Już za kilka godzin przy Limanowskiego 83 w Częstochowie zostanie rozegrany mecz 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dzisiejszym rywalem Rakowa będzie Zagłębie Lubin, a my tradycyjnie postanowiliśmy zajrzeć do obozu rywala i porozmawialiśmy z Michałem Szczygiełem z portalu zaglebiak.com.
Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Waldemara Fornalika nie należy do udanych, a wręcz jest zwyczajnie fatalny. Zagłębie okupuje dolną część tabeli, gromadząc tylko osiem punktów w ośmiu meczach. Wiele kibiców i postaci zgromadzonych wokół klubu z Lubina wyraża swoje duże niezadowolenie. Postanowiliśmy więc zapytać naszego rozmówcę o to, jakie panują nastroje przed meczem z Medalikami. – Powiedzieć, że atmosfera jest grobowa, to chyba nie wyczerpać całego tematu. Kibice, ale też ludzie piłki, czy nawet dziennikarze nie mają już złudzeń, że misja Waldemara Fornalika dobiega końca, bo formuła jego pomysłu zwyczajnie się wyczerpała – przekazał Michał Szczygieł.
Jedną z przyczyn tego, jaki rezultat punktowy osiągnęła drużyna Zagłębia po ośmiu kolejkach, jest bardzo niska skuteczność. Lubinianie w ośmiu starciach ustrzelili tylko pięć goli, w czym gorsza jest tylko ekipa Stali Mielec. Jakie są tego powody? – Powodów jest kilka. Z pewnością kolejne urazy Dawida Kurminowskiego powodują, że trzeba szukać trochę innego grania, niż w końcówce zeszłego sezonu. Wypożyczony do Zagłębia Sejk też potrzebuje czasu, żeby złapać z kolegami nić porozumienia. Dodatkowo cała linia pomocy jest w słabszej dyspozycji, a bez dobrego serwisu ze środka, czy skrzydeł, nie ma mowy o wysokiej skuteczności – powiedział nasz rozmówca.
Jednym z aspektów, który może pozytywnie nastawiać gości dzisiejszego pojedynku, jest obecność częstochowskich demonów nad Limanowskiego 83 w tym sezonie, bowiem do tej pory w trzech meczach Medaliki zdobyły tylko jeden punkt. Remis i dwie porażki, które były skutkiem szczególnie fatalnej dyspozycji piłkarzy Marka Papszuna. Trudno mówić, że jest to czegoś konsekwencją, bo jednak na wyjazdach Raków prezentował się o niebo lepiej, choć nie zawsze tak jak tego oczekiwaliby kibice. Czy Zagłębie może upatrywać szansy w tej pechowej serii Rakowa w meczach domowych?
– Ciężko powiedzieć, jaką formę Zagłębia dziś zaproponuje maszyna losująca. Ten zespół potrafi dobrze grać w piłkę, ma kilku naprawdę jakościowych piłkarzy i jeśli dyspozycja dnia będzie odpowiednia, możemy być trudnym przeciwnikiem. Niestety Zagłębie ma też drugą twarz. Zespół traci niezmiernie dużo ze swojej waleczności, gdy szybko traci pierwszą bramkę. Sfera mentalna to jedna z większych bolączek obecnie i tego obawiam się przed meczem najbardziej – stwierdził Szczygieł.
Mimo tego, że dyspozycja Zagłębia, jak powiedział nasz rozmówca, zależy od maszyny losującej, to dopytaliśmy o to, w jakich warunkach ekipa z Lubina czuje się najlepiej i mogłaby zaskoczyć Raków. – Zagłębie najlepiej czuje się w meczach, gdzie jest dużo miejsca do grania. Wdowiak, czy Pieńko z pewnością wolą mieć trochę przestrzeni, by wykorzystać dynamikę, niż grać w bardzo zamkniętych meczach, gdzie nie mogą bazować na swojej mobilności – przekazał.
Mankamentów w drużynie prowadzonej przez Waldemara Fornalika ze szczególną trudnością szukać nie trzeba, bowiem są one dla wielu widoczne gołym okiem. Jednak, które z nich przysparzają największe problemy? – Bolączek jest wiele, ale jeśli miałbym wskazać jedną, która może zdecydować, to fizyczność. Mecz z Koroną pokazał, że w tym aspekcie jest sporo do poprawy, a jeśli mecz będzie bardzo intensywny, to może w drugiej połowie zwyczajnie zabraknąć prądu, by dotrzymać kroku Rakowowi – uważa nasz rozmówca.
Na sam koniec poprosiliśmy Michała o przedmeczowe predykcje. – Mocno wierzę, że zespół będzie chciał pokazać charakter. Piłkarze zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, w której się znajdują i nie wyobrażam sobie Zagłębia przechodzącego obok meczu. Czy to wystarczy? Trudno powiedzieć. Zagłębie raczej będzie ostrożne, biorąc pod uwagę, że zmierzy się z rozpędzonym po wygranej z Legią zespołem Marka Papszuna. Będziemy czekać i szukać szans w szybkich atakach – zakończył.