Drużyna rezerw Rakowa Częstochowa zakończyła rundę. Po 18 z 34 rozegranych spotkań, Medaliki znajdują się na dnie tabeli III ligi III grupy, ze stratą ośmiu punktów do bezpiecznego miejsca. Przed startem kampanii mówiło się o pozytywnym odświeżeniu szatni i progresie w grze oraz wynikach zespołu – tymczasem rzeczywistość brutalnie te plany weryfikuje.
Jaka runda, taki cały rok – kryzys naszej ekipy zaczął się od początku wiosny, Trzy porażki z rzędu niepokonanej wcześniej dwójki, a razem sześć spotkań bez zwycięstwa zaprzepaściły wówczas szanse na awans na trzeci szczebel rozgrywek. Ale raczej nawet w najczarniejszych scenariuszach nikt nie przewidziałby, że częstochowianie aż tak znajdą się na równiej pochyłej. Przypomnijmy, że dokładnie rok temu, Raków kończył jesień na fotelu lidera, teraz tym liderem byłby po odwróceniu tabeli.
Młodzi piłkarze w lidze nie wygrali żadnego spotkania na własnym obiekcie, a razem odnieśli tylko dwa triumfy. Na inaugurację ze Stilonem Gorzów Wielkopolski 5:0, która wyglądała tak, jakby ekipa gospodarzy została na wakacjach lub zwyczajnie odpuściła, ewentualnie zlekceważyła częstochowian oraz w Polkowicach z tamtejszym Górnikiem 2:1. Wszystkie pozytywne elementy w funkcjonowaniu zespołu błyskawicznie zostawały jednak zaprzepaszczane, a nasza drużyna nie wyciągała wniosków z niepowodzeń. Jedynie przygoda w regionalnym Pucharze Polski może napawać optymizmem, finał po rzutach karnych należał jednak do miejscowej Victorii.
Przejście na tryb ekonomiczny i letnia rewolucja przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego. Szybko zmieniała się narracja, co do odczuwanej tęsknoty w kontekście starego trzonu i fundamentów. Z doświadczonych zawodników na pokładzie pozostała tylko legenda klubu – Piotr Malinowski. Karierę zakończył Przemysław Oziębała, który umocnił swoją rolę w sztabie i został najbliższym współpracownikiem nowego trenera Michała Pulkowskiego, wcześniejszego asystenta ustępującego po wygaśnięciu kontraktu Łukasza Kuźmy. Wśród asystentów także miały miejsce pewne roszady.
Wskutek odejść piłkarzy z formacji obronnej, drastycznej przemianie uległ też trzyosobowy blok stoperów. Lider defensywy Michał Czekaj powrócił do Garbarni Kraków, Bartosz Chłód został graczem pobliskiego Znicza Kłobuck, Jakub Budnicki zapracował na angaż w pierwszoligowym GKS Tychy, w którym radzi sobie bardzo solidnie, a Oliwiera Kucharczyka postanowiła wypożyczyć Skra Częstochowa. Nowymi nabytkami RKS-u zostali: Wiktor Żołądz, sprowadzony z NKP Podhale i Patryk Jurczyński z Ursusu Warszawa, Tomasz Okulicki i Jerzy Napieraj wzmocnili zespół po awansie z niższych roczników.
Niestety, choć najbardziej rokuje lewonożny Napieraj, którego trener Dawid Szwarga regularnie zaprasza na treningi pierwszej drużyny, to pozostałą trójkę ten poziom boleśnie na razie weryfikuje. Szczególnie po błędach indywidualnych, jak i zespołowych Żołądzia i Okulickiego tworzy się najwięcej nieprzyjemnego zapachu pod naszą bramką. Sprowadzenie dwóch środkowych obrońców wydaje się na przerwę śródsezonową koniecznością. Nie ma wątpliwości, że kluczowym problemem naszych rezerw jest właśnie bronienie, bo Raków II Częstochowa ma najwięcej straconych goli w lidze, za to pod względem zdobytych bramek jest lepszy aż od pięciu rywali. I nic na to, że między słupkami starają się pomagać Kacper Bieszczad i Antonis Tsiftsis, bezpośrednio rywalizujący w jedynce z Vladanem Kovaceviciem, czy utalentowany Hubert Muszyński.
