Jednym z czterech kadrowiczów z Rakowa Częstochowa, który ma okazję występować dla swojej drużyny narodowej, jest Erick Otieno. Ostatnie tygodnie w wykonaniu Kenijczyka nie należały jednak do zbyt udanych i ogólnie rzecz biorąc, poza pojedynczymi przebłyskami, jego ośmiomiesięczny pobyt w Częstochowie nie okazał się być na tyle efektywny i efektowny, jak zapowiadało się tuż po jego transferze. Przy okazji meczów Rakowa raczej nie mogliśmy zaobserwować, że jest liderem, tak jak miało to miejsce w AIK, czy w drużynie narodowej Kenii. I właśnie nad tym chcemy się pochylić.

Erick Otieno trafił do Częstochowy w styczniu, przechodząc do Rakowa z AIK Stockholmu. W klubie ze stolicy Szwecji Kenijczyk odgrywał kluczową rolę, będąc jej jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników. – Zastąpienie go będzie bardzo trudne. Od kiedy gra to jest ważną postacią. Ja osobiście sobie tego zespołu bez niego nie wyobrażam. To było serce drużyny, taki archetyp waleczności – mówił po transferze w rozmowie z naszym portalem Marek Wadas ze Szwedzkiej Piłki. Swojej roli w ekipie ze Stockholmu Otieno nie przeniósł do Częstochowy, grając dość przeciętnie pod wodzą trenera Dawida Szwargi. Młody szkoleniowiec próbował również innego rozwiązania – gry Kenijczykiem na prawej stronie, lecz to również nie przyniosło żadnych efektów. Nic nie zmieniło się, kiedy na stanowisko pierwszego szkoleniowca powrócił trener Marek Papszun. Afrykańczyk w pierwszych kolejkach obecnego sezonu był zwyczajnie bezproduktywny, niewnoszący nic. Dużo biega, ale na nic się to zdaje.

Symbolicznym w tym wszystkim, pół żartem, pół serio, można powiedzieć, że był jego strzał w Zabrzu, który mało co nie wylądował poza trybunami stadionu. Warto również w tym miejscu zacytować fragment o Ericku w naszych ocenach pomeczowych po spotkaniu z Lechią Gdańsk: „Pewne rzeczy się nie zmieniają. Otieno jest szybki, ale co z tego skoro nie potrafi celnie dośrodkować piłki. Na plus to, że nie oddaje już strzałów, bo tego również nie potrafi. W obronie coś tam biega, ale raz Khlan tak go wkręcił, że Otieno może mieć koszmary. Z utęsknieniem czekamy aż Tudor zacznie grać na wahadle bo na Eicka nie da się patrzeć” – podsumowaliśmy.

Bezproduktywny – to słowo powtarzaliśmy, powtarzamy i będziemy powtarzać w kółko, bowiem perfekcyjnie oddaje boiskową postawę Kenijczyka w meczach Rakowa. Chcąc jednak odnaleźć życiową formę tego zawodnika, szukać trzeba daleko, bo w odległej krainie, przez którą przebiega równik, a dokładnie mowa o Kenii. Do drużyny narodowej tego kraju Erick Otieno na powołania może liczyć od 2016 roku i przez te osiem lat udało mu się zebrać 38 występów. Aktualnie jest bezkonkurencyjną postacią zespołu, która wnosi w szeregi afrykańskiej drużyny dużo doświadczenia. O wypowiedź na temat tego, jak ważnym elementem w reprezentacji Kenii jest Erick Otieno, poprosiliśmy Elijaha Ouko – reportera telewizji NTV Kenya.

Erick jest integralną częścią drużyny narodowej. Jest jednym z niewielu zawodników, którzy od czasu debiutu w 2016 roku konsekwentnie występują w drużynie narodowej. Jeśli jest tylko zdrowy, to musi występować w wyjściowym składzie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ze względu na jego doświadczenie oraz profesjonalizm, zawsze będzie mógł liczyć na zaufanie trenera. Wykonuje swoją pracę zgodnie z oczekiwaniami i nigdy nie ma przypadków braku dyscypliny. Jest jednym z najlepszych piłkarzy w Kenii. Na swojej pozycji konkuruje z Abudem Omarem, lecz uważam, że Erick jest nieco od niego lepszy. Czasem, aby wrócić do formy, piłkarz musi przebywać w znajomym dla niego środowisku – powiedział nam kenijski dziennikarz.

Być może coś w tym ostatnim zdaniu, wypowiedzianym przez naszego rozmówcę, jest. W przypadku Deiana Sorescu, byłego piłkarza Rakowa, te dwa sezony wstecz można było zaobserwować jego wzrost formy po przerwach reprezentacyjnych i grze dla reprezentacji Rumunii. Oczywiście mówimy o zupełnie innym zawodniku, natomiast nie jest to wykluczone, że w przypadku Otieno po nabraniu wiatru w żagle w swoim rodzimym środowisku, możemy spodziewać się nowego startu, a twitterowa społeczność kibiców Rakowa będzie mogła tworzyć popularny mem „ruszyła maszyna”. Jeśli ktoś zapyta; okej, dlaczego tylko nie stało się tak wcześniej, przecież był już powoływany… . Owszem, był, lecz jego występy w kadrze Kenii przez te osiem miesięcy odkąd trafił do Rakowa, hamowały kontuzje, którą w ostatnim przypadku nabył dosłownie tuż przed wyjazdem na zgrupowanie. Warto więc zaznaczyć, że odkąd Erick Otieno jest piłkarzem Medalików, ani razu nie zagrał dla reprezentacji przez swoje kontuzje. Teraz w końcu będzie okazja, aby się to zmieniło. Pytanie, czy zmieni się również jego forma w czerwono-niebieskiej koszulce… ? Jeśli się tak w najbliższym czasie nie stanie, to powinno się już szukać następstwa dla Ericka, a daleko tego robić przecież nie potrzeba, bowiem do drzwi pierwszej drużyny puka utalentowany Kacper Nowakowski, który występuje w reprezentacji Polski U-19, czy też za kilka miesięcy do gry powinien powrócić Srdjan Plavsić, który przy obecnej formie Otieno być może nawet i bez zdrowego kolana „zjadałby” Kenijczyka.

Podczas wrześniowego zgrupowania reprezentacja Kenii rozegra dwa mecze w ramach kwalifikacji do Pucharu Narodów Afryki kolejno przeciwko Zimbabwe oraz Namibii. Pierwsze spotkanie odbędzie się już jutro o godzinie 15:00 czasu polskiego.