Pierwsze dwadzieścia minut było krótko mówiąc beznadziejne. To Puszcza była bliższa zdobycia bramki. Goście wykonywali rzut wolny, a strzał Lee wylądował na poprzeczce. Na szczęście gola nie było, bo strach się bać jak ten mecz by wyglądał, gdyby Puszcza go zdobyła, a potem zamurowała bramkę. Co prawda niepołomiczanie i tak zamurowali bramkę z tym, że przy stanie 0:0. Szybko to się zemściło. Goście grali w obronie tak nisko (czasem nawet sześcioma zawodnikami), że zostawili zbyt dużo miejsca Amorimowi przed polem karnym. Brazylijczyk przyjął, zastanowił się, poprawił i w końcu uderzył. Trwało to tak długo, że aż szkoda znęcać się nad obroną Puszczy. Piłkę odbił jeszcze Perchel, ale dopadł do niej Ivi, który zgrał ją wzdłuż bramki. Tam kolejną komedię odstawili obrońcy, bo dwóch z nich minęło się z piłką, a formalności dopełnił Jean Carlos.

Od tego momentu Raków zaczął tak dominować, że zastanawialiśmy się, w której lidze gra Puszcza. Zawodnicy gości praktycznie nie wychodzili ze swojej połowy. Chwilę później Raków miał rzut wolny, do którego podszedł Lopez. Na piątkowej konferencji trener Papszun mówił, że w ostatnich dniach skupili się tylko i wyłącznie na trenowaniu SFG. Nie wiemy jak te treningi wyglądały, ale mamy pewne podejrzenia. Prawdopodobnie cała drużyna patrzyła, a Ivi Lopez strzelał na bramkę z różnych pozycji. Oczywiście to żart, ale Hiszpan rzeczywiście podszedł do piłki i w fenomenalny sposób uderzył na bramkę. Nie było czego zbierać – spadający liść, błędne ustawienie bramkarza Puszczy i na tablicy wyników było 2:0. Kapitalny powrót Iviego. Bramka, asysta, a to wszystko w 40 minut. Można powiedzieć, że zemścił się za zerwane więzadła (kontuzja ta przytrafiła się Hiszpanowi właśnie w sparingu z Puszczą).

Druga połowa była nudna. Raków miał wynik, a Puszcza jakoś nie specjalnie kwapiła się do odrabiania strat. Co prawda w 48. minucie strzeliła bramkę, ale ze spalonego. VAR analizował prawidłowość tego gola dobre dwie minuty i gdyby go uznał, to mogłoby być nerwowo. Na szczęście nie padł i nerwowo nie było, ale było nudno. Dobrych okazji nie było. No może jedna po wrzutce Tudora, ale Brunes minął się z piłką. Tak w 65. minucie pojawiła się myśl, że chyba obie drużyny chcą, by ten mecz się już zakończył. Puszcza miała dość ciągłego biegania za piłką, a Raków miał wynik.

Medaliki zanotowały trzecią wygraną z rzędu w PKO BP Ekstraklasie. Gdyby nie porażka z Miedzią w pucharze, to każdy by mówił o tym, że Raków powrócił na właściwe tory. A tak… dalej pamiętamy o odpadnięciu w pucharze, ale mecz z Puszczą trochę go osłodził. A no i Raków został nowym wiceliderem, pewnie nie na długo, ale jednak. Kogo wyróżniamy? Wyróżniamy Mosóra, bo był pewny w defensywie. Wyróżniamy Iviego, bo wykreował to zwycięstwo. Wyróżniamy też Carlosa, bo na prawdę od powrotu Marka Papszuna jest bardzo dobry i przede wszystkim – równy.

Raków Częstochowa – Puszcza Niepołomice 2:0 (2:0)

Raków Częstochowa: Trelowski – Svarnas, Rodin, Mosór – Jean Carlos, Berggren, Kochergin, Tudor – Lopez, Amorim, Walczak (Brunes)
Puszcza Niepołomice: Perchel – Siplak, Yakuba, Craciun, Mroziński – Serafin, Hajda, Abramowicz, Lee, Tomalski – Kosidis

Bramki: 32` Jean Carlos, 38` Lopez
Żółte kartki: Rodin, Kochergin, Brunes – Serafin, Hajda, Mroziński