fot. Natanael Brewczyński
Dziś z rana media klubowe wypuściły oficjalną informację o powrocie Marka Papszuna do Rakowa Częstochowa. 49-letni szkoleniowiec po roku przerwy znów poprowadzi drużynę z Limanowskiego 83. Mistrz Polski, dwukrotny zdobywca Pucharu Polski oraz dwóch Superpucharów będzie miał przed sobą w pewnym stopniu trudne oraz bardzo odpowiedzialne zadanie odbudowy zespołu, powrotu do ścisłej czołówki, a w niedalekiej przyszłości znów na fotel mistrzowski. Trener, który w poprzednich latach przebył z Rakowem drogę z drugiej ligi na szczyt będzie chciał także dostać się do głównej fazy rozgrywek UEFA, co w trakcie jego pierwszej przygody w Rakowie jeszcze mu się nie udało.
Trenerze, witamy ponownie! 🔴🔵
Nasza legenda, Marek Papszun wraca do Rakowa Częstochowa i od początku przygotowań do nowego sezonu przejmie funkcję pierwszego trenera.
✍️ https://t.co/rJI4fWzwAl#ThePapszunOne 🧢 pic.twitter.com/4YcdxN9p8j
— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) May 21, 2024
Czy Marek Papszun był właściwym wyborem?
Marek Papszun powraca do Rakowa – ta informacja wywołała spore poruszenie w całym piłkarskim świecie w Polsce i przyniosła za sobą dużo opinii, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych. My postanowiliśmy zebrać ich jak najwięcej spośród osób z piłkarskiego środowiska Częstochowy i regionu.
Krystian Natoński (Polsat Sport, Przegląd Sportowy):
Powrót Papszuna do Częstochowy należy, mimo wszystko, rozpatrywać w kategoriach sensacji. Sam zainteresowany odchodził w idealnym momencie – w aurze zwycięzcy. Po cichu liczył, że jego kariera potoczy się na tyle harmonijnie, że kolejnym etapem będzie reprezentacja Polski. Było blisko, gdyby nie Cezary Kulesza i jego bliska zażyłość z Michałem Probierzem. Nie zgodzę się z opinią, że powrót Papszuna do Rakowa to dla niego porażka. Porażką można nazwać brak objęcia posady selekcjonera, bo w pewnym momencie był kandydatem numer jeden. Obecnie nie ma innego klubu niż Raków, który mógłby zaoferować Papszunowi taką władzę, jaką miał w… Rakowie. Specjalny zapis w kontrakcie pozwoli mu odejść w momencie, kiedy znowu pojawi się opcja pracy z kadrą. Zderzenie z własną legendą? Musiałby już nigdzie nie pracować, aby nie musieć się z nią zmierzyć.
Adrian Heluszka (Przegląd Sportowy, Dziennik Zachodni, ex-marketing w Rakowie oraz Skrze Częstochowa):
Z mojej perspektywy powrót Marka Papszuna na ławkę trenerską Rakowa Częstochowa jest dużym zaskoczeniem. Nie sądziłem, że w obliczu szumnych deklaracji o chęci odpoczynku, a potem chęci podjęcia większego wyzwania, trener zdecyduje się na powrót z kilku względów. Uważałem, że trener Papszun z Rakowem osiągnął sufit. Myślę, że to w obliczu kontrowersji związanych z zapisem w kontrakcie, który zapewne pozwala odejść trenerowi przy lepszej ofercie, duży kamyczek do ogródka i porażka Michała Świerczewskiego, który podkreślał, że jest gotowy do jego odejścia i że prowadzi giełdę nazwisk. Trener Papszun będzie teraz mierzył się ze swoją legendą. Wiemy, że ciężej się utrzymać na szczycie niż się na niego wdrapać. Trochę mu się dziwię. Dla mnie to ryzykowny ruch. Mam dużo obaw, ale jestem przekonany, że przy dobrze przepracowanym okresie Raków wróci do walki o wysokie cele.
