Dzisiejszego wieczoru w austriackim mieście u podnóża Alp Styryjskich, Raków Częstochowa zmierzy się ze Sturmem Graz w ramach 5. kolejki fazy grupowej UEFA Europa League. Dla częstochowian będzie to mecz o być albo nie być, bowiem brak jakichkolwiek zdobytych punktów w tym meczu będzie oznaczać pożegnanie Medalików z rozgrywkami europejskimi na etapie fazy grupowej. Jak trudne będzie to spotkanie dla Rakowa? W jakiej dyspozycji jest trzykrotny mistrz Austrii? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć przy pomocy jednego z ekspertów od austriackiej Bundesligi – Mieszka Pugowskiego.

Sturm obecnie zajmuje 3. miejsce w tabeli grupy Ligi Europy posiadając cztery punkty, czyli o trzy więcej od Rakowa. Poza trzema zdobytymi punktami w Sosnowcu, Austriacy grając w dziesięciu zremisowali mecz domowy z Atalantą 2:2. W pozostałych starciach przegrali tylko jednobramkową różnicą goli. W pierwszym meczu Rakowa ze Sturmem wygrał lepszy zespół, a tak niski wymiar kary czerwono-niebiescy mogli zawdzięczać jedynie swojemu bramkarzowi Vladanowi Kovaceviciowi, który niejednokrotnie popisywał się kapitalnymi interwencjami. Od tamtego meczu minęły prawie dwa miesiące, więc dużo mogło się zmienić w obozie rywala i w rzeczywistości się zmieniło. O tym nasz rozmówca:

Jeśli chodzi o zmiany personalne, to może być ich kilka. Z Rakowem na pewno nie zagra gwiazda drużyny, Otar Kiteishvili, który leczy kontuzję ścięgna Achillesa, a niepewny jest występ dobrze czującego się w pucharach Williama Bovinga czy lidera defensywy Gregora Wuthricha. Jeśli chodzi o formę zespołu, to znaczącej zmiany nie ma – choć Sturm przegrał dwa mecze ligowe, to zajmuje 1. miejsce w Bundeslidze, na równi z Salzburgiem, a tamte porażki odbił wygraną w derbach Grazu czy dwoma spokojnymi ligowymi wygranymi.

Jak widać nie tylko Raków boryka się z problemami kadrowymi w wyniku licznych kontuzji, ale i również ich dzisiejszy rywal – współlider krajowych rozgrywek, który idzie łeb w łeb z RB Salzburg. Nieobecność dwóch kluczowych postaci drużyny z Austrii to jest jeden z aspektów, którym ekipa Dawida Szwargi może upatrywać swoich szans:

Na pewno szansą jest brak Kiteishviliego, który obok Manprita Sarkarii jest głównym motorem napędowym Sturmu w ofensywie. Podobnym „wzmocnieniem” dla gości może być wspomniana nieobecność Wuthricha, bo jest to jednak ubytek jakości w defensywie.

Sturm to zespół, który czeka na momenty nieuwagi rywala i łapczywie je wykorzystuje. Dla Medalików kluczowe będzie zachowanie koncentracji w odpowiednich fazach gry oraz działania w powstrzymywaniu atutów przeciwnika:

Zagrożeniem z pewnością będzie styl gry Sturmu – przeważnie oparty na kontratakach i prostopadłych piłkach do wybiegających napastników. Jeśli Raków pozwoli sobie na chwilę nieuwagi, gospodarze mogą to boleśnie wykorzystać. Ważne dla polskiej drużyny będzie też niedopuszczenie do strzałów zza pola karnego Tomiego Horvata, który jest odpowiednikiem ekstraklasowego Bichakhchyana. Tak jak w poprzednim meczu, szczególną opieką trzeba otoczyć Manprita Sarkarie, który jest jedną z kluczowych postaci Sturmu.

Przed Rakowem arcytrudne zadanie, ponieważ Sturm ostatnio jest w gazie i dzisiaj będzie grać o pełną pulę. Na sam koniec zapytaliśmy naszego rozmówcę jakie są jego przewidywania co do wyniku i przebiegu spotkania:

Obawiam się, że może to być powtórka z ostatniego starcia tych drużyn, ale mam nadzieję, że obie drużyny wespną się na wyższy poziom. Szczególnie tego oczekuje od Sturmu, który ostatnio jest na fali wznoszącej. Jeśli chodzi o przewidywany wynik, obstawię 2:0.

Mieszko Pugowski, twórca profilu Austriacka Piłka.