Od startu sezonu 2024/25 Akademią Rakowa dowodzi Mateusz Maciejewski, który na stanowisku dyrektora zastąpił Dariusza Grzegrzółkę. Przed nowym zarządcą trudny okres pracy w celu wprowadzenia Akademii na najwyższy poziom w Polsce po tym, jak zaliczyła niemały regres. Pierwsze efekty pracy już widać, a po niespełna trzech pierwszych miesiącach pracy przy Limanowskiego 83, postanowiliśmy porozmawiać z byłym dyrektorem Akademii Stali Rzeszów.
Na początku zasadne pytanie. Jak Pan tutaj trafił? Co Pana do tego skłoniło? Dlaczego ta perspektywa częstochowska okazała się lepsza od rzeszowskiej?
Spędziłem trochę ponad pięć lat w Rzeszowie. Parę ciekawych rzeczy udało się zrobić i chciałem podjąć nowe, kolejne wyzwanie.
Jak upłynęły te pierwsze miesiące? Czy coś już udało się zmienić lub czegoś dokonać?
Dokonaliśmy niezbędnych roszad w sztabach, więc przede wszystkim zostały poukładane struktury Akademii. Od lipca udało się również wdrożyć kilka elementów w obszarze szkolenia. Tak naprawdę dużo czasu upłynęło na sprawach organizacyjnych, administracyjnych, kontraktowych. Czekam, aż to okno transferowe się zamknie i będzie można się bardziej skupić na szkoleniu. Reasumując, zmieniło się sporo rzeczy i ta lista mogłaby być długa.
Na tych płaszczyznach mówimy obecnie bardziej o ewolucji, niż rewolucji?
Myślę, że ewolucji.
Czy w perspektywie pracy w Stali Rzeszów możemy mówić o przeskoku?
Nie. Z perspektywy roli, jaką pełnię i pełniłem, nie ma dużego przeskoku.
Oczywiście musimy tutaj podkreślić osobę Marka Papszuna. Jak Pan się z nim dogaduje, co Panowie sobie przekazali w pierwszym kontakcie?
Dobrze się dogadujemy. Zasadniczo nie tylko trener Marek, ale i cały sztab jest otwarty w kontekście współpracy. W pierwszych tygodniach interesowało mnie, jakie wymagania ma pierwszy zespół względem zawodników, jeśli chodzi o sposób gry, sposób treningu i chciałem jak najwięcej najistotniejszych rzeczy stamtąd zaimplementować do Akademii. I myślę, że takie pierwsze efekty tego są już widoczne w meczach oraz w treningu.
Nowym głównym trenerem Akademii został Adam Studnicki, który jest związany z klubem już dłuższy czas. Jak Pan widzi współpracę z nim?
Uściślijmy, głównymi trenerami zostali Adam Studnicki i Jacek Ciekot. Jacek Ciekot jest odpowiedzialny za piłkę dziewięcio, siedmio i pięcioosobową. Adam Studnicki za jedenastoosobową. Oni w dwójkę odpowiadają za tę część czysto piłkarską. I z jednym, i z drugim współpracuje mi się bardzo dobrze.
Z Rakowa zostało wypożyczonych dużo młodych piłkarzy na poziom seniorski. Czy to jest powodem takiego zainteresowania, czy też pracy klubu?
Jedno i drugie. Z jednej strony kluby są już zainteresowane starszymi zawodnikami, z drugiej strony my też jakieś ruchy ku temu wykonaliśmy. Zależy nam, żeby nasi zawodnicy, idąc na wypożyczenie do piłki seniorskiej, grali na jak najwyższym poziomie. Oprócz tego musimy widzieć, że oni mają szansę tam zaistnieć, robić minuty. Patrzymy, jakie to są kluby i jak wygląda tam jakość treningu. To też ma dla nas znaczenie. Musimy wiedzieć, gdzie wypożyczamy naszych zawodników.
Nie myśleliście o bliższej współpracy ze Skrą? Skra jest klubem, który bazuje na młodych zawodnikach, których można wypożyczyć. Nie myśleliście, żeby tam spróbować ogrywać kilku zawodników?
