fot. Motor Lublin/Accredito
Motor Lublin podejmie Raków Częstochowa w ostatnim niedzielnym spotkaniu pierwszej serii gier PKO Ekstraklasy. Żaden z beniaminków nie wygrał w ten weekend swojego pierwszego meczu w sezonie i mamy nadzieję, że to się nie zmieni. Podopieczni trenera Marka Papszuna muszą się jednak zderzyć i powstrzymać falę euforii, na której będzie się niesiony rywal przez własną publiczność na wypełnionym po brzegi stadionie.
To historyczne, pierwsze spotkanie lublinian w najwyższej klasie rozgrywkowej w XXI wieku. Drużyna, która w nieprawdopodobnych okolicznościach drugi raz z rzędu zwyciężyła w barażach o awans szczebel wyżej, zacznie dziesiąty sezon wśród najlepszych zespołów w kraju. O nastawieniu i oczekiwaniach społeczności beniaminka porozmawialiśmy z Tomaszem Plutą, dziennikarzem sympatyzującym z klubem ze wschodu i prowadzącym twitterowy space #MotorTalk:
– Nadal jest radość – powrót do ESA po 32 latach. Jest spokój i wiara w tę drużynę – w końcu już tyle zrobiła w ciągu ostatnich dwóch lat, dochodzą wzmocnienia. No i bojowe nastroje – nikt tu tanio skóry nie sprzeda. Jak to parafrazując powiedział trener Stolarski: „Nie ma takiego wyzwania, którego Motor nie podejmie, nie spróbuje pokonać” – mówi. Motor, dla którego ostatnie kilkanaście miesięcy było wręcz wystrzałem z dna na szczyt, zanotował ogromną, przekraczającą najśmielsze przewidywania, metamorfozę:
– 18.09.2022 – tego dnia Motor przegrywa u siebie 2:6 z Wisłą Puławy i jest czerwoną latarnią 2. Ligi. Prawie dwa lata później jest w Ekstraklasie – to najlepszy dowód, że rozwój był imponujący. Po drugie Motor pod względem metodologii pracy, organizacji gry od tamtej pory jest bardzo doceniany w całej Polsce, a nawet przez osoby spoza kraju. Pod względem organizacji gry to jedna z najlepszych drużyn w Polsce. Gdy trenerem był jeszcze Goncalo Feio bardzo dużo trenerów przyjeżdżało do Lublina na staże.
– Chętni na przyjazd byli także jego „koledzy z ławek” z kursu UEFA PRO. Mateusz Stolarski, który przejął drużynę po Feio udoskonalił system, dodał swoje elementy, które sprawiły, że Motor ma szerszy wachlarz możliwości. Koniec końców dało to upragniony awans do ESA po 32 latach. Kolejnym argumentem za tym, że ten rozwój był imponujący jest to, iż Piotr Ceglarz i Rafał Król (dwóch kapitanów) grało tu jeszcze za czasów 3. Ligi, a teraz są w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trzeba powiedzieć, że ogólnie jest większy spokój – twiedzi Pluta.
Mimo wielkiego sukcesu na mecie ubiegłych rozgrywek, podczas kampanii w roli beniaminka ekstraklasy Motorowcy zaliczyli kilka dołków. Kiedy z klubu odchodziła postać, która mimo wielu afer i kontrowersji po drodze, wyprowadziła go na absolutne na tamten czas wyżyny, czyli Goncalo Feio, niewielu wróżyło, że piłkarze będą w stanie pozostać w walce o najwyższe cele. A jednak, podopieczni 31-letniego Mateusza Stolarskiego wyszarpali miejsce w barażach, a potem zrobili coś niesamowitego. Czy najmłodszy szkoleniowiec w stawce ligowej, następca i były asystent Portugalczyka zapracuje na jeszcze bogatszy pomnik?
– To są różne charaktery. Jest spokojniej, ale nie za spokojnie, trener Stolarski wie kiedy trzeba dokręcić śrubę i mocniej przycisnąć, a kiedy zluzować. Jeśli chodzi o grę to różni się ona detalami np. nieco inne poruszanie się dziewiątek. Motor od prawie dwóch lat jest wierny swojemu modelowi gry, który narzucił duet Feio&Stolarski, cały czas go udoskonalając. Najmocniejsze strony? Organizacja gry (każdy piłkarz wie co ma robić), odpowiedzialność za drużynę (np. wszyscy atakują i wszyscy bronią), szeroki repertuar rozwiązań akcji ofensywnych, jedność drużyny Słabsze – były momenty kiedy była to skuteczność jak np. w półfinale baraży z Górnikiem Łęczna + niewymuszone błędy indywidualne w defensywie – ocenia nasz rozmówca.