Kamil Bednarski (Częstosportowa.pl, Przegląd Sportowy):
Powrót Marka Papszuna do Rakowa Częstochowa ma podwójne znaczenie. Trener z nową energią ponownie uporządkuje wszystko na murawie i poza nią według swojej wizji, miejmy nadzieję osiągając przy tym następne sukcesy oraz wyprowadzając Medaliki na ścieżkę dynamicznego rozwoju, ale jednocześnie władze klubu po nauce z tego roku, powinny wyciągnąć wnioski, jak w razie kolejnego rozstania fundamenty, grunt i cały system funkcjonowania po legendzie skutecznie utrzymać.
Jarosław Kłak (Częstosportowa.pl):
Z pewnością wszystkie opinie, że Michał Świerczewski powrotem Papszuna przyznał się do błędu, że Marek Papszun został zweryfikowany przez rynek, mają w sobie dużo racji. Jednak moim zdaniem należy zostawić to co było i skupić się na przyszłym sezonie. Pokładam duże nadzieje w odrestaurowanie projektu Marka Papszuna w Rakowie. Para, która się rozstała, zatęskniła za sobą. Wygrała miłość i od nowego sezonu znów będzie razem. Teraz czas na kolejne wspólne wyzwania, a nimi z pewnością będzie dublet (Puchar Polski i Mistrzostwo), co jak dotąd w jednym sezonie przez Marka Papszuna nie zostało osiągnięte. Do tego można dodać ponowny awans do głównej fazy europejskich pucharów w sezonie 2025/26. Niechaj będzie to kolejna piękna historia. Życzę powodzenia nowemu-staremu trenerowi. The Papszun One, let’s do it!
Dawid Furch (Twoja Polska Stacja, Radio Rekord, Radio FEST, ex-spiker Rakowa):
Przed Markiem Papszunem z pewnością niełatwe zadanie. Budżet Rakowa w przyszłym roku będzie mocno uszczuplony. To ze względu na brak sukcesu w lidze, czy brak gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, która to daje potężny zastrzyk gotówki. Dodatkowo Raków będzie musiał również zapłacić karę z tytułu niewypełnienia limitu minut gry młodzieżowców w tym sezonie. A to będą dwa miliony złotych. Wydaje się zatem, że Michał Świerczewski będzie musiał sięgnąć do kieszeni, żeby Marek Papszun mógł zbudować ekipę, która w przyszłym sezonie będzie walczyła o najwyższe cele – a takie z pewnością zostały postawione przed nowym-starym trenerem.
Trenera Papszuna albo się kocha, albo nienawidzi. Znany jest z tego, że w szatni nie patyczkuje się z piłkarzami. Wszystko ma być po jego myśli. Ci którzy widzieli kuluary pracy trenera, wiedzą, że tak jest nie tylko w szatni, ale na wielu płaszczyznach działalności klubu. Jego treningi, cały okres przygotowawczy i zadania jakie stawia przed zawodnikami z pewnością są bardzo wymagające. Być może to jest właśnie to, czego klub i piłkarze teraz potrzebują? Jeżeli Raków szukał zdecydowanego trenera, który nie idzie na kompromisy to Papszun jest idealnym wyborem. W Rakowie zawsze dobrze się działo, gdy sterował nim mocny i charyzmatyczny trener. Może to jest właśnie sposób na sukces.
Piotr Tomalski (Dziennik Sport):
Powrót trenera Papszuna to w mojej opinii przyznanie się do błędu ze strony właściciela, który nie znalazł odpowiedniego następcy. Z perspektywy trenera to także pewna porażka – miała być zagranica, pojawiła się opcja na reprezentację, choć wiadomo było, że mało realna. Powrót traktuję jednak, szczególnie że klub ma wydać sporo na transfery, jako nadzieję na ponowną walkę o mistrzostwo i europejskie puchary. Szkoda mi jednak swego rozstania, być może obecna sytuacja Rakowa byłaby teraz inna. Niemniej trzymam kciuki za Raków i trenera Papszuna – ten tandem będzie miał jeszcze wiele do zaoferowania.
Mateusz Żurek (GBVision, ex-social media w Rakowie)
Powrót Papszuna po tak trudnym sezonie to na pewno sukces dla klubu, bo w obecnej sytuacji żadne inne nazwisko nie wzbudziłoby takiego entuzjazmu wokół Rakowa. Należy jednak pamiętać, że szkoleniowiec zapewnił sobie możliwość odejścia w „ściśle określonych sytuacjach”. Nie jest zatem wykluczone, że w trakcie następnego sezonu Michał Świerczewski będzie musiał szukać kogoś na jego miejsce.
