fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

Patryk Makuch w zeszłym tygodniu został nowym zawodnikiem Rakowa Częstochowa. 25-latek został wykupiony z Cracovii za około milion euro i podpisał czteroletni kontrakt z opcją przedłużenia o rok. To piąty nowy letni nabytek czerwono-niebieskich w tym okienku transferowym. 

Piłkarz z rocznika 1999 urodzony w Łodzi zaczynał swoją karierę w miejscowym UKS SMS. W wieku 19 lat przeniósł się do Miedzi Legnica, którą reprezentował do 2022 roku, w międzyczasie zaliczając półroczne wypożyczenie do GKS-u Bełchatów. Makuch był jednym z głównych architektów powrotu Miedzianki do elity, zapisując sobie czternaście trafień i siedem ostatnich asyst w pierwszoligowych rozgrywkach. Po awansie skorzystał jednak z oferty ze stolicy Małopolski. Ostatnie dwa sezony spędził w drużynie Pasów, w barwach których zanotował jedenaście bramek i siedem ostatnich podań.

– Sprowadzamy napastnika pasującego do naszego DNA. Kogoś, kto uwielbia ciężką pracę i poświęca się dla zespołu, a także daje fizyczną przewagę w ofensywie. Patryk cechuje się znakomitymi walorami fizycznymi i wyjątkową zdolnością gry w powietrzu. Nie możemy doczekać się jego występów w naszych barwach – podkreślał dla strony klubowej dyrektor sportowy Samuel Cardenas.

Jak na zewnątrz oceniać ten ruch klubu i zawodnika? Porozmawialiśmy z komentatorem Canal+Sport, twórcą podcastu Polska Piłka oraz dziennikarzem Weszlo.com Michałem Trelą: – To dobre posunięcie Makucha. Od kilku lat lepiej grać w Rakowie niż Cracovii. Ten szlak już jest przetarty przez kilku poprzedników. Jeżeli chodzi o perspektywę Rakowa, to widać, że Marek Papszun znów zaczął mieć wpływ na transfery. To jest typ napastnika, który idealnie pasuje do tego, jakich napastników poszukuje trener. Zresztą, kiedy Patryk Makuch przechodził z Miedzi do Cracovii, też było głośno o ofercie i zainteresowaniu z Rakowa – mówi.

Napastnik wchodzi do drużyny o nieco innym systemie gry, więc plan i pomysł wracającego szkoleniowca na jego osobę może być na razie pewną zagadką. Po odejściu do Wisły Kraków Łukasza Zwolińskiego, który przez ostatnie pół roku był jedyną alternatywą dla Ante Crnaca, kibice z góry zakładają i widzą w Makuchu nowego snajpera. W sparingu z Omonią Nikozja w przodzie wystąpił właśnie polsko-chorwacki duet, który zaliczył po trafieniu. Pewności co do przeznaczenia „Makiego” nie ma nasz rozmówca:

– Nie jestem przekonany, czy Makuch będzie występował jako dziewiątka, bo w Cracovii różnie to wyglądało. Czasem razem z Kallmanem byli ustawiani obok siebie, ale często było tak, że to Patryk był tym schodzącym niżej i grał jako ten ofensywny pomocnik, jedna z dziesiątek. To nie jest tak, że on czekał na wykańczanie dośrodkowań w polu karnym, co może mu nawet trochę przeszkadzało. Miałem wrażenie że on zawsze miał duże ciśnienie, aby strzelać więcej goli, mieć te liczby typowego napastnika, a on w Cracovii był wyznaczany do różnych zadań. W pierwszym sezonie to było wygrywanie górnych pojedynków i strącanie piłki, a gwiazdami byli wtedy Rakoczy i Myszor, którzy wychodzili do tych zgrań. Później, kiedy odszedł Myszor, a zmieniła się trochę rola Rakoczego, Makuch miał więcej grania w parze z Kallmanem. Ale rzadko to był zawodnik ustawiony dokładnie na szpicy. 

– Jestem ciekaw, jak to ułoży trener Marek Papszun przy Ante Crnacu, ale nie jestem pewny, że to Makuch będzie tym najbardziej wysuniętym graczem. I biorąc pod uwagę tę rolę, jaką odgrywał Patryk, zawsze oceniałem go pozytywnie, jako jednego z najbardziej pracowitych napastników. To oczywiście jest też cecha, którą przypisywało się poprzednim napastnikom Rakowa i on też nie strzelał wielu goli, natomiast jeśli chodzi o zaangażowanie w mecz, wypełnianie zadań od trenera, to uważam, że jest jednym z najbardziej pożytecznych napastników w lidze. Widzę, że Papszun może wyciągnąć z niego te atuty dla dobra drużyny, co nie znaczy, że spodziewam się po nim zdobycia 15 bramek – komentuje znany dziennikarz.

