Raków Częstochowa przegrał spotkanie przedostatniej serii gier PKO Ekstraklasy z Cracovią i prawdopodobnie wypisał się z żółwiego wyścigu o podium oraz miejsce w eliminacjach do europejskich pucharów. To oznacza, że w tym sezonie drużyna spod Jasnej Góry poniosła w delegacjach dziewięć porażek.
Pojedynek z Pasami nie zapowiadał się lekko, ponieważ po zwycięstwie Korony Kielce nad Ruchem Chorzów, krakowianie wciąż byli mocno uwikłani w walkę o utrzymanie, zajmując pierwsze miejsce nad strefą spadkową z jednym punktem przewagi. Trzeba naturalnie wspomnieć, że Cracovia to najmniej wygodny rywal Rakowa od powrotu do ekstraklasy, na którego terenie wciąż nie udało się wygrać. Opiekun miejscowych, Dawid Kroczek, nie chciał eksperymentować z podstawowym składem. Trener Dawid Szwarga zaskoczył za to jedną decyzją w kontekście wyjściowej jedenastki. Od pierwszej minuty starcie przy ulicy Józefa Kałuży rozpoczął Adnan Kovacević, i to nie jako centralny stoper, a obok dowodzącego tej niedzieli Bogdana Racovitana.
I połowa
Pierwszą groźniejszą sytuację gospodarze stworzyli po wyrzucie z autu, kiedy do przedłużonej przed samą bramkę piłki dotarł Patryk Sokołowski i tylko instynkt Vladana Kovacevicia uchronił częstochowian przed utratą gola. Piłkarze Rakowa dłużej prowadzili grę, ale nie mieli pomysłu, jak znaleźć drogę do siatki rywala. Najwięcej szumu w polu karnym Cracovii tworzyło się po szarżach Jeana Carlosa Silvy i kontratakach duetu dziesiątek – Johna Yeboaha oraz Vladyslava Kochergina, lecz brakowało ostatniego podania lub dobrego wykończenia. Medalikom nie udało się utrzymać koncentracji w tyłach i zapłacili za to najwyższą cenę w końcówce pierwszej odsłony.
Michał Rakoczy po przebitce w środku pola i świetnym prostopadłym zagraniu na lewą stronę położył kilku zawodników przyjezdnych i choć piłkę z linii bramkowej po jego strzale wybijał Racovitan, to zrobił to na tyle niezdarnie, że formalności dopełnił Benjamin Kallman. Gdy czerwono-niebiescy głowami byli już w szatni, Pasy mogły powiększyć zaliczkę. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową tuż nad poprzeczkę uderzył niepilnowany Virgil Ghita. Potem kolejną szybką akcję z własnej połowy wyprowadzili Kallman i Patryk Makuch, a sytuację przed szesnastką ratował Racovitan. Paweł Jaroszyński znalazł się w dobrym położeniu do zdobycia bramki ze stałego fragmentu gry, ale trafił tylko w mur.
II połowa
Podczas gdy zawodnicy ustępujących mistrzów Polski bez efektów budowali akcje wszerz pola karnego, kolejną zabójczą kontrę wyprowadzili przeciwnicy. Makuch świetnie uruchomił Rakoczego, który w sytuacji sam na sam z Kovaceviciem sfinalizował akcję podcinką nad naszym bramkarzem. Raków po tym ciosie już się nie pozbierał i nie zdołał wykreować nic poważnego. Aktywni byli Ben Lederman, Dawid Drachal, czy Ante Crnac, który w obliczu rywalizacji z Kamilem Glikiem nie miał dziś łatwego zadania. Sytuacji nie odwrócił także częstochowski sztab, który wprowadzeniem na boisko Kamila Pestki, Bartosz Nowaka, Łukasza Zwolińskiego oraz Jakuba Myszora cudów nie dokonał.
Wyjazdowy mecz z Cracovią to puenta tego sezonu w wykonaniu częstochowian. Zapaść nie tylko piłkarska, ale też mentalna. Podczas ostatniego domowego spotkania w przyszłą sobotę przeciwko grającemu o tytuł Śląskowi Wrocław trenera Jacka Magiery pozostało nam podziękować piłkarzom za przygodę w fazie grupowej Ligi Europy i zmobilizować ich do ciężkiej pracy w okresie międzysezonowym, aby skupieni w następnych rozgrywkach na PKO Ekstraklasie odbudowali klasę zespołu pod okiem nowego szkoleniowca.
Cracovia – Raków Częstochowa 2:0
Cracovia: Hrosso – Skovgaard, Glik, Ghita – Jaroszyński, Atanasov, Sokołowski, Olafsson (Kakabadze) – Rakoczy (Maigaard), Makuch, Kallman (Rózga)
Raków Częstochowa: Kovacević – Svarnas, Kovacević (Pestka), Racovitan – Jean Carlos, Lederman (Nowak), Papanikolaou, Drachal (Myszor)- Kochergin, Yeboah (Zwoliński) – Crnac
Bramki: 38`Kallman, 56` Rakoczy
Żółte kartki: Olafsson, Kakabadze – Racovitan, Svarnas, Pestka