Raków Częstochowa przegrał z Górnikiem Zabrze 0:1 w domowym spotkaniu 29. serii gier PKO Ekstraklasy. Podopieczni Dawida Szwargi znów oddalili się od miejsca premiowanego grą w eliminacjach do europejskich pucharów, jeśli nie definitywnie zaprzepaścili swoje realne szanse.
W podstawowym składzie czerwono-niebieskich wyszli tego wieczoru m.in Dusan Kuciak, którego transfer oficjalnie został potwierdzony przed południem tego samego dnia. Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy także Mateja Rodina oraz doczekaliśmy się ponownego zestawienia Giannisa Papanikolaou z Benem Ledermanem w środku pola, a także ustawienia Vladyslava Kochergina na pozycji numer dziesięć.
I połowa:
Od pierwszych minut to ekipa mistrzów Polski dyktowała warunki gry, ale groźniejszą akcję wypracował czyhający – naturalnie – na kontrataki Górnik. Lawrence Ennali, po zgraniu kolegi, wyprzedził Bogdana Racovitana i wyszedł na sytuację sam na sam z Kuciakiem, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i nasz bramkarz szczęśliwie, w rozkroku, zatrzymał ją na ziemi. Kilkanaście minut później w roli głównej znów widzieliśmy niemieckiego skrzydłowego i słowackiego golkipera. Pomocnik zabrzan chciał wykorzystać nieodpowiedzialne zagranie Papanikolaou i zagarnąć wysoką piłkę przed 38-latkiem. Wychodzący awaryjnie z pola karnego były zawodnik Lechii Gdańsk starł się z rywalem.
Sędzia Tomasz Musiał po chwili zastanowienia pokazał bohaterowi transferu medycznego czerwoną kartkę, ale po przeanalizowaniu zdarzenia na monitorze VAR zmienił decyzję. Częstochowianie na przestrzeni tej części meczu długo grali w ataku pozycyjnych, ale duża ruchliwość Trójkolorowych na własnej połowie utrudniła wyklarowanie dogodnej szansy na otwarcie wyniku. Z rzutów wolnych dwukrotnie próbował Fran Tudor, raz futbolówka spadła przed bramkę przy dalszym słupku, pod nogi Vladyslava Kochergina, ale Ukrainiec zorientował się za późno.
II połowa:
W przerwie w naszej drużynie zaszła jedna, ofensywna zmiana; w miejsce Rodina na boisku pojawił się Erick Otieno. Kenijczyk niespodziewanie zajął jednak prawe wahadło, a do bloku defensywy został cofnięty Tudor. Pierwszy kwadrans drugiej odsłony spotkania to intensywne ataki Medalików. Niestety dwie fantastyczne okazje na zdobycie bramki zmarnował na przestrzeni kilkudziesięciu sekund Ante Crnac, najpierw uderzając obok dalszego słupka, a potem wprost w Daniela Bielicę. Po interwencji 24-latka Raków miał rzut rożny, który zmienił oblicze meczu. Zamieszanie w polu karnym zabrzan chciał wykorzystać Papanikolaou, ale próba przewrotki zakończyła się trafieniem nogą w głowę Szymona Czyża i fatalnie dysponowany Grek obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji – czerwoną kartkę. Trójkolorowi więc koniec końców grali jednak w przewadze.
Trener Dawid Szwarga na ten fakt zareagował kolejnymi dwiema roszadami: Johna Yeboaha zmienił Peter Barath, mający uzupełnić lukę w środkowej strefie, a za Ledermana wszedł Gustav Berggren. Nie udało się jednak przeciwstawić zupełnej zmianie obrazu gry. Od tamtej chwili to Górnicy dominowali i poszukiwali premierowej bramki, a RKS stawiał na fazy przejściowe. Gdy wydawało się, że częstochowianie mogą wreszcie ukuć, to kolejną fantastyczną okazję Crnaca po dograniu Bartosza Nowaka fartownie wybronił Bielica. Gdy wchodziliśmy w czas doliczony, nasz sztab chciał wnieść w poczynania swojej drużyny ostatni impuls Marcinem Cebulą. 28-latek był już gotowy do wejścia, ale wtem po kornerze bitym przez Erika Janżę futbolówkę głową musnął Sebastian Musiolik, który uprzedził wychodzącego Kuciaka i wbił swoim byłym kolegom z zespołu decydującą szpilę.
Beznadzieja
Po tej porażce Raków Częstochowa spadł na szóste miejsce w tabeli, spadając za Górnik Zabrze, a weekend może skończyć na siódmej lokacie, jeśli zapunktuje Legia Warszawa. Jedno wiemy na pewno: na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu sytuacja czerwono-niebieskich w walce choćby o pierwszą czwórkę wydaje się beznadziejna. Piąty mecz bez zwycięstwa jest efektem zatrucia ducha zespołu splotem niefortunnych zdarzeń, ale też przede wszystkim błędnych decyzji, braku wyciągania wniosków i złych działań. Dokąd zmierzamy? Pozostało porzucić wewnętrzną presję i zdać się na los w samej końcówce sezonu.
Raków Częstochowa – Górnik Zabrze 0:1 (90` Musiolik)
Raków Częstochowa: Kuciak – Svarnas, Rodin (Otieno), Racovitan – Silva, Lederman (Berggen), Papanikolaou, Tudor – Yeboah (Barath), Kochergin (Nowak) – Crnac (Cebula)
Górnik Zabrze: Bielica – Janża, Szcześniak, Janicki, Sekulić – Rasak, Pacheco, Czyż (Krawczyk), Ennali (Kozuki), Lukoszek (Musiolik) – Kapralik (Olkowski)
Żółte kartki: Rodin, Papanikolaou
Czerwone kartki: Papanikolaou