fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa
Pierwsze kroki Dawida Szwargi w roli trenera Rakowa Częstochowa nie są usłane różami. Nasza drużyna zdaniem wielu zdołała awansować do rozgrywek Ligi Europy na fali znakomitej ubiegłej kampanii 2022/2023. Medaliki w rundzie jesiennej wypracowały sobie nie najgorsze położenie w lidze, a na dodatek awansowały do ćwierćfinału Pucharu Polski. Jednak im dalej w las, tym bardziej widoczny jest regres.
Wszyscy mieliśmy nadzieję, że przy mniejszym natłoku spotkań wiosna będzie należeć do ekipy ze świętego miasta. Niestety, start roku nie należy do wymarzonych. Zespół z Limanowskiego 83 spadł na szóstą lokatę w ligowej tabeli, stracił kolejne punkty na wyjazdach, a marzenia o trzecim finale na PGE Narodowym ukrócił w bolesny sposób Piast Gliwice. Sympatycy są pełni obaw co do przyszłości, nie tylko przez wyniki, a także styl prezentowany na boisku. Podważają również pozycję opiekuna częstochowian.
W tym ciężkim czasie, porozmawialiśmy z Iwo Mandryszem, legendą częstochowskiego środowiska sportowego i wieloletniego sympatyka czerwono-niebieskich. Dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej wziął w obronę aktualnego szkoleniowca mistrzów Polski. Historyk nie do końca zgadza się również ze słowami właściciela klubu, który stwierdził, że drużyna przeżywa największy kryzys od czasów na ławce trenerskiej duetu Przemysław Cecherz-Krzysztof Kołaczyk.
– Przypomnę, że pytanie, czy zwolnić Marka Papszuna, czy nie, pojawiło się wiosną 2018 roku, kiedy Raków grał pierwszy sezon w pierwszej lidze po awansie. Przypomnę, że po rundzie jesiennej Raków zajmował wtedy trzecie miejsce w tabeli i do lidera tracił trzy punkty, a do wicelidera jeden. Wydawało się, że jest szansa na kolejny awans. Zaczęła się runda wiosenna. Były perturbacje, dwie kolejki były przesuwane, bo był atak zimy itd. I Raków na siedem pierwszych spotkań ile wygrał? Jedno. Ile zremisował? Jedno. Ile przegrał? Pięć. Na Marka Papszuna leciały wtedy gromy. Michał Świerczewski wytrzymał tę presję, może ją nawet zlekceważył.
– Z nikim Raków nie przegrał 1:8, jak z GKS-em Tychy w 2016, ale miała miejsce taka czarna seria. Wtedy Raków skończył na siódmym miejscu, do awansu brakło siedmiu punktów. Być może dobrze się stało, że wtedy tego awansu nie było, bo Raków okrzepł, trener nabrał doświadczenia. W każdym razie Papszun został w klubie, a w następnym sezonie był awans i były kapitalne mecze w Pucharze Polski, a co gdyby wtedy Marka Papszuna zwolniono? Nie wiadomo. Natomiast też się mówi, że Dawid Szwarga ma mało doświadczenia itd. On to doświadczenie zdobywa.
– Nie wiemy, jak ta drużyna grałaby przy Marku Papszunie, przy takich obciążeniach, jak były jesienią. Jeśli chodzi o te pierwsze mecze w tym roku, to rzeczywiście trudno o pochwały. Zobaczymy co pokaże Raków w niedzielę. Zobaczymy co pokaże Lech w niedzielę. Lech grał lepiej, niż Raków, lepiej się zaprezentował, walczył 120 minut, a i tak zszedł z boiska pokonany. Teraz nie wiem, którą drużynę ta porażka bardziej boli. Czy Lecha, który można powiedzieć, że zrobił wszystko, a i tak przegrał, czy czerwono-niebieskich, którzy grali tak jak grali i też przegrali i też pozostaje im walka o jak najwyższe miejsce w lidze. Ja wierzę, że obrona tytułu mistrzowskiego, choć trudna to dalej jest możliwa – mówi Mandrysz.
Kibice mają też pretensje o przesadną schematowość i szczegółowość w sposobie prowadzenia drużyny przez Dawida Szwargę. Słynna już „trzecia tercja” i „fazy przejściowe” stały się obiektem szyder wobec 33-latka i jego sztabu. Nasz rozmówca również dostrzega zanik kreatywności w grze piłkarzy, lecz zapytany przez niego o ten temat szkoleniowiec odparł, że ta wynika właśnie z taktyki.
– Nie zwracałbym uwagi na to, co mówi trener, tylko na to, co się dzieje na boisku. Tutaj przeciwnik potrafi przewidywać ruchy naszych zawodników, że ten pobiegnie w tę stronę, a ten w tamtą w takiej sytuacji. W tej chwili drużyny mogą się obserwować, w każdy sposób analizować swoje przedsięwzięcia. Kiedyś trzeba było wysyłać jakiegoś obserwatora na mecz. W tej chwili to w zasadzie wszystko jest podane na tacy – słyszymy.
Częstym zarzutem wobec młodej kadry szkoleniowej bywa zbyt duża jedność. Stawiana jest teza, że grupa trenerów jednej szkoły, jednej filozofii i jednej myśli nie jest wskazana. Jak wiemy, w Rakowie Częstochowa zatrudnieni są współtwórcy innowacyjnego projektu Deductor. Coraz częściej odczuwana jest tęsknota za duetem Marek Papszun-Goncalo Feio, który pewnymi różnicami w spojrzeniu na piłkę świetnie się uzupełniał.
– Moim zdaniem zawsze lepiej jest jak jest jakaś jedna osoba, która ma jakieś inne spojrzenie na przebieg wydarzeń. Tutaj nie chodzi o to, żeby swoje zdanie narzucała, ale, żeby ten sztab miał spojrzenie z kilku różnych stron. Czasami właśnie jest potrzeba mieć kogoś takiego, że będzie szukać dziury w całym, że może inaczej, może tak, a może tak. Czy koncepcje tego kogoś będą dobre, tego nigdy nie wiemy. To jest zawsze pewne ryzyko. Natomiast myślę, że mimo wszystko w tym sztabie trenera Szwargi tam są jakieś burzę mózgów, że różne koncepcje się tam ścierają, natomiast ostatecznie trener decyduje jaki jest skład, jaka jest taktyka – uważa Iwo Mandrysz.
Przegrany Superpuchar, uczestnictwo w fazie grupowej Europa League i odpadnięcie z krajowego pucharu na etapie 1/4 finału to fakty już dokonane. Do końca tego sezonu pozostaje PKO Ekstraklasa – 12 kolejek. Absolutnym minimum, jakie oczekujemy od Rakowa Częstochowa jest miejsce na podium, lecz obserwując ścisk w czołówce, może nie być to proste zadanie. Ale kto, jak nie my i wy, wiemy, że należy wierzyć do końca oraz nie rezygnować z kredytu zaufania, którym obdarzyliśmy Michała Świerczewskiego i jego ludzi. I pamiętajmy, żeby gorąco wspierać piłkarzy w tych trudnych i w tych lepszych momentach.