Raków Częstochowa zainaugurował nowy sezon PKO BP Ekstraklasy. Częstochowianie udanie rozpoczęli rozgrywki i w niedzielny wieczór pokonali w Lublinie lokalny Motor 0:2, który wrócił do elity po 32 latach. Spotkanie upłynęło pod znakiem powrotu na ławkę trenerską Marka Papszuna. Oficjalny debiut w drużynie Rakowa zaliczył Adriano Amorim, a także Patryk Makuch.
Pierwsze trzydzieści minut nie wyglądało najlepiej. Drużyna Motoru zdecydowanie częściej utrzymywała się przy piłce. To nie przynosiło jej jednak wielu sytuacji. Najgroźniejsza okazja gospodarzy miała miejsce po dużym błędzie Trelowskiego, który będąc atakowany przez napastnika Motoru, wybijał piłkę pod nogi Michała Króla, ale na szczęście nasz wychowanek bohatersko wybrnął doskonałą interwencją. W 24. minucie po strzale Vladyslava Kochergina arbiter podyktował rzut karny, ale po interwencji VAR odwołał swoją decyzję. W 32. minucie spotkania premierowego gola w tym sezonie zdobył Ante Crnac, po fenomenalnym zagraniu Frana Tudora i wcześniejszym rozprowadzeniu kontrataku przez Kochergina. Wahadłowy mocnym zagraniem wbił piłkę w pole karne, a Chorwat uprzedził obrońcę i strzałem zewnętrzną częścią buta pokonał bramkarza miejscowych. Od tego momentu Raków zaczął przeważać i kontrolować rytm spotkania. Podobnie jak w przypadku drużyny z Lublina nie przyniosło to jednak dogodnych sytuacji i do przerwy wynik był na korzyść częstochowian.
Druga połowa przebiegała zdecydowanie pod dyktando Rakowa. Częstochowianie mieli sporo dobrych okazji do zdobycia bramki, a intensywność była zadowalająca. Motor poza jedną bardzo groźną sytuacją z 64. minuty kiedy to Piotr Ceglarz dopadł do bezpańskiej piłki i huknął nad bramką, nie stwarzał sobie zbyt wielu sytuacji, choć sporo świeżości w jego poczynania wnieśli zmiennicy. Podopieczni Marka Papszuna kontrolowali przebieg gry i kreowali sytuacje. Okazję do drugiego trafienia miał po krótkim i zaskakującym rozegraniu rzutu wolnego Crnac, ale jego strzał bardzo dobrze wybronił bramkarz Motoru. Swoją okazję miał także Makuch, ale w tym przypadku również górą okazał się golkiper gospodarzy. Generalnie nie był to niesamowity debiut nowego napastnika Rakowa, który oprócz kilku ,,zastawek” nie pokazał niczego szczególnego. To samo tyczy się Amorima, który w pierwszej połowie był niewidoczny. W drugiej wszedł w kilka ciekawych dryblingów, ale został zmieniony w 78. minucie. Drugi gol dla Rakowa padł w 87. minucie i przypieczętował triumf czerwono-niebieskich. Kapitalny przechwyt zaliczył Barath, bardzo dobrą asystą popisał się Crnac, a Dawid Drachal znalazł się w fenomenalnej okazji i wykorzystał ją płaskim strzałem w dolny róg bramki. Na koniec oglądaliśmy świetny strzał z dystansu Baratha, ale skutecznie interweniował Ivan Brkić. Warto wspomnieć także o sytuacji z końcówki meczu, kiedy to Jean Carlos przywdział opaskę kapitana.
Spotkania z beniaminkami nigdy nie są łatwe, bo nie zawsze wiadomo czego można się spodziewać. Drużyna Rakowa po wejściu w mecz funkcjonowała bardzo dobrze, na wysokiej intensywności i trener Marek Papszun będzie miał na pewno wiele powodów do zadowolenia. W następnej kolejce Medaliki podejmą Cracovię, która zremisowała dziś szczęśliwie z Piastem Gliwice 1:1.
Nasza ocena meczu: 4+
Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:2 (0:1)
Motor Lublin: Brkić – Luberecki (Stolarski), Kruk (Bartos), Rudol, Wójcik – Scalet (Simon), Kubica (Ndiaye), Wolski, Ceglarz, Król – Mraz (Caliskaner)
Raków Częstochowa: Trelowski – Pestka, Rodin, Racovitan – Jean Silva, Kochergin (Barath), Berggren, Tudor (Svarnas) – Amorim (Otieno), Crnac, Makuch (Drachal)
Bramki: 32` Crnac, 87` Drachal
Żółte kartki: Rudol – Amorim – Racovitan – Crnac