fot. Śląsk Wrocław/Accredito
Kacper Trelowski przed sezonem 2023/24 udał się na wypożyczenie do Śląska Wrocław. Niestety ten ruch dla młodego bramkarza okazał się niezbyt udany. Trelowski w pierwszej drużynie wrocławian rozegrał zaledwie dwa spotkania. „Trelu” z pewnością nie tak wyobrażał sobie pobyt w stolicy Dolnego Śląska. Za nim jednak naprawdę obiecujące tygodnie, w których dostał szansę w trzecioligowych rezerwach. O tym, jak spisuje się golkiper Rakowa rozmawialiśmy z Janem Feliszkiem z portalu śląsknet.com.
Wychowanek czerwono-niebieskich wystąpił w jednym spotkaniu na poziomie ekstraklasy w barwach WKS-u, 12 sierpnia ubiegłego roku w Mielcu przeciwko Stali. Mecz rozpoczął się po myśli „Trela”, który efektownie obronił rzut karny wykonywany przez Piotra Wlazłę, ale na tyle zdekoncentrował się tym osiągnięciem, że chwilę później popełnił katastrofalny błąd przy trafieniu Kokiego Hinokio do szatni, kiedy zupełnie zgubił ustawienie przy uderzeniu z dużej odległości. W drugiej odsłonie starcia Kacper nie zdołał się zrehabilitować i nie pomógł przy kolejnych straconych golach, które doprowadziły do porażki wrocławian. Jacek Magiera zdecydował się na powrót Rafała Leszczyńskiego między słupki.
W pierwszej drużynie młodzieżowiec zaprezentował się jeszcze w pucharowej potyczce w Białymstoku z Jagiellonią. Tam niestety był bezradny przy strzałach Nene oraz Jesusa Imaza, które przesądziły o awansie największego rywala Śląska w drodze do mistrzostwa i zamknęły bramę dalszych występów Trelowskiego. Następnie wiele kontrowersji przy Limanowskiego 83 wywołał komentarz Davida Baldy, dyrektora sportowego Śląska, który ocenił, że 20-latek trafił na Tarczyński Arenę nieprzygotowany i podejmują się jego odbudowy.
– Kacper dostał zaledwie jedną szansę w pierwszym zespole w lidze na początku sezonu, której mówiąc wprost, nie wykorzystał. Fakt, że spotkanie to odbywało się w pierwszych kolejkach, może wskazywać na to, że do Wrocławia faktycznie trafił zaniedbany. W ostatnim czasie notuje bardzo dobre występy w drugiej drużynie i widać w nich charakterność oraz pewność w grze wyciągniętą właśnie z treningów od trenera Sikorskiego. Podkreślał też, że rzadko kiedy treningi u tego trenera się powtarzają, co bardzo wpływa na jego rozwój – twierdzi Jan Feliszek.
Warto podkreślić, że sama postać trenera Macieja Sikorskiego, byłego wieloletniego opiekuna bramkarzy częstochowian, miała duży wpływ na decyzję Kacpra o transferze czasowym. Sam Trelowski wiele zawdzięcza trenerowi, a pod jego okiem ma szansę stale się rozwijać. Pomimo tego, że nie miał zbyt wielu szans na grę w bieżących rozgrywkach, pobytu we Wrocławiu nie można rozpatrywać jako czasu straconego. Główną przyczyną tego jest właśnie ciągły trening pod czujnym okiem Sikorskiego.
Oprócz tego Rafał Leszczyński, czyli konkurent Trelowskiego, znajduje się obecnie w życiowej formie. Wspólna rywalizacja napędza każdego sportowca i pozwala mu stać się lepszym z tygodnia na tydzień. Codzienny trening z bardziej doświadczonym kolegą zaprocentuje w przyszłości i pozwoli stać się Kacprowi jeszcze dojrzalszym bramkarzem. – Na pewno wpływa to na niego pozytywnie, sam z resztą mówił, że rywalizacja z Rafałem Leszczyńskim jest dla niego świetną lekcją piłkarską, ale i mentalną. W mojej opinii Leszczyński jest najlepszym bramkarzem tego sezonu ekstraklasy, więc nauka od będącego w takiej formie zawodnika powinna przynosić tylko i wyłącznie same pozytywy – przyznaje nasz rozmówca.
