fot. Śląsk Wrocław/Accredito
Na zakończenie sezonu 2023/2024 Raków Częstochowa podejmie Śląsk Wrocław, przed którym stoi wielka szansa sięgnięcia po sensacyjny tytuł po dwunastu latach, z rodowitym „Medalikiem”, Jackiem Magierą na ławce trenerskiej. Wiosna przed długi czas nie toczyła się po myśli WKS-u, czyli lidera po rundzie jesiennej, ale ostatnia seria trzech zwycięstw pozwala marzyć naszym dzisiejszym gościom o trzecim w historii klubu złocie. Potrzeba im jednak nie tylko zapunktowania w Twierdzy Limanowskiego 83, ale i gorszego wyniku Jagiellonii Białystok w starciu z Wartą Poznań.
– Myślę, że wszyscy – piłkarze, trenerzy, kibice i dziennikarze zgromadzeni wokół Śląska Wrocław nawet nie przypuszczali, że ten sezon ułoży się w taki sposób. Rozważania przed startem rozgrywek dotyczyły kwestii spokojnego utrzymania – tego, czego we Wrocławiu nie było przez poprzednie dwa lata. Celem zespołu było 10. miejsce – Jacek Magiera jasno to komunikował, to nie była żadna tajemnica – twierdzi nasz rozmówca, Filip Macuda z portalu sport.pl, prowadzący podcastu „Hej, Śląsk”. Praca popularnego „Magica” po powrocie na Śląską budzi uznanie całej piłkarskiej Polski, a szkoleniowiec może w tę sobotę powtórzyć sukces z 2017 roku właśnie w swoim domu. Wspólnych mianowników jest jednak więcej. Klub z Tarczyński Arena reprezentuje między innymi zasłużony w Częstochowie Petr Schwarz.
– Petr Schwarz – to jest cichy bohater końcówki tego sezonu. Piłkarz potrafiący dograć piłkę ze stałego fragmentu gry, ale i rozrzucić futbolówkę. Przede wszystkim to zawodnik, któremu dużo dało przyjście Petera Pokoronego. Może grać wyżej – nieraz występuje nawet jako „10”. Liczbowo także wygląda całkiem dobrze. We Wrocławiu też będzie dobrze wspominany przez kibiców, ale do tego jeszcze daleka droga – o Schwarzu ciągle będziemy mówić w czasie teraźniejszym, bo w grudniu przedłużył kontrakt ze Śląskiem. We Wrocławiu czuje się znakomicie i będzie kontynuować karierę w Śląsku – mówi dziennikarz. Pamiętamy także, że piłkarzem ekipy z zachodu jest aktualnie nie tylko „Szwaniu”, ale i wypożyczony spod Jasnej Góry „Trelu”, który może stanąć na najwyższym stopniu podium rozgrywek po raz drugi z rzędu.
Trelowski pozostanie mistrzem Polski? “Wygląda bardzo pewnie”
Liderów w zespole wrocławian jest wielu, wyróżnia się za to jeden, który nieustannie jest też obiektem pożądania Rakowa. – Ekstraklasa nauczyła nas, że w tej lidze wszystko jest możliwe. Śląsk musi być gotowy na życie bez Expósito, choć to nie będzie łatwe. Czy na dziś jest zespołem, który na to odejście byłby gotowy? Moim zdaniem nie. Śląsk jest uzależniony w ofensywie od Erika. To nie są tylko bramki, czy asysty. Hiszpan jest liderem tego zespołu. Jacek Magiera zbudował z niego prawdziwego kapitana, który wziął odpowiedzialność na swoje barki i często sam dźwigał ciężar punktowania. Jeśli rzeczywiście latem pożegna się z Wrocławiem, a wiele na to wskazuje, to przed Davidem Baldą wyzwanie sprowadzenia następcy. Kimś takim miał być Patryk Klimala, ale jego pobyt w Śląsku to póki co duże rozczarowanie – komentuje Macuda. Należy jednak w tym miejscu wspomnieć, że na Dolnym Śląsku dość dobrze poradził sobie z odejściem Johna Yeboaha, którego czerwono-niebiescy nabyli przed tym sezonem z Wrocławia za rekordowe 1,5 miliona euro.
Kiedy zapytaliśmy Filipa o czynnik, który doprowadził drużynę WKS-u do pozycji, w której obecnie się znajduje, odpowiedź była prosta. – Zespół – coś, czego bardzo brakowało w poprzednim sezonie. Śląsk często wyglądał jak zbieranina przypadkowych piłkarzy. Dziś jego siłą jest kolektyw i bardzo jasno sprecyzowany kręgosłup drużyny. Jacek Magiera potrafił zbudować poszczególnych zawodników – uważam, że bez osoby trenera nie byłoby tego sukcesu. W bramce stoi najlepszy lub jeden z dwóch najlepszych bramkarzy sezonu Rafał Leszczyński. Defensywą zawiadują dwaj znakomici Bułgarzy – świetny jesienią Petkov i – moim zdaniem – jeszcze lepszy wiosną Petrov. W środku pola najważniejszą postacią jest Peter Pokorny, który sprawia, że jego partnerom z środka pola żyje się na boisku dużo lepiej. Do tego Matias Nahuel Leiva, który wspiera Erika Expósito. To dwaj najważniejsi piłkarze wrocławskiej ofensywy. Dodajmy Piotra Samca-Talara i Jehora Macenkę, którzy także strzelali ważne bramki.
Raków Częstochowa przed rokiem pomógł już Śląskowi Wrocław w utrzymaniu pokonując Wisłę w Płocku, czy tym razem ponownie wyciągnie dłoń w zupełnie innych okolicznościach? – Zrobimy wszystko, aby nie świętowali mistrzostwa na naszym stadionie, to bolałoby podwójnie – mówił nam po porażce z Cracovią Dawid Drachal. Możemy się zatem spodziewać zaangażowania i poważnego nastawienia częstochowian, a jak do tego meczu podejdą wrocławianie? – Spodziewam się Śląska podobnego jak w spotkaniach z Cracovią i Radomiakiem. Oczywiście, mimo problemów i słabszej formy, Raków to zespół o kilka poziomów lepszy od wspomnianych dwóch, ale wrocławianie jadą do Częstochowy z jasnym celem. Oczekiwanie wobec tego meczu jest wielkie. Kluczowe będzie rozpoczęcie spotkania – uważam, że możemy wcale nie zobaczyć wielu goli. Raków u siebie przegrał tylko z Górnikiem, a Śląsk ma najlepszą defensywę ligi. Nie zdziwi mnie minimalne zwycięstwo którejś ze stron – przekazał Filip Macuda.