Środek pola również nie wypada lepiej. Prym wiedzie tam Szymon Zielonka, który dość często zakłada też opaskę kapitana, a u jego boku wychodzi Jakub Wireński. Swoje minuty otrzymuje także Dawid Kucharczyk, który potrafi błysnąć w nieoczekiwanych momentach, ale w tyłach ma swoje braki. Niestety żadnemu z nich nie udaje się wejść w buty Huberta Tylca, króla asyst zeszłego sezonu, potrafiącego napędzić każdą akcję i wywołać wpływ na partnerów z różnych stref. Być może kimś takim byłby były pomocnik Genoi Kacper Zielski, ale problemy zdrowotne na to dotąd nie pozwalają. Zielonka nie wyróżnia się niczym poza fizycznością, a Wireński mimo niezłej techniki użytkowej i czytania gry jeszcze nie daje konkretów i jest obarczany zbyt dużą odpowiedzialnością, której jeszcze na teraz nie potrafi udźwignąć.
Wydawało się, że wahadła oraz dziesiątki będą aspektami, w których czerwono-niebiescy będą mogli się na tle ligowych przeciwników wyróżniać. Jednak na prawej stronie skrzydeł wciąż nie może rozwinąć mający papiery na duże granie Nikodem Kitowski, za to na drugiej flance sporego pecha miał dotychczas Patryk Malamis, strzelec dwóch bramek i niedawny debiutant w seniorskim zespole, który w swoim dorobku mógł mieć ich trzy lub czterokrotnie więcej, a na dodatek tuż przed półmetkiem zmagań odniósł kontuzję. Szymon Jarek, wytransferowany z Rozwoju Katowice potrzebuje więcej czasu.
Trudno natomiast oczekiwać od blisko 40-letniego Piotra Malinowskiego, że weźmie na swoje barki całą grę. To samo możemy mówić o 16-letnim Tobiaszu Mrasie, który zrobił piorunujące wrażenie, ustrzelił dublet już w debiucie, ale w pojedynkę „prochu nie wymyśli”. Jeżeli chodzi o dziewiątki, to ogromny potencjał wykazuje Mateusz Głowiński, wykonuje pracę, której wcześniej oczekiwano od Mateusza Niedziałkowskiego i Kamila Chilińskiego, ale ci nie potrafili jej urzeczywistnić. Wahania formy ma nadal Tomasz Walczak, ale na wiosnę powinien tę dyspozycję ustabilizować.
Słabym poukładaniem drużyny i brakiem pomysłu Pulkowski zapłacił na trzy kolejki przed końcem roku głową, a tymczasowo zespół prowadzi Przemysław Oziębała. 37-latek szukał nowych opcji, na przykład obdarzył szansą Kacpra Nowakowskiego, który trafieniem od razu się odwdzięczył. Ale zdołał ugrać tylko punkt i wciąż nie wiadomo na jaki ruch zdecydują się władze klubu w następnych tygodniach bądź miesiącach. Wiemy na pewno, że w życie rezerw zaangażowany jest sam Szwarga, który toczył rozmowy z prezesami na temat całej sytuacji. Spadek byłby dla Rakowa II Częstochowa prawdziwym dramatem w obliczu tego, jak trudno było Medalikom awansować i jak ciężko byłoby ponownie się stamtąd wyrwać. Na tę chwilę rozwiązaniem jest bezwzględna selekcja, mądre wzmocnienia i taktyczny reset.
Zobacz też: Norwid przegrał z Resovią 1:3