fot. Casandra Miszewska

Raków II Częstochowa po fatalnej jesieni i całym ubiegłym roku, w którym przebył podróż z pierwszego na ostatnie miejsce w tabeli trzeciej grupy trzeciej ligi, wraca powoli na właściwe tory. Nasza drużyna punktuje znacznie lepiej, ale w końcówce sezonu sytuacja wciąż nie jest zbyt komfortowa. Czy „rezerwowi” pokażą jakość i charakter w te dwa miesiące?

Po ofiarowanemu kredycie zaufania dla trenera Przemysława Oziębały, który jeszcze wcześniej nie był wcale oczywisty, i wartościowych transferach z pierwszej drużyny Skry Częstochowa, czerwono-niebiescy podnieśli się z dna i wygrali cztery z dziesięciu spotkań w 2024 roku, choć powinno być ich sześć – ze Ślęzą Wrocław i LZS-em Starowice Dolne zwycięstwa uciekły bowiem w ostatniej akcji i w końcowych minutach. Przy utrzymaniu koncentracji i nieco większej dawce szczęścia, Medaliki byłyby dzisiaj nad strefą spadkową, a tak, niestety cały czas trzeba konsekwentnie odrabiać i gonić.

Lepsze wyniki, które dają realne szanse na nawiązanie walki o ligowy byt, to jedno, ale na murawie obserwujemy zupełnie inne oblicze drużyny. Zespół poprawił się piłkarsko i taktycznie, widać w nim pomysł i jasny styl gry, ale poczynił również progres pod kątem mentalnym, czego dowodzi dwukrotne odwrócenie losów meczu – na inaugurację w Jeleniej Górze z miejscowymi Karkonoszami oraz na własnym obiekcie z liderującym Rekordem Bielsko-Biała – i to grając większość spotkania w osłabieniu.

Na wyższy poziom weszła teraz rywalizacja w każdej formacji. Między słupkami nikt nie zawodzi. Kiedy trzeba, solidnie prezentuje się Oskar Kubik, który po pół roku powrócił na Limanowskiego 83 i od razu wybronił jedenastkę. Wiele pomógł dotąd Muhamed Sahinović, który docelowo ma zostać następcą Vladana Kovacevicia. Młodzieżowy reprezentant Bośni na początku wydawał się lekko wystraszony i niepewny, ale błyskawicznie się zaaklimatyzował i potrafił popisywać kluczowymi interwencjami, do czasu kontuzji… W dobrej formie jest jednak starający się odbudować Kacper Bieszczad. Wczoraj zanotował kluczową obronę, utrzymując trzy punkty.

Za kształt linii defensywy odpowiadają Adam Mesjasz, a także Oskar Krzyżak, powracający zimą z wypożyczenia do Warty Poznań. Pamiętamy, że to ten duet jeszcze dwa sezony temu brylował na zapleczu ekstraklasy. Blok stoperów wzmacniany o Patyka Jurczyńskiego, który przy tej klasy partnerach wszedł na wyższy poziom, a czasami Adriana Gryszkiewicza, jest niełatwy do skruszenia dla każdego rywala na tym szczeblu rozgrywek.

Oprócz tego, środkowi obrońcy w dużym stopniu wspierają dział kreacji. Wspomniany Jurczyński może się pochwalić dwiema asystami i czteroma trafieniami. Istotną rolę odgrywa też słynny „Messi”, któremu w tym miejscu trzeba życzyć zdrowia – Adaś przyjął w ostatnim spotkaniu pocisk na głowę i musiał zejść z boiska, a jego obecność w następnych meczach byłaby absolutnie na wagę złota. Ważna zmiana zaszła również wśród ósemek – po pożegnaniu Szymona Zielonki szanse często od początku otrzymują wspólnie Dawid Kucharczyk, dobry destruktor, oraz kreatywny i bardzo mobilny z piłką Jakub Wireński.

