10. kolejka PGE Ekstraligi zaczęła się od niezwykle emocjonującego starcia. Naprzeciw siebie stanęły drużyny Krono-Plast Włókniarza Częstochowa oraz ebut.pl Stali Gorzów. Pojedynki między tymi dwiema drużynami zawsze stoją na wysokim poziomie i dostarczają wielu emocji. Tak było również tym razem. Ostatecznie po skandalu na półmetku pojedynku górą okazali się goście. 

Wyrównany początek

Mecz najlepiej rozpoczął Martin Vaculik. Słowak wygrał start, a następnie pewnie dowiózł do mety trzy punkty. Oskar Fajfer skończył wyścig daleko z tyłu, więc spotkania rozpoczęło się od remisu. Podobnie sprawa miała się w gonitwie młodzieżowców, choć tam walki było więcej. Jakub Stojanowski na ostatnich metrach wyrwał punktowaną pozycję Halkiewiczowi i z 4:2 zrobiło się 3:3. Na słowa uznania zasługuje Szymon Ludwiczak, który odniósł pewny triumf nad Oskarem Paluchem.

Bieg trzeci ponownie nie przyniósł drużynowego zwycięstwa. Kibice zgromadzeni na Krono-Plast Arenie byli świadkami ciekawej walki między dwoma Duńczykami Madsenen, a Thomsenem. Górą okazał się ten drugi, ale remis dla gospodarzy uratował Mads Hansen, który pokonał swojego vis a vis na pozycji u24 Jakuba Miśkowiaka. Nieoczekiwanie to goście wyprowadzili poważny cios. Szymon Woźniak razem z Oskarem Paluchem pokonali podwójnie parę gospodarzy Maksym Drabik – Kacper Halkiewicz i po pierwszej serii startów wynik to 10:14.

Moc Stali i totalne kuriozum

Stal Gorzów się nie zatrzymywała. Oskar Fajfer po nieudanym pierwszym starcie ewidentnie się spasował, czego efektem była kolejna podwójna wygrana. Tę passę przerwał Leon Madsen, który po świetnie rozegranym pierwszym okrążeniu zostawił za sobą rozpędzonego Martina Vaculika. Ludwiczak nie dał jednak rady pokonać Miśkowiaka i oglądaliśmy czwarty tego dnia remis.

Kuriozalna sytuacja, która naznaczyła to spotkanie. miała miejsce w 7. biegu. Najpierw sędzia podjął skandaliczną decyzję przerywając wyścig na podwójnym prowadzeniu „Biało-Zielonych”. Przyczyną tej decyzji był ruszający się na starcie Jakub Stojanowski, który jednak sam się ukarał. W takiej sytuacji sędzia nie ma prawa przerwać wyścigu, a pomimo tego to właśnie uczynił.

Od sezonu 2024 regulamin w takich sytuacjach skraca przygotowanie do biegu z dwóch minut do minuty. Żużlowcy Włókniarza widocznie o tym zapomnieli i przez zbyt późne tankowanie nie pojawili się pod taśmą na czas. Efekt? Wykluczenie obu reprezentantów „Lwów” i 5:0 dla gości z Gorzowa. Na półmetku zawodów tablica wyników pokazywała 14:27, chociaż przy sprawiedliwym sędziowaniu powinno być 19:23. Kibice na stadionie się po prostu gotowali, a część opuściła obiekt przy Olsztyńskiej.

Nieskuteczny pościg

Gospodarzom nie pozostawało nic innego, jak próbować gonić ekipę z Wielkopolski mimo arcytrudnej sytuacji. Ta już na starcie trzeciej serii mogła się jeszcze pogorszyć, ale Madsen zdołał wyprzedzić Woźniaka i Fajfera. W dwóch następnych wyścigach udało się odrobić sześć oczek z trzynastopunktowej straty. Najpierw Drabik poskromił Vaculika, a potem dzięki podwójnej rezerwie taktycznej Madsen z Michelsenem wyraźnie pokonali Thomsena i Palucha.

Kolejne dwie gonitwy to niestety remisy. Zastąpienie Hansena na Drabika pozwoliło w parze z Michelsenem przywieźć tylko Woźniaka, a ponownie za szybki okazał się Vaculik. Potem drugim ostrzeżeniem, a w konsekwencji wykluczeniem został ukarany Stojanowski, jednak w powtórce Woryna przegrał walkę z Miśkowiakiem. Wydawało się więc, że na odwrócenie losów meczu może zabraknąć biegów. 13. wyścig był momentem ostatniej szansy dla Lwów przy wyniku 32;39.

Jak się okazało, niewykorzystanym. Thomsen nie dał się złapać Madsenowi, a Drabik po słabym starcie przyjechał za Fajferem. Wszystko rozstrzygnęło się zatem już przed biegami nominowanymi. W nich częstochowianie byli w stanie minimalnie zmniejszyć rozmiary porażki. Świetnie na torze pokazał się wypoczęty Hansen, który ograł Woźniaka, a Drabik zrewanżował się Fajferowi. Ostatni akcent tego zwariowanego starcia to znów znakomita postawa Madsena, który mimo przegranego startu wyprzedził jedną akcją przy kredzie zarówno Thomsena, jak i Vaculika. Michelsen był czwarty.

Ciągnąca się gorycz

Trzy punkty pojechały z drużyną Stali do Gorzowa Wielkopolskiego. Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przegrywa piąty mecz w tym sezonie, a trzeci raz traci punkty na własnym stadionie. Spotkanie naznaczone ogromnymi kontrowersjami sędziowskimi zapewne mocno zapadnie w pamięci sympatyków biało-zielonych do końca rundy zasadniczej. Nie da się jednak ukryć, że pod względem sportowym oczekiwaliśmy więcej. Za dwa tygodnie podopieczni trenera Janusza Ślączki wybiorą się do Lublina na mecz z hegemonem. Prawdopodobieństwo uniknięcia trzeciej przegranej z rzędu jest bardzo małe. Najbliższe tygodnie to gra o zapewnienie jak najwyższej pozycji w pierwszej szóstce i miejsca w play-offach.

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa – ebut.pl Stal Gorzów 41:48 (83:96)

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa

9. Mikkel Michelsen – 7+1 (2,w,1,3,1*,d)

10. Maksym Drabik – 7 (1,w,3,2,0,1)

11. Kacper Woryna – 4+1 (1*,1,-,2)

12. Mads Hansen – 4+1 (1*,0,-,-,3)

13. Leon Madsen – 15+1 (2,3,3,2*,2,3)

14. Kacper Halkiewicz – 0 (0,0,-)

15. Szymon Ludwiczak – 4 (3,0,0,1)

Bartosz Śmigielski – NS

ebut.pl Stal Gorzów:

1. Martin Vaculik – 12 (3,2,2,3,2)

2. Jakub Miśkowiak – 4+1 (0,1*,0,3)

3. Oskar Fajfer – 4+2 (0,2*,1*,1,0)

4. Szymon Woźniak – 10 (3,3,2,0,2)

5. Anders Thomsen – 11 (3,3,1,3,1)

6. Oskar Paluch – 4+1 (2,2*,0)

7. Jakub Stojanowski – 4+1 (1*,2,w,1)