Niesamowity zwrot akcji i wielka dramaturgia w ramach drugiego piątkowego spotkania szóstej serii gier naszej ligi. Raków Częstochowa już był w nieciekawej sytuacji i nie dawał wielu powodów do optymizmu, ale zaliczył piorunujące ostatnie minuty, zadając dwa decydujące ciosy i zabrał z terenu Lechii Gdańsk okrągłe trzy oczka! 

Raków rozpoczął spotkanie w Gdańsku z zaledwie jedną, naturalną zmianą w wyjściowym składzie. Sprzedanego do Norwich City za rekordowe pieniądze Ante Crnaca zastąpił Lazaros Lamprou, dla którego był to premierowy występ od pierwszej minuty. Znacznie więcej roszad mogliśmy dostrzec w drużynie trenera Szymona Grabowskiego, która weszła w sezon w słabym stylu i z dorobkiem dwóch punktów po pięciu kolejkach zamykała tabelę PKO Ekstraklasy. W jedenastce znaleźli się między innymi młody bramkarz Szymon Weirauch czy napastnik Bogdan Viunnyk, który biega na dziewiątce biało-zielonych po kontuzji Tomasa Bobcka.

Niestety, w trakcie starcia nie obyło się bez problemów zdrowotnych również po stronie gości. Po jednej z walk we własnym polu karnym ucierpiał Kamil Pestka. Lewonożny obrońca nie był pewny, czy jest w stanie kontynuować grę. Był już przygotowany przy linii bocznej do ponownego wejścia, ale nagle poczuł, że dyskomfort jest za duży i sfrustrowany zdjął koszulkę, udając się prosto do szatni. Trzyosobowy blok defensywy wypełnił więc Matej Rodin, a Stratos Svarnas został przesunięty na lewą flankę.

Przed upływem 30. minuty spotkania wymuszona przerwa spowodowana serpentynami wyrzuconymi na płytę boiska oraz wspólnym racowiskiem kibiców obu ekip, którzy byli zgromadzeni na jednym sektorze. Gra otworzyła się tak naprawdę w doliczonym czasie, którego była aż dwucyfrowa liczba. Najwięcej działo się jednak po stałych fragmentach, ale mimo tego na tablicy wyników nadal widniały dwa zera. To wina także Patryka Makucha, który w pierwszej minucie ruszył w szesnastkę gospodarzy i odnalazł się nawet w nienajgorszej sytuacji, ale próbując finalizować akcję lewą nogą znacznie przestrzelił.

Lepiej w drugą odsłonę meczu weszli zawodnicy beniaminka. Trener Marek Papszun zmuszony do reakcji zdjął na ławkę Lamprou, a wprowadził Jonatana Brauta Brunesa, przesuwając tym samym niżej w systemie Makucha. I już po kilku chwilach Norweg świetnie pokazał się do prostopadłego podania Frana Tudora, ale po minięciu bramkarza nie zdołał ukąsić z ostrego kąta. Pod koniec pierwszego kwadransa tej części spotkania to Lechia wyprowadziła kontratak, Camilo Mena wyczekał na prawym skrzydle Rifeta Kapicia, ten zszedł na lewą nogę i uderzeniem w kierunku dalszego słupka zerwał pajęczynę. Futbolówka poszła jeszcze po rękawicach Kacpra Trelowskiego, ale nasz wychowanek nie mógł zdziałać już więcej.

Utrata gola niestety nie wstrząsnęła czerwono-niebieskimi. Przyjezdni wciąż nie mieli pomysłu na ofensywę, a zagrania z pominięciem drugiej linii były wodą na młyn miejscowych. I nagle… przy zupełnie uśpionej obronie gdańszczan po płaskim dośrodkowaniu w pole karne futbolówkę głową do siatki po raz pierwszy w nowych barwach skierował Makuch. A trzy minuty później ten wyczyn po fantastycznym wejściu w szesnastkę Berggrena i zagraniu przed bramkę powtórzył Brunes, który strzałem z pierwszej piłki pokonał kompletnie zaskoczonego Weiraucha! Scenariusz, który moment wcześniej był nie do uwierzenia, ziścił się. Napastnicy perfekcyjnie zareagowali na pożegnaniu ich największego konkurenta w walce o plac. Wydarzeniem, które z pewnością warto odnotować, jest też kolejny powrót do gry Iviego Lopeza. Pochwały za asysty wędrują z kolei do Dawida Drachala i Gustava Berggrena.

Medaliki przypilnowały prowadzenia i mimo tak naprawdę słabej postawy na przestrzeni 85 minut, mogą udać się w podróż powrotną w dobrych nastrojach.  Przynajmniej do jutra ekipa Marka Papszuna może obserwować resztę rywali z fotelu lidera rozgrywek. Przed przerwą reprezentacyjną czeka nas jeszcze jedna potyczka – za tydzień przy Limanowskiego 83 podejmiemy Piasta Gliwice.

Lechia Gdańsk – Raków Częstochowa 1:2 (0:0)

Lechia Gdańsk: Weirauch – Conrado (Kałahur), Olsson, Pllana, Wójtowicz – Kapić, Zhelizko, Tsarenko (Wendt), Khlan (Piła), Mena – Viunnyk (Sezonienko)

Raków Częstochowa: Trelowski – Pestka (Rodin), Svarnas, Tudor – Otieno (Drachal), Berggren, Kochergin, Jean Carlos – Amorim (Lopez), Lamprou (Brunes), Makuch

Bramki: 59` Kapić – 87` Makuch, 90` Brunes

Żółte kartki: Pllana, Khlan – Berggren, Brunes