Leon Madsen po ośmiu latach żegna się z Częstochową. Pomijając kulisy tego odejścia i wszystkie związane z nim sprawy, Leon zasługuje na dożywotni szacunek za to, że przez rekordowy w realiach żużlowych okres czasu „ciągnął” Włókniarz, utrzymując go na pewnym poziomie przyzwoitości.
Zastępca lidera
W jego miejsce włodarze częstochowskiego klubu muszą, jak najszybciej sprowadzić Jasona Doyle’a. Mistrz świata z 2017 roku wprawdzie nie jest gwarantem tego, co robił Madsen i na pewno nie przyczyni się także do poprawy atmosfery, ale na obecnym rynku transferowym to jedyny żużlowiec na miarę lidera drużyny. Zdrowy Doyle jest w stanie co mecz przywozić dwucyfrową zdobycz punktową. Pytanie tylko, czy do pełni zdrowia i dyspozycji jeszcze kiedykolwiek wróci. Nie jest to wybór idealny, ale w tej napiętej sytuacji konieczny.
Reszta seniorów? Kogo wziąć?
W środowisku mówi się o transferze Andrzeja Lebiediewa. Jest to raczej zły pomysł. Po pierwsze jego średnia 1.241 na wyjazdach z obecnego sezonu to duży problem. Po drugie spadł już z Ekstraligi z trzema różnymi drużynami. Po trzecie, Maksym Drabik czy nawet łączony z klubem Piotr lub Przemysław Pawliccy to zwyczajnie lepsi zawodnicy od Łotysza. Przez ostatnią brawurową akcję podczas wyjazdowego ćwierćfinałowego meczu w Bydgoszczy, uwagę kibiców przykuł również Aleksandr Łoktajew. Byłoby to duże ryzyko, biorąc pod uwagę, że aktualny żużlowiec PSŻ-u Poznań nie występował w elicie od ośmiu lat. Ponadto, gdy już w niej jeździł – nie zachwycał. Najwyższa średnia ligowa to 1,671 w roku 2013.
Różnica między Ekstraligą, a jej zapleczem jest na tyle kolosalna, że zawodnik pokroju Łoktajewa to bardzo duże ryzyko, a chociażby wspomniany wcześniej Piotr Pawlicki to lepszy wybór dla Włókniarza. Nie można jednak wykluczyć, że postawienie na odważnego „Saszkę” nie zakończyłoby się sukcesem. Stawka jest chyba jednak zbyt duża, aby w tym momencie decydować się na tak nieoczywisty ruch. W biało-zielonych barwach dalej jeździć będą zarówno Mads Hansen, jak i Kacper Woryna. To na pewno bardzo dobre ruchy i wszyscy przy Olsztyńskiej cieszą się, że ta dwójka pozostaje w składzie na przyszły sezon.
Przechodzimy, więc do pozycji, która przysparza o największy ból głowy większość sterników klubów PGE Ekstraligi, a mianowicie pozycja żużlowca do lat 24. Przepis, który informuje o konieczności posiadania takiego zawodnika w składzie, znacząco obniżył poziom całych rozgrywek. W lidze znajduje się wiele nazwisk, które na najwyższym szczeblu nigdy by się nie utrzymały, a tak do 24. roku życia ustawia się po nich kolejka chętnych.
Lampart czy Miśkowiak? Kto byłby większym wzmocnieniem Włókniarza?
Apogeum tego abstrakcyjnego stanu rzeczy jest plotka o ściągnięciu do Włókniarza, Wiktora Lamparta. Lampart w żaden sposób nie rokuje na przyszłość. Jest z rocznika 2001, więc przed nim ostatni rok, gdy spełnia tę regulaminową funkcję. Dodatkowo jest pasywny na dystansie, a z Apatora odchodzi w dość napiętej atmosferze po konflikcie ze sztabem szkoleniowym.
Zamiast jego wolelibyśmy kogoś z dwójki Keynan Rew/Jan Kvech. Obaj mają już rok w PGE Ekstralidze, w którym zapłacili “frycowe” i będą jeździć tylko lepiej. Rew, występujący w Fogo Unii Leszno podczas wizyty w Częstochowie zdobył aż jedenaście punktów z bonusem. Udowodnił tym, iż dobrze czuję się przy Olsztyńskiej oraz to, że drzemie w nim spory potencjał. Na obu żużlowców mają chrapkę również inne zespoły z Ekstraligi oraz jej zaplecza, dobrze byłoby jednak zawalczyć z nimi o podpis, któregoś z tej dwójki, zwłaszcza że są odpowiednio o dwa lata i rok młodsi od Lamparta.
Problem polega jednak na tym, że obaj prawdopodobnie do Częstochowy nie trafią ze względu na wcześniejsze porozumienia z innymi klubami, wobec czego może odpowiednim kandydatem jest trzeci junior świata, według aktualnej klasyfikacji SGP2, czyli Philip Hellström-Bängs. Jeżeli Włókniarz chce otworzyć sobie furtkę na innego zagranicznego seniora musi postawić na krajowe opcje. Tu najlepiej wygląda Sebastian Szostak z Ostrowa. Jeśli jednak jego drużyna awansuje do Elity (co jest wielce prawdopodobne), trudno będzie go sprowadzić
Problem młodzieżowców
Pozostają juniorzy. Prezes Świącik zapewniał o sprowadzeniu nowego młodzieżowca. Najlepszy byłby bez wątpienia spadkowicz z Leszna – Damian Ratajczak. Ten jest jednak kuszony przez Falubaz i wiele źródeł podaje, że to właśnie drużyna z Zielonej-Góry będzie jego nowym pracodawcą. Jeżeli nie uda się nikogo ściągnąć, to w mojej ocenie trzeba zostawić w klubie trzech najlepszych juniorów, a resztę w miarę możliwości wypożyczyć.
Włókniarz z małym dużym problemem. Najgorsi juniorzy w stawce
W kilku ostatnich zawodach młodzieżowych świetnie prezentował się 16-letni, Alan Ciurzyński. Z pewnością trzeba zadbać również o jego rozwój. W momencie, gdy Włókniarz znalazły się w takich tarapatach fani częstochowskiego klubu mogą zauważyć, jak bardzo ubogi i nieuczciwy jest rynek transferowy na żużlu. Jedno przebicie oferty spowodowało, że opcje, które wcześniej były awaryjne, stały się priorytetowe. Spirala kończy się tym, że przeciętni żużlowcy dostają lukratywne kontrakty, opiewające na co najmniej kilkaset tysięcy złotych.
Ocena szans
Wiele osób skazuje biało-zielonych na pewny spadek, zapominając o tym, jak słaby będzie zespół beniaminka. Przy mądrych ruchach transferowych, Włókniarz nie spadnie. Trzeba jednak zachować w tym wszystkim rozsądek. Dużo mówi się również o atmosferze, tylko pozostaje pytanie, w której drużynie humory dopisują pomimo samych porażek? Kluczem do dobrej atmosfery są wyniki. Należy sprowadzić żużlowców wykonujących robotę na torze, a klimat przyjdzie wraz z dobrymi rezultatami.