Duet dwudziestolatków, których w dacie urodzenia dzielą trzy dni, doskonale uzupełnia się w tym systemie gry, a w razie potrzeby ze swoich obowiązków należycie wywiązują się Fabian Gacek i Łukasz Kabaj. Najważniejszą informacją na ostatnie tygodnie kampanii jest jednak powrót po kontuzji Adama Olejnika, który rozegrał pierwsze dwa mecze po zimowej przeprowadzce z Loretańskiej.

Największym wygranym zmiany na ławce trenerskiej wydaje się być Kacper Nowakowski. 17-letni strzelec czterech bramek w tej kampanii Centralnej Ligi Juniorów sprawdził się w końcówce ubiegłego roku, zdobył swoje premierowe trafienie i jest podstawowym wahadłowym również wiosną. I nadal prezentuje się dobrze, zapisał sobie dwa ładne ostatnie podania przy bramkach i zwykle jest motorem napędowym akcji lewym skrzydłem.

Za boki pomocy odpowiedzialni są też Piotr Malinowski, który mimo 40 lat na karku nadal nie schodzi poniżej pewnego poziomu, co udowodnił golem i asystą z Trójkolorowymi, oraz Kacper Masiak, piłkarz balansujący między pierwszą, a drugą drużyną, który pokazuje już próbki swoich umiejętności świetnymi rajdami i choćby pięknym golem w kierunku dalszego słupka podczas potyczki ze Ślęzą. Trochę mniej śmiały jest póki co Jakub Myszor, prawdziwą furorę robi za to na dziesiątce 16-letni Tobiasz Mras, autor sześciu trafień w tym sezonie, chłopak niesamowicie dojrzały piłkarsko.

I wspomnieć należy oczywiście o Piotrze Noconiu, którego doświadczenie, każde dotknięcie piłki i każdy impuls do walki buduje kolegów. Sztab nadal szuka optymalnej opcji na pozycji numer dziewięć. Taką wydaje się Max Pawłowski, który w piątek wyprowadził decydujący cios zabrzańskiemu Górnikowi i tym samym zapisał sobie debiutancką bramkę w seniorskim futbolu. Gorąco wierzymy, że następnymi trafieniami 17-latek przysłuży się rezerwom w drodze do celu.

Największym problemem i zmartwieniem drużyny pozostaje jednak głównie regularność, bo najlepsze cechy poszczególnych zawodników nie są w pełni wykorzystywane tak często, jakbyśmy sobie tego życzyli i momenty najlepszej gry oraz funkcjonowania zespołu na boisku nadal są jeszcze mało powtarzalne. Wydaje się, że gdyby w większości meczów zawodnicy prezentowali swoją piłkę i toczyli grę na swoich warunkach, zdołaliby wejść na ścieżkę zwycięstw. Mimo tego, kształt, filozofia i perspektywy ekipy rezerw daje dobre prognozy na przyszłość, niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć.

A na te będziemy być może czekać do drugiego tygodnia czerwca i ostatniej kolejki. Na sześć spotkań przed końcem czerwono-niebiescy zajmują przedostatnią pozycję w tabeli i przed spotkaniami głównych przeciwników w tej serii gier, tracą trzy punkty nad kreskę. Kluczowy może być następny wyjazdowy pojedynek z bogatszym o dwa oczka Gwarkiem Tarnowskie Góry, który plasuje się obecnie jedną lokatę wyżej. Niełatwe będą na pewno starcia z „dwójką” Śląska Wrocław, Górnikiem Polkowice oraz MKS-em Kluczbork.

Wiemy jednak, że Medaliki umieją grać pod presją i zagrać na nosie niejednemu faworytowi. Jeśli piłkarze z Limanki wzniosą się na wyżyny umiejętności, wszystko będzie możliwe. Co z kolei może wybić z rytmu podopiecznych Przemysława Oziębały w końcówce sezonu? Lekko przykrótkawa ławka rezerwowych. Nie zasiada na niej wielu graczy, którzy są w stanie diametralnie zmienić obraz danego meczu lub błyskiem odwrócić jego losy. Ale na postawionych fundamentach powinno się udać uratować trzecią ligę…