Raków Częstochowa pokonał Koronę Kielce 2:0 w zaległym meczu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy i dla częstochowian jest to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w Ekstraklasie od ósmego października minionego roku. Medaliki wracają do Częstochowy z trzema punktami i na dobre meldują się w wyścigu o mistrzostwo Polski. W tym momencie do fotelu lidera Raków traci dwa punkty i wszystko wskazuje na to, że przed nami zacięta walka o obronę tytułu mistrza.
I POŁOWA:
Pierwszą drużyną, która doszła do głosu w tym meczu był Raków i dla Medalików był to wymarzony początek meczu. Po około 150 sekundach pojedynku, kapitalny strzał z ponad 25 metrów oddał Ante Crnac posyłając silną piłkę w samo okienko. Golkiper Korony był bez szans. Po bramce Raków poszedł za ciosem chcąc całkowicie odciąć tlen gospodarzom. I to się udało. Trzy minuty później Czerwono-niebiescy zabawili się z defensywą Korony i wykreowali stuprocentową okazję dla Vladyslava Kochergina, którą Ukrainiec bezlitośnie wykorzystał.
W kolejnych minutach kontynuował swoją grę i całkowicie dominował nad kielczanami, co zdecydowanie nie podobało się fanatykom gospodarzy, którzy okazywali swoje oburzenie. Piłkarze Rakowa spisywali się niemal celująco. Faza ataku w końcu mogła się podobać. Widać było dużo swobody oraz kreatywności, a to w połączeniu z wysokimi umiejętnościami technicznymi niejednokrotnie zaskakiwało Koronę. Decyzje podejmowane przez podopiecznych Dawida Szwargi w końcu były przemyślane, a ich wykonanie było na najwyższym poziomie. Faza gry w defensywie również bardzo dobrze wyglądała w drużynie Rakowa. Medaliki byli agresywni w odbiorze i nie pozwalali Żółto-czerwonym na swobodne rozgrywanie piłki.
W okolicach 35. minuty Korona na dłużej zagościła na połowie Rakowa i próbowała stworzyć sobie okazję do strzelenia gola kontaktowego. Po kilkudziesięciu sekundach oblężenia pola karnego częstochowian sytuację po profesorsku wyjaśnił Stratos Svarnas. Kielczanie w dalszym ciągu byli bezradni. W kolejnych minutach Raków dalej kreował sytuacje i wykorzystywał wszystkie błędy, które przytrafiały się piłkarzom Korony. Jeszcze pod koniec doliczonego czasu gry pierwszej połowy jeden z zawodników Korony oddał niespodziewany strzał z powietrza, którego trajektoria mogła zaskoczyć Vladana Kovacevicia, natomiast Serb pozostał czujny w tej sytuacji i sparował piłkę na rzut rożny. Kilka chwil później Jarosław Przybył zaprosił piłkarzy do szatni, a pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem 2:0 dla Rakowa.
II POŁOWA:
Początek drugiej połowy odwrotnie do początku tej pierwszej, nie wyłonił drużyny, która zdecydowanie przeważała. Z minutami natomiast Raków ponownie zaczął przejmować pałeczkę i starał się znów wyłączyć Koronę z gry. W 51. minucie przytrafiła się zła wiadomość dla sztabu szkoleniowego Rakowa Częstochowa. Kenijski wahadłowy Medalików bez kontaktu z rywalem doznał kontuzji mięśniowej, przez co nie był w stanie kontynuować gry. Po godzinie meczu na Suzuki Arena w Kielcach, Korona zaczęła dochodzić do głosu i coraz częściej zagrażała defensywie Medalików. W drużynie Rakowa spadła intensywność zarówno w fazie defensywnej jak i ofensywnej.
W 68. minucie, kiedy wydawało się, że Raków uspokoił grę, Korona wyprowadziła kontrę, którą według arbitra nieprzepisowo zatrzymał Zoran Arsenić. Mimo tego, że była to kontrowersyjna sytuacja, dla Zorana była to druga żółta kartka. Raków ostatnie 20 minut musiał grać w dziesięciu. Po faulu Arsenicia Korona miała stały fragment gry niedaleko pola karnego Vladana Kovacevicia i była blisko zdobycia bramki. Na posterunku był jednak golkiper Rakowa i sparował piłkę na rzut rożny. Na kwadrans przed końcem Korona znalazła się w stuprocentowej sytuacji bramkowej, jednak w ostatniej chwili interweniował Fran Tudor, który przejął opaskę kapitańską po Arseniciu.
Ostatnie minuty przybrały formę wymiany zdań obu ekip. Więcej groźnych akcji stwarzał Raków, lecz brakowało skuteczności w ich finalizacji. Na boisku oraz poza nim było coraz bardziej gorąco, a poziom adrenaliny tylko rósł. Mimo trudnych warunków, gry w osłabieniu oraz natarczywej Koronie Raków utrzymywał wynik 2:0 i dzielnie się bronił. Wieloma kluczowymi interwencjami popisywał się Vladan Kovacevic i z pewnością był jedną z głównych bohaterów Rakowa w drugiej części pojedynku.
Składy:
Korona Kielce: Dziekoński – Zator, Malarczyk (71′ Dalmau), Trojak, Pięczek – Hofmeister – Konstantyn (59′ Fornalczyk), Nono (86′ Czyżycki), Remacle, Podgórski (59′ Błanik) – Szykawka
Rezerwowi: Forenc – Strzeboński, Turek, Błanik, Dalmau, Fornalczyk, Kwiecień, Czyżycki
Raków Częstochowa: V. Kovačević – Racovițan, Arsenić, Svarnas – Tudor, Koczerhin, Berggren, Otieno (54′ J. Silva) – Yeboah (71′ A. Kovačević), Nowak (82′ Baráth) – Crnac (82′ Zwoliński)
Rezerwowi: Bieszczad – Zwoliński, A. Kovačević, Myszor, J. Silva, Drachal, Masiak, Baráth, Pestka
Bramki: 3′ Crnac, 6′ Kochergin
Żółte kartki: 14′ Remacle, 17′ Podgórski, 57′ Arsenić, 70′ Arsenić (DRUGA), 87′ Carlos
Czerwone kartki: 70′ Arsenić