Misja „Trela” we Wrocławiu, poza ubezpieczaniem miejsca w bramce pierwszego zespołu, w końcówce rozgrywek opiera się na wsparciu drużyny rezerw, które walczą o awans do drugiej ligi z Rekordem Bielsko-Biała. Tam w ośmiu występach Kacper zanotował już pięć czystych kont. A jedno z nich – w ostatnim pojedynku z „dwójką” Rakowa, która przebywa na drugim biegunie. – Zdecydowanie liczby odzwierciedlają jego postawę. W rozgrywkach trzeciej ligi Kacper wygląda bardzo pewnie i pomaga zespołowi w walce o powrót na wyższy szczebel rozgrywkowy.
– Zespół z nim w bramce nie traci wiele bramek, a jak nie udaje się odnieść zwycięstwa, to problem nie leży po jego stronie boiska – słyszymy od kibica Śląska. – Jak sam niejednokrotnie podkreślał w wypowiedziach pomeczowych, cieszy się z każdej chwili spędzonej na boisku, bo w jego młodym wieku to bardzo ważne. Przez pryzmat gry w rezerwach, jest bardzo pewny siebie i w moim odczuciu to przekłada się na spokój jego kolegów w linii obrony. Warto odnotować, że ciągle solidnie wygląda jego gra nogami, którą wskazywał jako swój największy atut – twierdzi Jan Feliszek ze śląsknet.com.
Fakt, że Kacper wyróżnia się grą nogami niewątpliwie cieszy, ponieważ od zawsze był to jego atut. Trelowski należy do mniejszości bramkarzy, którzy posługują się również dobrze zarówno prawą, jak i lewą nogą. Ten element gry wyróżniał go wśród rówieśników choćby w akademii Raków. W rywalizacji z Jakubem Mądrzykiem stanowiło to niewątpliwą przewagę, pozwalało znajdować się w hierarchii wyżej od „Mądzia”, który teraz występuje w pierwszoligowej Miedzi Legnica i również może być jednym z kandydatów na jedynkę w przyszłej kampanii.
– Rozmawiałem niedawno z Maćkiem Sikorskim, trenerem bramkarzy Śląska i zapewniał mnie, że w treningu Kacper prezentuje się bardzo dobrze i pewnie gdyby nie dyspozycja Leszczyńskiego, to oglądalibyśmy występy Kacpra w ekstraklasie. Po tym sezonie nie będziemy oceniać tego wypożyczenia jako optymalnego. Wolelibyśmy, żeby Kacper zagrał większą liczbę meczów. Dzisiaj musimy podjąć decyzję jaka trójka bramkarzy będzie reprezentowała Raków w przyszłym sezonie. Będziemy musieli wyciągnąć z tego dużego worka dwa lub trzy nazwiska, no bo być może w końcu pojawi się oferta za Vladana i w końcu transfer nastąpi – mówił niedawno w pokoju „Medalikowy Głos” Wojciech Cygan.
Kacper Trelowski wraca na właściwe tory. Nie mamy pewności co do jego najbliższej przyszłości. Można się spodziewać, że w okresie przygotowawczym w wyścigu o miejsce w składzie będzie w stanie stawić czoła wspomnianemu Jakubowi Mądrzykowi czy Muhammedowi Sahinoviciowi. Niezależnie od tego czy uda się na kolejne wypożyczenie, czy też zostanie na Limanowskiego, aby walczyć o skład, jego powrót do gry niesamowicie cieszy. Języczkiem uwagi jest fakt, że „Trelu” w sobotę na obiekcie Rakowa może ponownie świętować mistrzostwo Polski i dostąpić zaszczytu zdobycia drugiego tytułu w ostatnich dwóch latach jako jedyny piłkarz Ekstraklasy.