fot. Zbigniew Harazim/zbyszkofoto.pl

Stratos Svarnas powrócił do wyjściowego składu Rakowa po 20 spotkaniach absencji. Ostatni raz w meczu ligowym wystąpił 11 sierpnia, czyli na boiskach Ekstraklasy nie był widziany przez 114 dni. Przypomnijmy, Grek zerwał mięsień przywodziciela i musiał przejść operacje.

Jaki to był powrót? Raczej przeciętny. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę okoliczności spotkania, czyli po pierwsze trudną pogodę i stan murawy. Zwłaszcza dla kogoś kto wraca po kontuzji. Po drugie mecz na stadionie lidera. Biorąc pod uwagę statystyki pomeczowe Svarnas zagrał najgorzej z trójki stoperów, jednak uczciwie trzeba przyznać, że Racovitan zagrał dobre, a Tudor świetne spotkanie. Uwagę zwracają dwie statystyki – wygranych pojedynków i kontaktów z piłką. Biorąc pod uwagę pojedynki na ziemi, Svarnas wygrał zaledwie jeden z czterech. W powietrzu było nieco lepiej, 2 z 3 wygranych. Choć jak pamiętamy, jeden kluczowy został przez niego przegrany. Grek zanotował także zaledwie 76 podań (88% dokładności). Dla porównania grający po drugiej stronie Tudor zanotował 115 podań na tej samej skuteczności. Wynika z tego, że Svarnas starał grać się nieco bardziej zachowawczo. Pamiętamy przecież, że nie stronił od odważnego wprowadzania piłki, nawet pomimo faktu gry po lewej stronie bloku defensywnego.

Svarnas miał problemy z pojedynkami wręcz. Z jednej strony to naturalne, gdy ma się tak długą przerwę od rywalizacji w spotkaniach. Z drugiej strony właśnie to okazało się kluczowe. Już w pierwszej połowie widzieliśmy sytuację, w której Erik Exposito odprowadził Greka wszerz boiska, przytrzymując rękę na tułowiu obrońcy Rakowa. To był pierwszy przegrany, siłowy pojedynek. Drugi to już sytuacja bramkowa. Tu nasz obrońca popełnił poważniejszy błąd. Źle obliczył siłę zagrania Aleksandra Paluszka. Wbiegł przed Samca-Talara teoretycznie wygrywając z nim pozycję, jednak tak naprawdę krył go wówczas już od złej strony. Siła zagrania i odpowiednie zastawienie się napastnika Śląska spowodowały, że już podczas lotu piłki Grek był na przegranej pozycji. Niewykluczone, że to także błąd, którego zawodnik w trybie meczowym nie popełniłby.

Niemniej 90 minut zagrane przez Stratosa to świetna informacja w kontekście zbliżających się kluczowych spotkań. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową z jaką zmagał się Raków przez większość tej rundy, taki powrót jest na wagę złota. Svarnas był w końcu ważnym ogniwem podczas udanej przygody w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Być może za 10 dni podczas meczu z Atalantą, Grek mający już wtedy na koncie zapewne więcej niż jeden występ okaże się bardzo pomocny.