Orzeł Kiedrzyn rozpoczął rundę wiosenną klasy okręgowej od dwóch porażek, 0:1 z wiceliderem – Lotnikiem w Kościelcu oraz 0:4 na własnym obiekcie z liderującymi KS Panki. Kibice z ulicy Zakopiańskiej mieli nadzieję na zakończenie tej niekorzystnej passy w Derbach Częstochowy ze Stradomiem, ale to biało-bordowi na dobre przełamali się po domowej porażce 0:1 z Wartą Kamieńskie Młyny na początku roku i po zwycięstwie 2:1 trzy punkty zostały tym razem przy Sabinowskiej.
Obie drużyny przed tym pojedynkiem sąsiadowały w tabeli, mimo że dzieliło je aż siedem punktów. Ekipa z północy miasta zajmowała dziewiątą pozycję, natomiast zespół gospodarzy plasował się na ósmej lokacie. Po tym triumfie podopieczni Rafała Kuczery awansowali na siódme miejsce i biorąc pod uwagę minimalne różnice w górnych rejonach tabeli, beniaminek wciąż liczy się w walce o najwyższe cele. Orzeł zaś tę kampanię może już lekko spisywać na straty, bo oczekiwania były nieco większe.
Główną bolączką kiedrzynian jest w tym sezonie ofensywa. Zawodnicy z ogródka zdobyli zaledwie 23 bramki, a jeszcze gorzej wygląda to biorąc pod uwagę, że osiem z nich padło w dwóch starciach wyjazdowych. Średnia wynosi więc jeden gol na mecz. Mniej trafień na swoim koncie mają tylko Unia Kalety i Mechanik Kochcice. Droga Orła w ostatnich lat to wzbijanie się w górę i spadanie, ale już nieraz przekonaliśmy się, że w dzielnicy Kiedrzyn może być aura do prezentowania świetnej piłki, szczególnie gdy na ławce trenerskiej zasiadywał Dawid Krzętowski, aktualny wiceprezes Rakowa Częstochowa.
Aktualny szkoleniowiec, Paweł Rycharski – niedawny opiekun grup młodzieżowych Skry Częstochowa – twardą ręką buduje zespół i inwestuje w młodych zawodników. Trener Orła sprowadził z Loretańskiej Miłosza Szałaja i Nikodema Sobalę, choć mówiło się o zainteresowaniu jeszcze większą liczbą adeptów drugoligowca. Drużynę wzmocnił również bramkarz Lotu Konopiska – Tomasz Wojnowski, który między słupkami zastępuje kontuzjowanego kilkuletniego lidera ekipy – Bartosza Paliwodę. Jak słyszymy, brak tego zawodnika to to nie jedyne absencja utrudniająca życie klubowi znad Kocinki:
– Jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie od początku rundy borykamy się ze strasznymi problemami kadrowymi. W każdym meczu nie mamy 5-6 zawodników, którzy jesienią byli wiodącymi. Kontuzja bramkarza Bartosza Paliwody, kontuzja i pauza za żółte kartki Kacpra Klamuta, bądź też Dominika Kurka, kontuzja FIlipa Ziomka, czerwona kartka i zawieszenie Mateusza Jabłko. To stawia nas w ciężkiej sytuacji, z tym że cieszymy się, iż mamy dużą kadrę. Gdybyśmy mieli około szesnastu piłkarzy, jak w dużej części klubów okręgowych, to nie mielibyśmy jak zagrać tego meczu – powiedział nam trener Orła Kiedrzyn, Paweł Rycharski.
W następnych miesiącach, w miarę możliwości, sztab może poeksperymentować z zespołem bez zbędnej presji i potraktować rozgrywki klasy okręgowej jako przygotowania do sezonu 2024/2025. Z pewnością grono kiedrzyńskich sympatyków liczy, że Orzeł wyzwoli w końcu drzemiący w nim potencjał i stanie się przede wszystkim regularny. W drużynie nie brakuje indywidualności, więc wierzymy, że czas będzie płynął na korzyść obecnie siódmej siły naszego miasta, a cierpliwość się opłaci.