W środowe jesienne popołudnie w ramach finału Pucharu Polski Podokręgu a-klasowa Pilica Koniecpol podejmowała broniącą tytułu czwartoligową Victorię Częstochowa. Drużyna z obiektu przy ulicy Krakowskiej była ostatnią z czterech ekip spod Jasnej Góry pozostałą na placu boju. 

Biało-Zieloni znając wagę tego starcia nie eksperymentowali przesadnie w wyjściowym składzie, pozostawiając trzon zespołu. Ekipa trenera Adriana Pasieki przystępowała do spotkania w roli faworyta i tak od samego początku się prezentowała. Bardzo szybko wynik otworzyli po strzałach głową Krystian Przybylski i Marcin Kowalski, a jeszcze przed gwizdkiem na przerwę piłkę do siatki z najbliższej odległości po zespołowej akcji i interwencji bramkarza rywali dobił Michał Włodarek. Nastroje z pierwszej połowy ochłodziła niestety kontuzja sprowadzonego przed tym sezonem Roberta Grenia.

Koniecpolanie na przestrzeni całego meczu byli bezradni i bardzo sporadycznie sprawdzali między słupkami Mateusza Jaskułę. Drugie trzy kwadranse mogły jednak utwierdzić w przekonania o problemach w ofensywie zespołu ze Starego Miasta. Pomimo wielu błędów gospodarzy na własnej połowie, w zespole częstochowskim brakowało decyzyjności i wyrachowania pod bramką. Przez to do końcowego gwizdka więcej goli już nie oglądaliśmy, a zawodnicy Victorii drugi rok z rzędu mogli odebrać trofeum z rąk Artura Szymczyka i cieszyć się z awansu do drabinki Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. To druga drużyna obok rezerw ekstraklasowego GKS-u Katowice, która stanie do rywalizacji o miejsce w pierwszej rundzie następnych rozgrywek.