W Częstochowie po bardzo słabym sezonie, kibice Włókniarza stracili nadzieję do niektórych zawodników. Pośród nich znajduje się Maksym Drabik, który choć przez długi czas był broniony, to wyczerpał kredyt zaufania u części fanów biało-zielonych. Żużlowiec był w tym sezonie cieniem samego siebie z poprzednich lat, notując tym samym najgorszy sezon w swojej karierze.
Głównym problemem żużlowca był brak stabilizacji, 26-latek jeździł w kratkę. Przez trzy domowe mecze pod rząd umiał zrobić dwucyfrowy wynik, ale zarówno start, jak i końcówka sezonu w jego wykonaniu były fatalne. Miewał problemy z ostatnimi biegami, w których często zawodził. Momentami przegrywał nawet z juniorami, w tym najgorzej punktującym zawodnikiem ligi – Kacprem Pludrą. Często nie był w stanie nawiązywać żadnej walki z lepszymi zawodnikami. Ze średnią punktową 1,426 był dopiero 34. na 55 sklasyfikowanych żużlowców PGE Ekstraligi.
Warto również przypomnieć, że wraz z transferem Maksyma Drabika, z klubu odszedł człowiek – legenda Włókniarza Częstochowa – Sławomir Drabik. Dwukrotny indywidualny mistrz Polski, pracował w Częstochowie z juniorami, współpraca ta przynosiła dobre efekty. To właśnie on przyczynił się do świetnej postawy Mateusza Świdnickiego, który wyrósł na jednego z lepszych młodzieżowców w kraju. Zdobyty przez Świdnickiego tytuł Indywidualnego mistrza Polski juniorów, utwierdza jak mocno się rozwinął.
Nikt nie powiedział tego wprost, jednak wiadomo, iż odejście „Slammera” miało związek z przenosinami jego syna do Częstochowy. – Niezrozumiałe są te stosunki między tatą i synem. To sprawy rodzinne, ale nie powinno tak być. Sławek jednak nauczył Maksa jeździć na żużlu. To jest dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów, który świetnie się spisywał. Obecnie nikt nad nim nie panuje – przyznał Marek Cieślak w ostatnim magazynie PGE Ekstraligi na Canal+Sport.
Wraz z niezadowalającymi wynikami do Częstochowy mają przyjść zmiany. Prezes klubu Michał Świącik rozpoczął rozmowy ze wspomnianym Markiem Cieślakiem oraz Sławomirem Drabikiem. Pierwszy z wymienionych miałby wspomagać zarząd i trenera Janusza Ślączkę, jednak jego przyszłość wciąż nie jest znana. Drabik natomiast prawdopodobnie wróciłby do pracy z juniorami, gdyż w tym sezonie duet „Lwów” okazał się najgorszą parą juniorską ligi. Sprawa jest jednak skomplikowana, bo to dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów nie jest na razie w stanie przebaczyć ojcu.
– Bardzo chciałbym zbliżenia Sławka z Maksymem. To mi zawsze ciąży. Chcę, aby te dwie postacie ze sobą współpracowały. I nie ukrywam, że spróbuję zrobić wszystko, aby doprowadzić do porozumienia. Już kiedyś doprowadziłem do takiego porozumienia między Sławkiem (Drabikiem) a Markiem (Cieślakiem) i chcę, by tutaj ta rodzina się dogadała, bo młodemu sportowo Sławek jest potrzebny – stwierdził prezes klubu Michał Świącik w programie „Kolegium Żużlowe”.
Mimo złych nastrojów wśród biało-zielonej społeczności, trudno w tym momencie jednoznacznie ocenić powrót Drabika do Włókniarza po latach, bo na przestrzeni tych dwóch sezonów oglądaliśmy jego dwie zupełnie inne twarze. Momentami ratował wynik zespołu, wnosząc bardzo wiele jakości w drużynie. Gdy nie zawodził, biało-zieloni zazwyczaj wygrywali spotkania. Kiedy Drabik jednak sobie nie radził, cały zespół miał problemy. Sam zawodnik potrafił wtedy zachować się dość kontrowersyjnie, co pokazał pakując się, odstawiając walizkę z parku maszyn do busa oraz rezygnując z jazdy.
W Częstochowie liczą się z faktem, że jeśli coś może być nie po myśli zawodnika, ten będzie chciał postawić na swoim. Nie można odmówić mu jednak zaangażowania, gdyż to on regularnie stawiał się na treningach, oraz szukał nawet innych jednostek napędowych dla swych motorów. Mimo słabego sezonu Maksyma Drabika, mówi się o jego pozostaniu w Częstochowie, choć można mieć wątpliwości, czy wychowanek Lwów nie będzie miał problemów po zapowiadanej przez prezesa zmianie w prowadzeniu zawodników, polegającej na zwiększeniu wymagań i oczekiwaniu dyscypliny.
Żużlowiec oraz sam Włókniarz nie posiadają jednak zbyt wielu alternatyw, gdyż rynek polskich zawodników jest w tym sezonie dość mocno okrojony. W obliczu pozostania Madsa Hansena i Kacpra Woryny, Włókniarz będzie chciał się jeszcze mocniej zabezpieczyć przedłużeniem współpracy z Maksymem Drabikiem. 26-latek miał również rozstać się z mechanikiem, który miał odpowiadać za sprzęt oraz jego wyniki w tym sezonie, więc przy Olsztyńskiej będą skorzy dać mu jeszcze jedną szansę.