Przed samym trenerem czeka teraz piekielnie trudne wyzwanie. Papszun może umocnić swoją pozycję na rynku trenerskim, zdobywając z Rakowem kolejne mistrzostwo Polski. Nie ulega jednak wątpliwości, że każdy inny wynik może być traktowany w kategorii niepowodzenia, co mogłoby być pierwszą skazą w CV legendy Medalików.
Niełatwym zadaniem będzie również zbudowanie kadry, która usatysfakcjonuje Marka Papszuna. W ciągu minionych dwunastu miesięcy w Rakowie doszło do dużej liczby transferów, nie inaczej będzie w najbliższym czasie. Pytanie, jaki los czeka liderów drużyny, a przynajmniej zawodników, którzy za liderów byli uznawani podczas poprzedniej kadencji Papszuna?
Daniel Flak (WP SportoweFakty, Strefa Futbol, były rzecznik prasowy Skry Częstochowa):
Z perspektywy Rakowa to pewnie najlepsza możliwa decyzja. Klub wraca do tego, co działało znakomicie przez kilka lat. Mam przekonanie, że Marek Papszun, jako menadżer mający wpływ na wiele rzeczy, będzie w stanie nieco ustabilizować organizację, którą, po zdobyciu mistrzostwa Polski ogarnął lekki chaos – pod kątem transferów, zmian wizji i strategii.
Natanael Brewczyński (Częstosportowa.pl, Fiat.fm):
Przede wszystkim jest to powrót, na który czekali kibice Rakowa już od pewnego czasu. Drużyna, do której wraca trener Papszun, to zupełnie inna grupa ludzi, niż ta, z którą miał szansę współpracować. Trener swoim powrotem do Rakowa może jeszcze mocniej utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że jest najlepszym szkoleniowcem czerwono-niebieskich w historii. Pytanie, czy taki los będzie trenerowi pisany?
Filip Dzięcioł (Częstosportowa.pl):
Dla mnie, jako kibica to świetna wiadomość. Kontrakt na dwa lata został podpisany nieprzypadkowo. Pierwszy sezon na posprzątanie (przy dobrych wiatrach, być może od razu sukces), drugi na pokazanie, że Raków znowu może być mistrzem. Jako osoba postronna, to trochę nie rozumiem, dlaczego Marek Papszun wraca do Rakowa. Tak naprawdę, są znacznie większe szanse, że jego pomnik pod Jasną Górą runie, a nie, że zostanie zbudowany kolejny. Kolejne mistrzostwo i awans do Ligi Mistrzów mógłby sprawić, że The Papszun One przebiłby swoje wcześniejsze osiągnięcia.
Trener, który był przymierzany już do wielu klubów, zabezpieczył się na wypadek, gdyby dostał świetną ofertę z zagranicy lub z reprezentacji. Jest to ciekawy zapis, który poniekąd pokazuje, że obie strony były lekko zdesperowane, aby na nowo połączyć siły.Ten ruch może wlać też w serca częstochowskich kibiców, lekką nutę nadziei dotyczącą stadionu. Myślę, że bez zapewnienia przez właściciela, że nowy stadion i baza treningowa są w realnej, kolejnej fazie rozwoju, Papszuna w Częstochowie by nie było.
Radosław Baran (były rzecznik prasowy Rakowa Częstochowa):
Michał Świerczewski wybrał najbezpieczniejsze rozwiązanie. Postawił na sprawdzonego trenera. Każda inna kandydatura niosła ze sobą większe ryzyko niepowodzenia. Jednak trzeba pamiętać, że Marek Papszun zawsze był twardym negocjatorem i zapewne postawił twarde warunki. Nie chodzi oczywiście tylko o wysokość kontraktu, ale także o inne sprawy. Mowa tutaj na przykład o budżecie transferowym czy komforcie pracy. Papszun stawia dobro drużyny ponad inne sprawy w klubie i w tym wypadku na pewno nie było inaczej.