Wielu obserwatorów naszej ligi i sympatyków klubu spod Jasnej Góry nie ocenia jednak tego transferu zbyt pozytywnie. Mimo, że na przestrzeni dwóch lat 25-latek zdobył większość serc fanów z ulicy Józefa Kałuży, to jego huczne przyjście z mianem potencjalnej gwiazdy zwiastowało coś więcej. Ekspert pozwala nam rzucić szerzej światło na sprawę oraz wyjaśnia największy mankament zawodnika:

– W skrócie, Patryk Makuch nie spełnił w Cracovii pokładanych oczekiwań, bo liczono, że powtórzy w jakiś sposób drogę Krzysztofa Piątka. Czyli transfer z dolnośląskiego klubu zawodnika, który już błysnął, ale jeszcze jest rozwojowy. I że będzie takim piłkarzem, który zapewni drużynie tych 10+ goli w sezonie. On tego nie zrobił, mimo że były sytuacje, aby strzelać te bramki. Tym lepszym napastnikiem był Kallman. Natomiast jeśli wchodzić w detale, kiedy spojrzymy, jak wyglądały mecze Cracovii, która często oddawała inicjatywę, cała drużyna była w niskim pressingu, a napastnik taki jak Makuch miał wspomagać wahadłowych, wracać do defensywy. Kiedy odebrali piłkę, ruszali we dwóch, trzech, mając przed sobą 70 metrów do pokonania. To były naprawdę trudne warunki, żeby strzelać mnóstwo goli.

– Jaki mam największy zarzut do Makucha? Właśnie to, że sprawiał na mnie wrażenie zbyt dużego parcia na strzelenie. Gdy doszedł do ćwierć sytuacji, to natychmiast oddawał strzały, nie widział nikogo innego. Przez cały mecz grał bardzo zespołowo, ale pod bramką aż za bardzo egoistycznie. Cracovia miała dwóch napastników, z których Kallman za często podawał i szukał partnerów, a Makuch za rzadko. Niby się uzupełniali, ale w efekcie Pasy marnowały te sytuacje, bo albo strzelała z kiepskiej pozycji, albo nie strzelała z dobrej. Widzę pole do rozwoju w tym elemencie. Może w Rakowie, gdzie będzie więcej zawodników, od których będzie się oczekiwać, nie będzie się liczyć, ile minut Makuch nie strzelił gola. Że Cracovia mimo niezłej gry nie ma kogoś, kto wykończyłby sytuację. Tutaj jeśli cały system będzie funkcjonował, może łatwiej będzie przekonać Makucha, że nawet jeśli nie strzeli, tylko poda do partnera, to i tak wykona swoje zadanie dobrze. I może paradoksalnie złapie więcej luzu. 

– Myślę, że w Rakowie będą się starali wyplenić coś takiego. Wiemy, że to jest sztab oparty na danych, na analizie. I nie ma tam takiego myślenia, że „A, trzeba spróbować. Kto nie próbuje, ten nie daje szansy bramkarzowi”. Raczej idąc nowoczesnym trendem w światowej piłce, oddawanie strzałów z sytuacji, które mają znikomą szansę powodzenia, jest bezsensowne. Trzeba jeszcze utrzymać się przy piłce, szukać następnego podania i stworzyć lepszą sytuację. Spodziewam się, że element decyzji pod bramką będzie tym, nad czym najbardziej będą pracować z Makuchem. I będą dążyć, aby strzałów z sytuacji, które nie mogą się udać, było jak najmniej. 

fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

Komentator podkreślił świetną postawę Patryka Makucha w fazie defensywnej, do której dużą uwagę przykłada częstochowski sztab. Cracovia to podobnie jak Raków, zespół uwielbiający kontrataki, ale czy można się spodziewać, że napastnik podniesie poziom ataku pozycyjnego? Dopytaliśmy również o aspekty charakterologiczne:

– Jeśli chodzi o działania w defensywie, to jest to wzór. To jego najsilniejsza cecha, praca w obronie, aktywność bez piłki. Jeśli chodzi o atak pozycyjny, to Patryk jest jednym z dwóch najlepszych piłkarzy w lidze w ostatnich dwóch latach, w wygrywaniu pojedynków powietrznych. Po zagraniu długiej piłki w punkt, on bardzo często je wygrywa. Moim zdaniem dlatego nie gra jako typowa dziewiątka, że nie jest mocny w grze tyłem do bramki, w zagraniu na ścianę. On jest lepszy, kiedy się rozpędza, wygra pojedynek główkowy, idzie z akcją, a niekoniecznie w grze typowo kombinacyjnej w ataku pozycyjnym. Widać na boisku, że jest pracowity i nastawiony na rozwój zawodnik. Pozytywna jednostka, nikt w Cracovii złego słowa o nim nie powie. Był pozytywnie oceniany, nawet jeśli oczekiwało się po nim trochę więcej. Więc myślę, że pod względem etosu pracy i wejścia w ten słynny sposób pracy Marka Papszuna to jest dobrze dopasowany. Tak wyjściowo. A czy będą tarcia między nimi i czy się idealnie dopasuje, to się okaże w praniu – uważa Michał Trela.