Jesteśmy otwarci na wszystkie opcje. Nie jest powiedziane, że ma być to akurat Skra. Nie mam nic przeciwko, żeby tam trafiali, ale nie myślałem jeszcze o jakimś konkretnym klubie, który interesuje nas bardziej niż inne. Nie do końca tak funkcjonuje rynek, że wyślę tam pięciu, sześciu zawodników i oni będą ich dla nas ogrywać. Inicjatywa musi być też z drugiej strony.
Prezes Piotr Obidziński podkreślał dużą wagę zmian akademii także na polu skautingu. Czy jest Pan zadowolony z pracy na tym polu?
Pierwsze efekty już są, skauting w nowej formie funkcjonuje już kilka miesięcy. Myślę, że od U-17 w dół już widać efekty jego pracy i na pewno będziemy mocną uwagę skupiać na tym, żeby się rozwijać na tej płaszczyźnie.
Nie żałuje Pan odejścia Maćka Ruszkiewicza?
Każdego zawodnika żałuję, ale są kolejni. Kolejni, na których będziemy się skupiać. I uważam też, że ci, którzy przyszli, są również ciekawi. Tak na to patrzę.
Czy w celach tych krótkoterminowych i długoterminowych funkcjonowania Akademii, ujmując też rozwój zawodników, są minimalne założenia?
Celem numer jeden na ten sezon jest dla nas powrót zespołu U-19 do Centralnej Ligi Juniorów.
Pytania kibiców
Czy infrastruktura na Limanowskiego nadąża za rozwojem Akademii? A jeśli nie, to czy będzie za nim nadążać? Jeśli nie, czy są jakieś plany dotyczące trenowania np. na innych obiektach?
Z mojej perspektywy raczej nie będziemy trenować na innych obiektach. Na pytanie o infrastrukturę trudno mi odpowiedzieć.
Jak wyprodukować piłkarza, który wyjdzie z Akademii i będzie mógł rywalizować z uznanymi piłkarzami Ekstraklasy?
Nie ma jednej prostej odpowiedzi na to pytanie. Trzeba codziennie pracować na każdej płaszczyźnie, żeby się to udało. Dosłownie na każdej.
Które roczniki z piłki jedenastoosobowej będą grały mecze systemem, jaki preferuje pierwsza drużyna?
Tak naprawdę wszystkie w piłce jedenastoosobowej.
W Akademii działają różne projekty, na przykład Dział Nauki czy Kluby Filialne. Które projekty specjalne będą kontynuowane?
Te dwa na pewno. Już się im przyjrzałem i chcemy je kontynuować. Są elementy do poprawy, ale nad tym czuwają Michał Nowak i Jacek Ciekot. Oni chcą wdrożyć swoje korekty, a ich dotychczasowa praca przynosi efekty. Jeśli coś działa dobrze, uważam, że powinno się to tylko i wyłącznie dalej rozwijać.
W kwestii klubów filialnych, czy mógłby Pan przedstawić bliżej, jak to działa? Jest kilka klubów, które po prostu figurują w tym projekcie bez jakichkolwiek efektów.
Jeśli chodzi o kluby filialne, na pewno będziemy decydować, co chcemy zrobić z tymi wszystkimi klubami, gdzie współpraca nie funkcjonuje tak, jak powinna funkcjonować. Rozmawiałem już o tym z koordynatorem projektu i mamy pewien plan na najbliższe pół roku. Oprócz tego jest także grono kolejnych klubów chętnych, by dołączyć do projektu.
Jakie są cele funkcjonowania Akademii na ten sezon? Jakie zakłada sobie Pan zadania?
Akademia, patrząc przez pryzmat tego, ile tu jest zawodników, rodziców, trenerów i specjalistów z różnych dziedzin, to jest średniej, bądź dużej wielkości organizacja. Każda osoba, która tutaj pracuje, jest jej cząstką. Ja się zawsze zastanawiam, jak usprawnić pracę każdej z tych osób. Jak zarządzać odpowiedzialnością, zarządzać kompetencjami i zadaniami. Podchodzę od strony detalicznej, czyli jak te małe fragmenty Akademii usprawniać. To jest dla mnie cel – dzień w dzień skupiać się na tych małych rzeczach i poprawiać ich funkcjonowanie. Do tego mam jasno sprecyzowany kierunek czysto szkoleniowy. Wiem, jak mamy grać, by było to spójne z pierwszym zespołem. Celem jest, żeby jak najszybciej udało się to przełożyć na boisko. Tak naprawdę chciałbym, żeby każda część akademii, każda komórka funkcjonowała lepiej co najmniej o te kilka procent. Tak patrzę na swoją pracę i nie jest ona niczym niezwykłym.
