W hicie 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy na przeciwko siebie stanęły drużyny Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa. Było to starcie lidera z urzędującym mistrzem Polski, więc emocje przed spotkaniem sięgały zenitu, czego dowodem był komplet na trybunach. Ostatecznie, po ostatnim gwizdku sędziego, Raków zremisował ze Śląskiem 1:1.

Raków zremisował ze Śląskiem

Od początku było jasne, że starcie we Wrocławiu będzie bardzo ważne. Nie tylko w kontekście układu tabeli, ale i przewagi psychologicznej na dalszą część sezonu. Zmierzyli się ze sobą mistrz Polski z aktualnym liderem. Dodatkowym smaczkiem był wypełniony po brzegi stadion Tarczyński Arena, co zwiastowało wspaniałą atmosferę na trybunach.

I połowa

Od początku do głosu doszli goście, którzy raz po raz, spychając przeciwnika we własne pole karne, tworzyli sobie sytuacje. Nie wynikało z tego nic większego, aż do 24. minuty. Wtedy to najpierw Berggren odebrał piłkę w środku pola, dzięki czemu mieliśmy przewagę na połowie przeciwnika, a następnie, w dalszej fazie akcji Tudor dośrodkował w pole karne. Tam czekał Kittel, który wykorzystał błąd obrony Śląska i pewnym strzałem wyprowadził Raków na prowadzenie. Pomimo tej bramki, obraz meczu nie za wiele się zmienił. Wrocławianie próbowali szybkich ataków i długich piłek na Exposito, jednak poza celnym strzałem Żukowskiego nic z tego nie wychodziło. Sędzia Marciniak doliczył 4 minuty, po czym zaprosił piłkarzy do szatni.

II połowa

Raków próbował podwyższyć prowadzenie, ale z każdą minutą Śląsk zaczynał nabierać rozpędu. Najpierw, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego instynktownie obronił Kovacević, by za chwilę, po nieporozumieniu ze Svarnasem popełnić fatalny błąd w ustawieniu, który skończył się bramką Samca-Talara. Od tego momentu częstochowianie ponownie zepchnęli gospodarzy do głębszej defensywy, jednak to Śląsk miał najlepszą okazję, aby wygrać ten mecz. Po długim podaniu od Leszczyńskiego, do piłki dopadł Exposito i tym razem w pojedynku górą był Kovacević, który poniekąd odpokutował swój wcześniejszy błąd. Raków próbował strzelić jeszcze drugą bramkę, jednak próby Ledermana, czy też Racovitana kończyły się niepowodzeniem. Tak więc ostatecznym rezultatem było 1:1.

Status quo w tabeli

Jest spory niedosyt po tym spotkaniu. Zdecydowanie Raków bardziej stracił dwa punkty, niż zyskał jeden. Różnica, na ten moment, między naszym zespołem, a Śląskiem Wrocław wynosi 8 punktów. Szkoda, że nie udało się pomniejszyć tej straty. W środę czeka nas mecz pucharowy z Cracovią, przy Limanowskiego. Podopieczni trenera Szwargi muszą zrobić wszystko, aby zmazać ostatnie nienajlepsze mecze w lidze. Trzeba pokazać na arenie krajowej grę, jakiej od mistrza Polski się oczekuje.

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Janasik, Bejger (Paluszek 45′), Petkov, Matsenko (Konczkowski 46′) – Samiec-Talar, Olsen (Rzuchowski 90+3′), Pokorny (Łukasik 88′), Schwarz, Żukowski – Exposito

Raków Częstochowa: Kovacević – Tudor, Racovitan, Svarnas – Silva, Berggren, Kochergin (Lederman 62′), Plavsić (Sorescu 82′) – Kittel (Cebula 62′), Nowak (Yeboah 73′) – Crnac (Zwoliński 73′)

Bramki: Samiec-Talar 67′, Kittel 24′

Żółte kartki: Schwarz, Plavsić