fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa
Raków Częstochowa zwyciężył z Widzewem Łódź w wyjazdowym spotkaniu 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy i przełamał swoją negatywną serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył Vladyslav Kochergin, czym uciszył tętniące życiem „Serce Łodzi”. Medaliki wracają do Częstochowy w pozytywnych nastrojach i dalej walczą o europejskie puchary.
I Połowa:
Atmosfera na stadionie była gorąca już przed pierwszym gwizdkiem, a początek meczu podgrzał ją aż tak, że można było poczuć się jak w piekle. Przed Rakowem było arcytrudne wyzwanie, aby z tego piekła wyjść zwycięsko. Pierwsze minuty obyły się bez większego szturmu zarówno ze strony Rakowa, jak i Widzewa. Po upłynięciu około dziesięciu minut goście z Częstochowy postanowili podejść wyżej i założyć wysoki pressing na obrońcach gospodarzy. Pressing podopiecznych Dawida Szwargi był na tyle agresywny, że Marek Hanousek znalazł się w opałach i spóźniony próbował wyprowadzić piłkę, lecz zamiast w piłkę agresywnie stanął na nodze Gustava Berggrena. Początkowo sędzia meczu, Paweł Raczkowski nie zareagował, lecz kilkadziesiąt sekund później po interwencji systemu VAR pokazał czerwoną kartkę pomocnikowi Widzewa Łódź. Pozostałe 75 minut meczu Widzew musiał rozegrać w osłabieniu.
W 21. minucie w najgroźniejszej sytuacji jak dotąd w tym meczu stanął John Yeboah, który po podaniu Kochergina miał za zadanie pokonać Rafała Gikiewicza w sytuacji jeden na jeden. Reprezentant Ekwadoru jednak podjął złą decyzję o strzale prawą nogą, a golkiper Widzewa wyszedł zwycięsko z tej sytuacji. Gospodarze od kilku minut posiadali problem z wyjściem ze swojej połowy przez wysoko ustawioną drużynę częstochowian. W 31. minucie Widzew mógł wyprowadzić niebezpieczną kontrę po rzucie rożnym Rakowa, natomiast czujny z tyłu był Vladislav Kochergin. Kilka chwil później pod polem karnym gospodarzy mogło dojść do kuriozalnej sytuacji po błędzie obrońców oraz bramkarza Widzewa, a Kochergin, kiedy doskoczył do piłki na około 25. metrze mógł posłać piłkę do pustej bramki, natomiast lekko chybił.
Raków dalej atakował i stwarzał sobie kolejne sytuacje. W ciągu trzech minut oglądaliśmy trzy celne strzały zawodników z Częstochowy, a najbliżej zdobycia gola był Bogdan Racovitan, który po dośrodkowaniu w pole karne i zgraniu piłki miał przed sobą tylko Rafała Gikiewicza, natomiast Rumun oddał strzał w środek bramki. Pressing Rakowa dalej stwarzał kłopoty gospodarzom, a w 44. minucie po odbiorze Ante Crnaca Medaliki po raz pierwszy posłały piłkę do bramki Rafała Gikiewicza za sprawą strzału Johna Yeboaha, lecz arbiter odgwizdał wcześniejszy faul Ante Crnaca, a gol nie został uznany. Gorąca końcówka pierwszej połowy spowodowała, że wszyscy zgromadzeni na stadionie zapomnieli o spoglądaniu na zegar. Pierwsza część meczu minęła szybko, a Paweł Raczkowski zaprosił piłkarzy do szatni.
II Połowa:
Druga połowa można powiedzieć, że od początku była płynną kontynuacją tego co się działo w pierwszej. Raków ponownie był ekipą, która spędzała więcej czasu przy piłce. Można jednak powiedzieć, że ataki Rakowa były zbyt powolne oraz brakowało w nich efektu zaskoczenia rywala. Lekarstwem na to miał być Ben Lederman, który zameldował się na boisku po przerwie. W okolicach 53. minuty rozpoczęło się natarcie na bramkę Widzewa. Zawodnicy Rakowa próbowali najpierw zaskoczyć Gikiewicza strzałami z dystansu, a potem zdobywali pole karne po wejściach z bocznej strefy. Moment oblężenia bramki gospodarzy zakończył się niecelnym dośrodkowaniem. Piłkarze Widzewa odetchnęli na chwilę, natomiast potem ponownie Raków zaczął grać wysokim pressingiem i szybko odzyskiwał piłkę. W 61. minucie bardzo blisko zdobycia gola był Ante Crnac po strzale głową, lecz piłkę złapał Rafał Gikiewicz.
W końcu po upłynięciu 65. minut meczu pierwszą stuprocentową okazję bramkową miał Widzew Łódź za sprawą Jordiego Sancheza, który zabawił się z obrońcami Rakowa. Na wysokości zadania stanął dotąd bezrobotny Vladan Kovacević, który popisał się kapitalną interwencją. Gospodarze po tej sytuacji poczuli krew i próbowali przycisnąć Medalików. Raków jednak poradził sobie z tym naporem i powrócił do konstruowania swoich ataków. Czerwono-niebiescy ponownie oblężyli pole karne Widzewa i stworzyli kilka niebezpiecznych akcji. W dalszym ciągu brakowało jednak skuteczności.
W końcu w 81. minucie po rzucie rożnym piłka wylądowała przed polem karnym, gdzie czekał na nią Vladyslav Kochergin, który jak różdżką zaczarował piłkę i kropnął w kierunku lewego, górnego rogu bramki, a „Serce Łodzi” na chwilę przestało bić, aż w końcu piłka zatrzepotała w siatce, co uciszyło cały stadion. Raków wyszedł na prowadzenie. Po bramce Raków chciał pójść za ciosem i zamknąć widowisko. Swoje szanse na wyrównanie miał również Widzew, natomiast świetnie dysponowany był Vladan Kovacević. W 88. minucie Łukasz Zwoliński po podaniu Carlosa mógł zamknąć mecz, natomiast górą w tej sytuacji był Rafał Gikiewicz. W doliczonym czasie gry gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i rzucili się do ataków. One z pewnością wprowadziły nastrój grozy w szeregach Rakowa, natomiast ostatecznie częstochowianie dowieźli zwycięstwo i mogli cieszyć się z pierwszej wygranej od 45 dni.
Składy:
Widzew Łódź: Gikiewicz – Szota (89′ Miloš), Żyro, Ibiza, L. Silva – Álvarez (84′ Diliberto), Hanousek, Pawłowski (C) – Cigaņiks (75′ Nunes), Sanchez (84′ Rondić), Klimek (46′ D. Kun)
Rezerwowi: Krajčírik – Miloš, Tkacz, D. Kun, Zieliński, Diliberto, Cybulski, Nunes, Rondić
Raków Częstochowa: V. Kovačević – Tudor, Racovițan, Svarnas – Otieno (85′ Drachal), Papanikolaou, Berggren (77′ Zwoliński), J. C. Silva – Yeboah (67′ Nowak), Kochergin – Crnac
Rezerwowi: Kuciak – Lederman, Zwoliński, A. Kovačević, Myszor, Drachal, Baráth, Nowak, Rodin.
Bramki: 81′ Kochergin
Żółte kartki: 21′ Crnac, 45+1′ Papanikolaou, 45+2′ L. Silva, 58′ Álvarez, 72′ Berggren, 90′ Gikiewicz, 90+4′ V. Kovačević
Czerwone kartki: 15′ Hanousek