Jaki jest cel istnienia drugiej drużyny Rakowa w kontekście ostatniego ogniwa w Akademii? Przed dwoma laty panowała opinia, że drugi zespół jest za stary, a w zeszłym roku odwrotnie, że jest za młody. Jakie jest tutaj Pana spojrzenie?
W drugim zespole znajdują się zawodnicy między rocznikiem 2003 a 2008, więc jest to taki przedsionek piłki seniorskiej, jeśli chodzi o sam proces treningowy. Ci starsi zawodnicy, lecz wciąż młodzi, pomagają tym od siebie młodszym. Są dla nich mocnym środowiskiem i to jest istotne. Sportowo naszym nadrzędnym celem jest walka o trzy punkty w każdym meczu, nie mamy natomiast zamiaru ściągać tam starszych zawodników. Cel jest jeden. Młodzież musi ogrywać się na poziomie dorosłej piłki nożnej. Stamtąd chcemy wprowadzać zawodników do pierwszego zespołu bądź w jakiś inny sposób do piłki seniorskiej. Za jakiś czas pewnie będziemy robić kolejne ruchy, jednak rezerwy na pewno nie będą miały wysokiej średniej wieku.
Czy są plany dotyczące rozwoju sekcji żeńskiej Akademii?
Na ten moment mamy dwa zespoły i te dwa zespoły utrzymujemy. Na tym etapie nie planujemy powstania kolejnej drużyny.
O wprowadzaniu młodych graczy do piłki seniorskiej
Jak wygląda wygląda przykładowy plan rozwoju danego zawodnika, który przechodzi z etapu juniora do seniora?
Są dwie opcje. Pierwsza to wypożyczenie zawodnika. Tu plus jest taki, że już jest w wyższej lidze i trenuje z seniorami. Natomiast gdy dany zawodnik zostanie w Akademii, to gra on w drugim zespole, ale w każdym momencie może iść na trening pierwszej drużyny. Nasi zawodnicy regularnie są konfrontowani w treningach z pierwszym zespołem. To jest ta możliwość, kiedy piłkarz zostaje w klubie i może to wykorzystać. Jako zawodnik, trudno jest to przewidzieć. Może się zdarzyć tak, że przykładowo 24 października któryś z graczy wskoczy do kadry. Przyczyny mogą być różne, ale może to się wydarzyć tylko w momencie, kiedy ten zawodnik jest na miejscu. Każdy kraj ma trochę inną kulturę i sposoby wprowadzania tych zawodników. Trzeba pamiętać, że nie ma jednego najlepszego rozwiązania. Tutaj bardzo ciężko cokolwiek przewidzieć.
Gdyby trenerzy zespołów U-17, U-16 i U-15 mieli w sierpniu oceniać formę zawodników, różniłaby się ona od tej z listopada. I to w wielu przypadkach diametralnie. Młody organizm jest na tyle zmienny, że w wieku 15 lat nie da się uzyskać jednoznacznej odpowiedzi, kto będzie grał w przyszłości w piłkę. Kiedy 16 lat temu zaczynałem jako trener, prowadziłem zawodników o różnym poziomie umiejętności. Gdybyście zapytali mnie, czy Kuba Kiwior będzie grał w Arsenalu, mógłbym odpowiedzieć, że siedmiu moich zawodników będzie grało w Arsenalu lub żaden nie będzie tam grał. Na tym etapie różnice między kluczowymi piłkarzami w moim zespole były nieduże. Ponadto, na ścieżce kariery może zdarzyć się wiele rzeczy. Dla każdego z graczy jest wiele zmiennych, a należą do nich na przykład zdrowie czy psychika. Jedno wydarzenie może spowodować nagły skok w górę lub w dół. Patrząc globalnie, co roku nazwiska w dużej piłce się zmieniają. W każdym sezonie pojawiają się ludzie, których do tej pory świat tak naprawdę nie znał.
Ważna zmiana w Rakowie. “Ma pomysł, jak pokonać ograniczenia”