Rozpoczęcie sezonu w Lublinie. Raków kontra Motor [ZAPOWIEDŹ]
Choć czasu nie było wiele, bo żółto-biało-niebiescy przez udział w barażach przebywali na urlopach najkrócej, to zarówno włodarze, jak i zawodnicy nie próżnowali przez ten okres. Motor dokonał obiecujących wzmocnień i jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Forma drużyny, jak przekonuje sympatyk lublinian, również ma się dobrze.
– Jeśli chodzi o przygotowania i sparingi, to oceniłbym je pozytywnie. Motor sparował z trzema rywalami z ESA i nie przegrał – 1 wygrana i 2 remisy. Jeśli mam wskazać co najbardziej na plus, to moim zdaniem intensywność, organizacja, kultura gry. Z ligowymi przeciwnikami Motor nie odstawał, a nawet długimi fragmentami był lepszy. Na minus przede wszystkim to, że na pięć sparingów tylko raz udało się zachować czyste konto.
– Co do transferów jak zwykł pisać dyrektor Wlaźlik: mądrze, spokojnie, skutecznie. Mądrze – są to transfery przemyślane, konkretnie sprofilowane pod Motor, także nieoczywiste nazwiska. Bez rzucania się tylko na CV, robienia kominów płacowych. Spokojnie – aż za spokojnie. Najważniejsze potrzeby zostały zaspokojone, ale transfery zostały dopięte dość późno (optymalnie byłoby przynajmniej te 2-3 na start przygotowań), a jeszcze kilka przed Motorem. Skutecznie – zweryfikuje to boisko. Bartos – wyróżniający się stoper z ligi słowackiej. Świetne warunki fizyczne, gra głową, dobre sprowadzenie. Konieczne było sprowadzenie ŚO, który może realnie rywalizować o wyjściową 11.
– Kubica – powrót po kilku latach, musi się odbudować. Motor pokazał już, że potrafi odbudowywać zawodników np. Mraz i Scalet. Ma zwiększyć możliwości na pozycji nr 8, gdzie w zeszłym sezonie brakowało kogoś kto weźmie to na swoje barki oprócz Wolskiego. Świetne warunki fizyczne, gra głową, mobilność, wybieganie, uderzenie z dystansu, również kreatywność. Brkić – solidny bramkarz, który ma doświadczenie z różnych lig. Wyróżnia go dobra gra nogami i aktywność na przedpolu. Wobec umieszczenia Budziłka na liście transferowej, konieczne było sprowadzenie GK do rywalizacji z Rosą.
– Simon – nabytek z ligi senegalskiej. Był długo testowany i w końcu podpisał kontrakt. Kreatywna 8/6, piłka mu nie przeszkadza, dobra technika i wizja gry. Musi popracować nad decyzyjnością im bliżej bramki rywala. Ogólnie transfery oceniam na plus z zastrzeżeniem, że mogłyby zostać dopięte wcześniej, aby zawodnicy mieli więcej czasu na wprowadzenie. Motor opiera się na organizacji gry, jest dużo zasad, które zawodnik musi poznać, nauczyć się realizować, żeby pokazać najlepszą wersję siebie – komentuje dziennikarz.
Często w przestrzeni medialnej i środowisku piłkarskim mówiło się, że klub Zbigniewa Jakubasa ma szansę drogę właśnie Rakowa Częstochowa Michała Świerczewskiego. Niepodważalną siłą zespołu obok perfekcyjnego zaprogramowania graczy, jest jego charakter. Sezon 2024/2025 może zdefiniować, w jakim kierunku pójdzie Motor Lublin, który zamierza napsuć krwi wielu faworytom, pierwsi na rozkładzie są tej niedzieli Medaliki.
– Taktyka się nie zmieni, bo to jak grał Motor, co do tej pory zaprowadziło drużynę do sukcesów, to jest jej ID. Bazuje na wysokiej intensywności, dobrej organizacji gry, kulturze, wysokim pressingu i chęci jak najszybszego przedostania się pod bramkę przeciwnika. Wachlarz jest szeroki, nie ogranicza się do jednego pomysłu. Czasem będzie to krótka gra od bramki, innym razem dłuższymi podaniami za linię obrony. To zależy od pomysłu na dany mecz. Kluczowi zawodnicy dla Motoru to Ceglarz i Wolski – ta dwójka w głównej mierze decyduje o tym jak on gra. Swoje w ataku musi dołożyć Mraz. W bloku defensywnym na starcie rozgrywek szefem powinien być Bartos – kończy Tomasz Pluta.