Równy tydzień przed początkiem Świąt Bożego Narodzenia o godzinie 15:00 Raków Częstochowa rozpoczął swój ostatni mecz w tym roku kalendarzowym. Jego rywalem była Korona Kielce, czyli jedyna, jak dotąd drużyna, z którą Medaliki nie miały okazji mierzyć się podczas obecnego sezonu. Rywal niewygodny i nieustępliwy, potrafiący wyrwać punkty każdemu zespołowi ekstraklasy, co udowodnił przed tygodniem remisując na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

Jubileusz przedmeczowy

Przed meczem uhonorowany został Fran Tudor. Dla dzisiejszego kapitana Rakowa było to bowiem 122 spotkanie czerwono – niebieskich barwach, czym ustanowił rekord występów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w historii Rakowa Częstochowa. Pamiątkową upominek z numerem „122” w ręce Chorwata przekazał poprzedni rekordzista, legenda klubu Jan Spychalski.

I połowa

Pierwsza odsłona spotkania zaczęła się dość niemrawo. Można odnieść wrażenie, iż obie strony nie chciały podejmować zbędnego ryzyka zbyt wcześnie. Po stronie Rakowa najbardziej aktywny był znów duet Srdjan Plavsic-John Yeboah. Obaj piłkarze często decydowali się na próby dryblingów czym zaskakiwali przeciwników, a tym samym budowali przewagę na połowie rywala.

W 24 minucie meczu efektownym strzałem „nożycami” popisał się były gracz Korony Marcin Cebula, jego uderzenie było jednak mocno niecelne. Chwilę później wynik spotkania mógł ulec zmianie. John Yeboah znalazł się skraju pola karnego i oddał groźny strzał po długim słupku. Jego uderzenie świetnie obronił jednak bramkarz drużyny przyjezdnych Konrad Forenc. Pod koniec pierwszych 45 minut do głosu zaczynali dochodzić Koroniarze. Kilkakrotnie próbowali swoich sił strzałami z dystansu. Te jednak z duża pewnością łapał Vladan Kovacevic.

Pożegnanie byłego kapitana

W przerwie swojego oficjalnego pożegnania doczekał się Tomas Petrasek. Czech to wieloletni zawodnik, a także kapitan Rakowa. W klubie z Limanowskiego spędził 7 lat. W tym okresie rozegrał 171 meczów, w których zdobył 34 gole. Środkowy obrońca to jeden z symboli nowej historii Rakowa oraz ulubieniec publiczności. Z pewnością zawsze pozostaje mile widziany na Limanowskiego. Sam zainteresowany powiedział na środku murawy kilka zdań, dziękując za ten etap w karierze oraz w życiu wszystkim, którzy do tej pięknej historii się przyczynili.

II połowa

Dla gospodarzy po przerwie cel był prosty – jak najszybciej otworzyć wynik spotkania. W 57 minucie groźną akcję Deiana Sorescu finalizował John Yeboah. Jego strzał okazał się jednak zbyt lekki, aby pokonać dobrze dysponowanego Forenca. Korona to dobrze zorganizowany w defensywie zespół. Przyjechał pod Jasną Górę z założeniem trzymania zwartego bloku obronnego i ta sztuka udawała im się bardzo dobrze.

W 65. minucie dwójkowe rozegranie Yeboaha i Nowaka powinno przynieść trafienie. Kolejny raz w bramce kapitalnie spisał się jednak Konrad Forenc, wyrastając powoli na najjaśniejszą postać tego meczu. Nie od dziś wiadomo, jakie problemy ma Raków Częstochowa z zespołami broniącymi nisko. Mankamentem podopiecznych Dawida Szwargi jest również niewielka liczba prób z dystansu. W ich dzisiejszych poczynaniach zawsze brakowało ostatniego podania.

Liczne zmiany zawodników ofensywnych nie przynosił zamierzonych rezultatów. Wysokie próby rozgrywania akcji przez częstochowian powodowały ryzyko trafienia na kontratak gości. Po jednym z nich Korona Kielce wyszła na prowadzenie. Po interwencji VAR-u sędzia Tomasz Musiał nie uznał jednak bramki z powodu zagrania ręką Jakuba Konstantyna i na tablicy wyników dalej 0:0.

W 87 minucie nastąpiło przełamanie. Po dośrodkowaniu w pole karne Kielczan i dużym zamieszaniu piłkę do własnej siatki pakuje Piotr Malarczyk. Raków objął prowadzenie, po długo wyczekiwanym „odczarowaniu” bramki Żółto-Czerwonych.

W doliczonym czasie gry VAR ponownie musiał zostać użyty i to dwukrotnie. Na początku sprawdzany był potencjalny rzut karny dla gości. Nie było jednak podstaw do jego podyktowania. Inaczej sytuacja miała się w kontekście „jedenastki” dla gospodarzy. Po krótkiej analizie arbiter Tomasz Musiał podbiegł do monitora, a następnie wskazuje na „wapno”.

Do piłki podchodzi Fabian Piasecki stając tym samym przed doskonałą szansą na przełamanie. Strzela jednak sygnalizowanie i jego uderzenie oraz dobitkę fantastycznie broni Konrad Forenc, który mimo porażki z pewnością zaliczy to spotkanie do udanych. Mecz kończy się więc skromnym wynikiem 1:0.

Podsumowanie

Tak kończy się ten rok kalendarzowy. Dla Rakowa Częstochowa z pewnością bardzo udany. Przemęczenie natłokiem spotkań było pod koniec tej rundy mocno widoczne. Mimo tego piłkarze Rakowa po dzisiejszym meczu zasiądą do wigilijnych stołów podbudowani. Zarówno dzisiejszym rezultatem, jak i całą postawą w rundzie oraz roku 2023.

Składy drużyn:

Raków Częstochowa: V. Kovačević – Tudor, A. Kovačević, Svarnas – Sorescu (87`Racovițan), Koczerhin, Nowak, Plavšić (69`J. Silva) – Yeboah (69`Crnac), Cebula (81`Drachal) – Zwoliński (81`Piasecki).

Ławka rezerwowych: Tsiftsis – Rundić, Berggren, Mras.

Korona Kielce: Forenc – Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag – Hofmeister, Podgórski, Remacle (63. Takáč), Nono, Błanik (81`Konstantyn) – Szykawka (73`Dalmau).

Ławka rezerwowych: Dziekoński – Turek, Bąk, Kwiecień.