fot. Natanael Brewczyński/ks-skra.pl
19-letni wychowanek Skry Częstochowa Paweł Kołodziejczyk od czerwca nie może grać w piłkę przez sprawy pozaboiskowe. Konflikt środkowego pomocnika ze swoim macierzystym klubem o podłożu prawnym polega na rozwiązaniu zasadności zmiany pracodawcy w letnim okresie. Sam zawodnik i jego środowisko liczą na nagłośnienie tematu który pierwszy przedstawił Przemysław Mamczak z portalu Weszlo.com.
Kołodziejczyk, który przed 18 miesiącami zdążył zadebiutować w Skrze Częstochowa na zapleczu ekstraklasy, a w ubiegłym sezonie rozegrał 858 minut w 19 meczach szczebel niżej, wiosną 2023 roku podpisał roczny profesjonalny kontrakt z klauzulą automatycznego przedłużenia po utrzymaniu drużyny na poziomie drugoligowym. Jak doskonale pamiętamy, Skrzacy zanotowali sportowy spadek z rozgrywek. W tym czasie młodzieżowiec wynegocjował umowę w innym miejscu i został graczem trzecioligowej Avii Świdnik. W końcówce czerwca wskutek wycofania się Raduni Stężyca, klub z Loretańskiej jednak pozostał w lidze drugiej. I uważa, że Kołodziejczyk także w klubie powinien zostać.
Jednak zarówno piłkarz, jak i ekipa z Lubelszczyzny, sprzeciwiają się tej wersji. Dodatkowo, zarząd nadal zalega wychowankowi część wynagrodzenia. – Czas rozpatrywania wnoszonych środków zaskarżenia oraz brak czytelności i transparentności w zakresie obowiązujących terminów i procedur pozbawiają nasz klub możliwości korzystania z usług zawodnika, którego zatrudniliśmy w zgodzie z obowiązującymi przepisami i umowami – czytamy w tekście zacytowane słowa prezesa żółto-niebieskich Mateusza Tryki. Cały materiał w swoich mediach społecznościowych zamieścił zawodnik, a komentarz wystosował wiceprezes zarządu częstochowian, Piotr Wierzbicki:
– Niestety, artykuł nie do końca przedstawia istotę sprawy. Paweł jest uprawniony do rozgrywek drugiej ligi w barwach Skry. Został zgłoszony i uprawniony przez PZPN. Był w kadrze na pierwszy mecz ligowy. Niestety nie stawił się na żadnym z treningów, choć był wielokrotnie informowany. Manager zmanipulował i wykorzystał brak wiedzy zawodnika. Wielka szkoda że tak się sprawy potoczyły – osobiście kilkukrotnie rozmawiałem z Pawłem, jego przedstawicielem, managerem i przedstawiałem, jaki sprawa przybierze obrót. Dziś Paweł miałby na koncie ponad 500 minut w rozgrywkach drugiej ligi – dokonał innego wyboru – napisał działacz. Niedługo po tym głos zabrała osoba ze środowiska pomocnika, Artur Łągiewka:
– Może dziś sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby Skra wywiązywała się z warunków kontraktu od początku do końca. Pomijam fakt braku zainteresowania jego osobą (nikt z nim nie rozmawiał ani gdy było wiadomo o spadku ani po nim). Sam klub przypomniał sobie, jaką ma dla niego wartość dopiero wtedy, gdy podpisał kontrakt w innym miejscu. Kontakt z Państwem nawet w celu porady, jak Pan wyżej wspomniał sytuacji wykorzystania przez menadżera nie był możliwy.. Cóż.. czyżby przez zaległości klubu wobec zawodników, może z innych powodów, kto wie. Fakt, że Paweł istnieje w systemie extranet jako Państwa zawodnik, jest spowodowany tylko i wyłącznie tym, że system działa zerojedynkowo i o ociąganiu się decyzji że strony PZPN, który wielokrotnie był informowany o sprawie – odparł starszy brat zawodnika, który szybko doczekał się zwrotnej odpowiedzi:
– Jeśli klub zalega zawodnikowi z wypłatami, to jako manager znający procedury wie, co należało zrobić, a tego Pan nie zrobił. Co z kolei Pan zrobił? Bezprawnie „nakazał- doradzał” zawodnikowi podpisanie drugiego kontraktu przy jeszcze trwającym i obowiązującym. Jest Pan najbardziej winny obecnie trwającej sytuacji i faktu, iż zawodnik dziś nie gra i nie może się rozwijać. Faktem jest, że zawodnik powinien się stawić na treningu i tutaj była Pana rola w bezbłędnej ocenie tej sytuacji – tego też pan nie umiał zrobić. Myślę, że bez Pana udziału Paweł dziś na pewno grałby – albo w Avii – kluby na pewno by znalazły ścieżkę porozumienia bez udziału „pośrednika” – lub w klubie, w którym ma ważny kontrakt – wystosował Wierzbicki.
Zawieszony w próżni – między drugą i trzecią ligą. „Takie sytuacje są patologiczne”
Spór znajdzie rozstrzygnięcie w Piłkarskim Sądzie Polubownym, ale pomocnik wciąż traci cenny czas, możliwości i perspektywy, których nikt mu już nie zwróci, a częstochowska Skra na własne życzenie została postawiona w bardzo złym świetle i jak słyszymy, straciła zaufanie części młodych piłkarzy w klubie. Najbardziej przy Loretańskiej obrywają za ciągnące się problemy finansowe i nieuregulowane rozliczenia. Na portalu Facebook paru byłych zawodników nie gryzło się w język wobec wiceprezesa zarządu:
– Uregulujcie najpierw zaległe wypłaty, a potem wypowiadajcie się na tematy związane z tym, jak niszczycie młodzież w tym klubie, bo żadnemu zawodnikowi grającemu w okręgówce w sezonie 2021/2022 [w zespole rezerw – przyp. red] nadal nie wypłaciliście zaległych obowiązkowych premii meczowych, ani nie pomogliście w poszukiwaniu klubu po sezonie, chociaż do was się zgłaszaliśmy o to. A gdy się do was pisze w temacie o zaległych premiach, to zlewacie ludzi, co świadczy o waszym braku szacunku – zamieścił Mikołaj Kempa, grający niegdyś w drugiej drużynie.
– Widzę, że tu Prezes aktywny chociaż, bo telefonicznie nie da się dodzwonić. Jak wygląda sytuacja z wypłaceniem trzech pensji zaległych z tamtego roku? Wszędzie cisza, przez Szymczyka zablokowany jestem, a chciałbym się tylko dowiedzieć czy i kiedy wypłacicie pieniążki – zaatakował Mateusz Malec, który spędził pod Jasną Górą 1,5 roku, gdzie wystąpił w czterech spotkaniach pierwszej ligi i czterech meczach w drugiej lidze.
– Patologia, skoro zawodnikowi nie płaci się trzy miesiące, to ma prawo rozwiązania kontaktu z winny klubu. Wiadomo, dostaliście życie w postaci grania dalej w drugiej lidze, ale w dzisiejszych czasach nie ma prawa funkcjonować klub, jak nie potrafi wypłacać należności miesięcznej zawodnikowi – oznajmił Mateusz Kos, częstochowski bramkarz i lider zespołu w latach 2019-2022.