Jeżeli chodzi o ruchy kadrowe to kilku zawodników już teraz dzwoni do swoich menedżerów z prośbą o poszukiwanie nowego pracodawcy. Czeka nas spora ewolucja, jeżeli nie rewolucja kadrowa. Na pewno w transferowe lato będzie gorąco i mowa tutaj zarówno o ruchach przychodzących, jak i wychodzących. Kibice na pewno na nudę nie będą narzekać.
Robert Parkitny (Racovia TV, ambasador Rakowa):
Bardzo pozytywnie przyjąłem newsa o powrocie Marka do Rakowa mimo, że takie domysły snułem już od kilku tygodni. Rok temu urządziliśmy Trenerowi huczne pożegnanie w kibolskim gronie, to było coś niesamowitego. Nie spodziewałem się, że już po jednym sezonie przyjdzie nam powitać z powrotem Marka Papszuna w naszym domu. Ciekawe, jak czują się teraz dziennikarze, którzy raz po raz starali się przypisywać go do innego klubu.
Bartłomiej Lis (Częstosportowa.pl, WTK):
Moim zdaniem wielu dziennikarzy za bardzo zachłysnęło się powrotem Marka Papszuna do Rakowa. Wraca inny trener do innego zespołu. Różnic między pierwszą, a drugą kadencją The Papszun One będzie więcej, niż się wielu wydaje. Gdy odchodził z Rakowa dało się zauważyć, że ma pewne ograniczenia, jak chociażby kwestia dogadania się z anglojęzycznymi graczami, czy zbyt twarde zarządzanie zasobami ludzkimi. Dla wielu osób w klubie jego powrót wcale nie jest na rękę. Taki Gustav Berggren czy Bogdan Racovitan podnieśli znacząco swój poziom dzięki odejściu Papszuna. Wiele będzie zależeć od tego, jak zmienił się nowy-stary trener Medalików. Okoliczności powrotu wydają się być całkiem wygodne. Jeśli faktycznie Michał Świerczewski będzie w stanie wydać na transfery znaczne kwoty (oczywiście wliczając w to odejścia z klubu, które powinny się pojawić, bo dalsze trzymanie w zespole chociażby Vladana Kovacevicia nie jest dobre dla żadnej ze stron) to Papszun dostanie duży komfort. Nie będzie gry co trzy dni, będą mityczne mikrocykle przed każdym spotkaniem. Ale będzie też presja, bo Raków będzie kandydatem numer jeden do tytułu mistrzowskiego.
Maksymilian Kokott (Częstosportowa.pl):
Nie jestem fanem powrotów w sporcie. Tutaj jednak okres rozłąki trwał zaledwie jeden sezon. Moim zdaniem Marek Papszun mimo wszystko bardzo dużo ryzykuje. Oczekiwania wobec jego powrotu będą olbrzymie. Trener wygrał na krajowym podwórku wszystko co mógł. Otoczenie wymagać będzie powtórki tego osiągnięcia. Raków przez ten rok mocno się zmienił. Nie jest to już ta sama drużyna, którą Marek Papszun zostawił swojemu następcy, a przede wszystkim nie jest już aż tak respektowana przez rywali. Przeciwnicy zauważyli, iż czerwono-niebieskich też można pokonać.
Przed niespełna 50-latkiem niemałe wyzwanie. Władze Rakowa uznały ten wybór za oczywisty. Tym samym narzuciły sobie jednak ogromną presję na błyskawiczny powrót na szczyt. Nikt nie wie, jak potoczą się najbliższe lata, jednak Marek Papszun to obiektywnie najlepszy wybór na stanowisko trenera Rakowa. Pytanie jednak, czy znów otrzyma tyle samo wsparcia i cierpliwości, co w poprzedniej kadencji. Odbieram ten ruch jako zagranie va banque. Jeżeli się, uda to kapitalnie. Jeżeli nie, częstochowianie pogłębią się w kryzysie, z którego znaleźć drogę ucieczki może być karkołomnie trudno.
Oskar Foltyński (Częstosportowa.pl):
Marek Papszun po rocznej przerwie wraca do Rakowa z łatką wybawcy. Jednak aby odbudować to, co było za jego pierwszej przygody z Rakowem, zmienić musi się dużo. Znów dostać ma pełne zaufanie od zarządu, dzięki czemu spodziewać możemy się również zmian w sztabie. W Częstochowie prawdopodobnie po raz kolejny szykuje się intensywne lato które przyniesie zmiany kadrowe.
