fot. Jarosław Kłak, Jacek Stanisławek/wikimedia commons
Luis Fernandez przebywa na testach w Rakowie Częstochowa. Jako pierwszy o pobycie piłkarza przy Limanowskiego 83 poinformował Maciej Słomiński na łamach Interii. Tomasz Włodarczyk z meczyków.pl doprecyzował, że mowa o sprawdzeniu przydatności 30-letniego Hiszpana do drużyny czerwono-niebieskich pod kątem sportowym. Gdyby doszło do jego zakontraktowania, moglibyśmy mówić zarówno o potencjalnym hicie, jak i ogromnej sensacji. Na razie to jednak spora zagadka.
Dotychczasowa historia Fernandeza na polskim podwórku jest dość barwna. Gracz z przeszłością w ligach hiszpańskich oraz epizodami w Grecji i Arabii Saudyjskiej, na początku 2022 roku dołączył do Wisły Kraków. W trakcie rundy wiosennej na poziomie ekstraklasy zdobył trzy bramki i zanotował jedną asystę, ale nie zdołał uchronić Białej Gwiazdy przed spadkiem.
W następnym sezonie został gwiazdą zaplecza elity i w ciągu całych rozgrywek zebrał tam 20 goli oraz siedem ostatnich podań. W obliczu przegranych baraży przez zespół i nawarstwiających się problemów, postanowił nie przedłużać wygasającego kontraktu. Piłkarz przez całe lato mógł przebierać w ofertach, o porozumienie walczyły praktycznie wszystkie czołowe kluby w kraju, ale ten wybrał… atrakcyjną ofertę kolejnego spadkowicza – Lechii Gdańsk, która rozbiła bank. To było szokujące posunięcie i zarazem dyskredytujące w oczach sympatyków ekipy z Małopolski, u których wcześniej zbudował sobie mały pomnik.
Hat-trick w debiucie, opaska kapitańska, sześć trafień i zbieranie kolejnych punktów mimo nie najłatwiejszych początków każdej zdegradowanej drużyny. Fernandez start nad morzem miał naprawdę korzystny, ale do czasu odniesionej w październiku kontuzji kolana. Zawodnik urodzony w Bureli wypadł z gry na wiele miesięcy, wrócił na murawę na początku kwietnia, ale… zaledwie na pięć minut. Ekipa z północy Polski uniezależniła się od Hiszpana, a wobec przedłużającej się absencji jego obfite wynagrodzenie przy kolejnych kłopotach finansowych stanowi zmartwienie dla władz klubu.
„Sprawdzam” mówi więc Raków Częstochowa, który „przywiózł” po piątkowym meczu niespełna 31-latka z Gdańska i zaprosił go na treningi z ekstraklasowym zespołem. Były zawodnik Deportivo La Coruna dysponuje dużą finezją w grze i znakomitymi uderzeniami, ale możliwość przystosowania do taktyki trenera Marka Papszuna może być poddawana wątpliwościom. Według naszych informacji, na razie Luis nie jest w stanie funkcjonować na wymaganej intensywności. Prawonożnemu pomocnikowi i napastnikowi zdarzało się występować na różnych pozycjach w ofensywie, a w drużynie Medalików najpewniej próbowałby swoich sił na dziesiątce.
Biorąc pod uwagę niemałe dotąd deficyty naszej ekipy w przodzie oraz bolesne sportowe straty Ante Crnaca czy Johna Yeboaha, być może Fernandez byłby trafionym nieoczywistym wyborem, nadającym nowej świeżości w poczynaniach czerwono-niebieskich pod bramką rywala i wykraczającym poza pewne schematy. Ale trzeba nadmienić, że to margines i rezerwa dla dyrektora Samuela Cardenasa w razie fiaska negocjacji przy bardziej interesujących ruchach do klubu.