fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa/Accredito
Rumunia pewnie awansowała na Mistrzostwa Europy 2024 w Niemczech. Podopieczni Edwarda Iordănescu w dotychczasowych dziewięciu spotkaniach ani razu nie przegrali, a dziś w meczu o wygranie całej grupy podejmą przed własną publicznością Szwajcarię. Trójkolorowym do zakończenia zmagań na samym szczycie tabeli wystarcza remis.
Reprezentantami 47. drużyny rankingu FIFA są dwaj piłkarze Rakowa Częstochowa – Bogdan Racovitan i Deian Sorescu. Stoper z francuskimi korzeniami jest dopiero na drugim zgrupowaniu seniorskiej kadry. W czerwcu tego roku obrońca mistrzów Polski był bardzo istotnym elementem układanki zespołu Rumunii U-21, która była gospodarzem młodzieżowych Mistrzostw Europy. Mecz otwarcia z Hiszpanią środkowy obrońca rozegrał nawet z opaską kapitańską. Natomiast wahadłowy już w chwili dołączenia do Medalików, a więc w styczniu zeszłego roku, miał pięć występów w narodowych barwach i w trakcie pobytu pod Jasną Górą wzbogacił ten dorobek do czternastu.
Przed rumuńskim duetem długa, ponad półroczna walka o miejsce w kadrze na turniej za naszą zachodnią granicą. Częstochowianom powinno zależeć, aby została ona wygrana. Nie tylko ze względu na świetną promocję klubu wśród zawodników z przeróżnych rynków, ale też przez potencjalny zysk finansowy. UEFA zapłaciłaby bowiem Medalikom parę tysięcy euro za każdy dzień spędzony przez ich zawodnika na imprezie.
Sytuacji Racovitana w drużynie z ulicy Limanowskiego 83 miejscowym sympatykom przedstawiać raczej nie trzeba. 23-latek od początku sezonu 2023/2024 cieszy się dużym zaufaniem trenera Dawida Szwargi, w przeciwieństwie do ubiegłej kampanii pod wodzą Marka Papszuna. Naturalnie jego silną pozycję jeszcze mocniej utorowały takie okoliczności jak kontuzja powracającego już małymi kroczkami do gry Stratosa Svarnasa, ale postawa byłego gracza między innymi FC Botosani jest bardzo obiecująca. Rumuński defensor szczególnie zaznaczył się w spotkaniu z Radomiakiem Radom, zdobywając dublet. Otworzył także wynik meczu z Zagłębiem Lubin. Wskutek kolejnych absencji Zorana Arsenicia czy Adnana Kovacevicia został w ostatnich tygodniach centralnym stoperem w trzyosobowym bloku, a więc w teorii i praktyce jego liderem. O opinię na ten temat zapytaliśmy Pawła Kiełbusa, redaktora serwisów transfery.info oraz prostozautu.pl, a oprócz tego eksperta od rumuńskiego futbolu:
– Bogdan jest pewnym punktem mistrza Polski, gra regularnie w pucharach (co nie zdarza się wielu reprezentantom aż tak często) i jest młody, więc selekcjoner Iordanescu na pewno widzi dla niego miejsce w kadrze w przyszłości. Pytanie, czy jego moment nastąpi już wkrótce? Moim zdaniem, na pierwszy skład jest jeszcze za wcześnie. Zespół na początku spotkań gra w ustawieniu 5-3-2, aby nie stracić szybko bramki. Andrei Burca przez wiele lat był podporą Cluj, a teraz zarabia w Arabii. Radu Dragusin jest chwalony za występy w Genui. Racovitan jest pełnoprawnym reprezentantem, znajduje się w szerokiej kadrze, ale około czterech piłkarzy nadal ma bliżej do pierwszej jedenastki od niego.
– Virgilowi Ghicie z Cracovii trener wciąż nie ufa, ale Bogdan Racovitan ten kredyt zaufania ma. W szerokiej kadrze na Euro w razie awansu pewnie się znajdzie, ale zobaczymy czy pojedzie na turniej. Trzeba pamiętać, że jeszcze nie zadebiutował. Edward Iordanescu nie ma wysokich notowań w prasie. To taki polski Michniewicz. Nastawiony na wynik, który jest nie do przetrawienia dla kibiców, ale zazwyczaj jest skuteczny. Przyszły trener mógłby częściej na niego stawiać. Edi rzadko zmienia bowiem skład obrony – trzyma się swoich nazwisk i tych, którzy go nie zawodzą – to bardzo zżyta grupa ludzi. Ale jest sprawiedliwy.
– Rumunia ma deficyt tak dobrych piłkarzy. Najczęściej ligowcy wyjeżdżają na wschód zarabiać a nie robić kariery. To temat na inną opowieść, jednak Bogdan powinien dostać swoją szansę. Racovitan według mnie, w niczym nie odstaje od sprawdzonych konkurentów. Lepiej wyprowadza od nich piłkę, ale trochę częściej traci koncentrację. Brakuje mu doświadczenia na poziomie reprezentacyjnym. Zobaczymy, czy otrzyma swoje szanse w sparingach przed Euro 2024 – słyszymy od naszego rozmówcy.
W przypadku Deiana Sorescu wygląda to zgoła inaczej. Skrzydłowy nie pełni tak istotnej roli w klubie. Prezentuje się słabiej od konkurentów do składu: Frana Tudora, Srdjana Plavsicia, Jeana Carlosa Silvy, czy nawet też Dawida Drachala. Ale zarówno u mistrzów Polski, jak i w drużynie narodowej jest swego rodzaju uniwersalnym żołnierzem. Na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów 26-latek jest wyjątkowo rozrzucany po różnych pozycjach. Podczas tej rundy pokazał się w pierwszej jedenastce w starciach z Izraelem i Andorą. Zasiadł na ławce przy potyczkach z Kosowem oraz Białorusią. Październikowy wyjazd na zgrupowanie uniemożliwiła jednak rehabilitacja po urazie.
– Jesienią dostawał powołania na kredyt. Jest jednak bliżej wyjazdu na turniej, bo nawet kiedy występował na boku obrony, to sprawdzał się w kadrze – twierdzi Paweł Kiełbus. Pozostanie tylko pytanie, czy Deian Sorescu pojedzie do Niemiec jeszcze jako zawodnik Rakowa. Pomocnik regularniejszą dyspozycję prezentował raczej w swojej ojczyźnie, a występy w przyzwoitym wymiarze czasu będą kluczowym czynnikiem przyszłej wiosny podczas wyścigu o bilety na mistrzostwa. Jeśli poprosilibyśmy częstochowskich kibiców o zdanie na temat potencjalnych zimowych odejść po ewentualnym i niestety dość prawdopodobnym zakończeniu przygody zespołu w europejskich pucharach, pewnie Rumun byłby wymieniany jako jeden z pierwszych piłkarzy.