Można powiedzieć, że do drużyny powraca legenda klubu. Efekty i wyniki na start mogą być różne, chociaż trener dostał bardzo dużo czasu, aby przygotować zespół do nadchodzącego sezonu.
Piotr Nicpoń (klobucka.pl)
Informacja, która pojawiła się dzisiaj w oficjalnym komunikacie Rakowa Częstochowa o ponownym objęciu sterów przez Marka Papszuna zespołu Medalików, nie jest dla mnie jakimś specjalnym zaskoczeniem. Domyślać się było można w sytuacji, kiedy najpierw tracisz szansę na obronę tytułu, a ostatecznie nawet na TOP3, że Michał Świerczewski będzie szukał najbardziej optymalnego rozwiązania i to bez względu na koszty. Myślę, że to dobrze przemyślana przez obie strony decyzja, która powinna zaowocować w perspektywie długofalowej. Nie zapominajmy jednak, że to dopiero początek. Pewne rzeczy trzeba będzie na nowo budować. W moim przekonaniu wiele będzie zależało od konkretnych transferów w letnim oknie transferowym. I nie chodzi tutaj o wartość rynkową zawodników, na których mają wydać ponoć osiem milionów euro, a bardziej o sprowadzenie zawodników, którzy będą pasowali do specyfiki Rakowa i koncepcji samego Papszuna, na co nowy-stary trener będzie miał zapewne wpływ. Kilka wcześniej przeprowadzonych dość drogich transferów zweryfikowało boisko. Na gorąco to tyle, jestem dobrej myśli przed nowym sezonem i optymistycznie patrzę na początek rundy jesiennej. Dla Rakowa zaczyna się nowy rozdział i oby z takimi kartami, jak ta sprzed roku lub kilku lat, kiedy sięgał po Puchar Polski, czy Mistrzostwo.
Aleksander Senderowski (Częstosportowa.pl):
Czasem trzeba zrobić jeden krok w tył, żeby zrobić dwa do przodu. Papszun z takim budżetem, jakim Raków będzie dysponował na najbliższe okno transferowe, ułoży zespół pod siebie. Myślę, że Raków w przyszłym sezonie będzie bardzo mocnym kandydatem do mistrzostwa Polski.
Jan Starzomski (lajfy.com):
Powrót Trenera Papszuna nie jest żadnym zaskoczeniem, pamiętam rozmowy toczone wśród dziennikarzy rok temu, gdzie padały pytania nie czy, a kiedy wróci. Niestety dla klubu i kibiców „musi” wracać już po roku, by „ratować” Raków. Mówię o ratowaniu, gdyż nie takie cele jak wyniki w tym sezonie stawiał przed trenerem Szwargą właściciel Rakowa, który zapewne nie wyobraża sobie minimum miejsca na podium w kolejnym sezonie.
Uważam, że drugie podejście do prowadzenia Rakowa dla Papszuna będzie znacznie trudniejsze, niż wcześniejsze sezony. Budował zespół od podstaw, od niższych lig, mógł sobie pozwolić na różne testy, wręcz eksperymenty. Teraz nie będzie miał poza kilkoma sparingami czasu, ani miejsca. Z pewnością będzie musiał w klubie sporo pozamiatać, narzucić swój styl – nie tylko gry, ale i organizacji w wielu aspektach.
Jako nie tylko dziennikarz, ale i kibic Rakowa czekam na jeszcze jedno – konkretne informacje na konferencjach prasowych. Trener Papszun jasno potrafił powiedzieć co gra jak należy, jednocześnie wskazując na elementy, które nie zagrały jak trzeba. Jeśli coś było nie tak, to jasno o tym mówił. Niestety w ostatnim czasie ten obraz był bardzo zaburzony, wielokrotnie mimo porażek, tracenia punktów z drużynami z końca tabeli, zamiast konkretów słyszeliśmy informacje o zdobywaniu przez drużynę drugiej tercji, dominowaniu w posiadaniu piłki czy innych elementach gry. Czyli były to informacje, które kompletnie nic nie dawały, bo gra w tych aspektach się nie zmieniała. Czas na powrót do konkretów.
Mariusz Rajek (Przegląd Sportowy):
Wejście w buty trenera Rakowa teraz może być dla Marka Papszuna trudniejsze niż metaforyczne przejęcie jego obuwia rok temu przez Dawida Szwargę. Młody szkoleniowiec mógł jednak liczyć na ogromny kredyt zaufania i tolerancję wynikową, przynajmniej jesienią w lidze. Dopóki grał w Europie nikt nie śmiałby go krytykować za ligowe potknięcia, których jesienią zresztą wcale nie było tak dużo. Wiosna okazała się jednak totalną katastrofą i to na bardzo wielu poziomach. Raków jest w dużym stopniu zespołem rozbitym i potrzebującą poukładania od nowa, a więc takim do którego nigdy nie chciał wracać Papszun! Jeśli brał pod uwagę powrót po latach do Częstochowy to zapewne bardziej w roli dyrektora sportowego, może nawet prezesa, ale nie trenera-ratownika i to zaledwie po roku.
Wszystkich powodów odejścia zapewne nie poznamy, ale jeden wydaje się bardzo mocno wyrazisty. Liczył na objęcie reprezentacji po skompromitowanym Fernando Santosie. Nie nadużywając cytatów poprzedniej ekipy rządzącej w kraju „ta funkcja mu się zresztą po prostu należała!”. Wskutek większych układów i mniejszych układzików jej nie dostał, w dodatku został potraktowany przez prezesa PZPN najdelikatniej mówiąc w sposób bardzo nieelegancki. Marek Papszun jest zbyt zasadniczym i ambitnym człowiekiem, aby to w nim nie siedziało. Po tamtym ciosie zapał do prowadzenia klubu w jakimkolwiek kraju zapewne w nim opadł. Trudno bowiem przypuszczać, że gdyby nie chciał, to którąś z ofert by w końcu przyjął. Były jednak w żaden sposób niesatysfakcjonujące.
Wraca do miejsca, gdzie piłkarska Polska go poznała i któremu dał chwałę na wieki. Albowiem dwa Puchary Polski, dwa wicemistrzostwa i wreszcie mistrzostwo to dla klubu, który przecież jeszcze nie tak dawno walczył ze Slavią, ale nie Praga w decydującej rundzie eliminacyjnej europejskich pucharów, ale tą z Rudy Śląskiej o IV-ligowe punkty, to sukcesy o których nawet nie śmiał prawa śnić. Odlatywał helikopterem jak papież, wraca wyczekiwany dosłownie niczym Mesjasz (nie mylić z Adamem, zawodnikiem rezerw), który ma zstąpić i odnowić oblicze Rakowa. Zbyt patetyczny, wręcz trawestacyjny ton? Nie do końca jeśli wsłuchać się w opinie z jakimi oczekiwaniami wiąże się jego powrót. A ich spełnienie będzie niezwykle trudne. Możliwe, że nawet trudniejsze niż przywoływane już doprowadzenie Rakowa od meczu ze Slavią w Rudzie Śląskiej do starcia ze Slavią na praskim Edenie. W Częstochowie nie ma jednak miejsca na odcienie szarości. Albo z Papszunem osiągną niebo, albo pogrążą się w czeluściach piekieł.
Jakie jest zdanie kibiców?
Środowisko kibicowskie w dużym stopniu jest zachwycone powrotem legendy Papszuna do Rakowa Częstochowa i nie może się już doczekać startu nowej kampanii 2024/25. Jednak wśród nich znajduje się także grupa tych, którzy są sceptycznie nastawieni do ponownej współpracy „The Papszun One” i właściciela czerwono-niebieskich. Wiele tłumaczy, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Z pewnością mogą mieć w tym trochę racji, natomiast w głębi pokładają nadzieje i serce opowiada się za tym, że Marek Papszun przywróci Raków na właściwe tory.
"Nasza łódka zmierza do brzegu. Ja wysiadam, ale Raków płynie dalej" ~Marek Papszun
… Łódka się rozbiła, a na ratunek przybyłem ja… I am Marek Papszun pic.twitter.com/XyawABesY6
— Jarosław Kłak (@GigiJarek) May 21, 2024