Defensywa Rakowa w tym sezonie to zagadka. Nie wiadomo jaka jej dyspozycja się wylosuje w danym meczu, nie wiadomo jaki skład personalny akurat jest do dyspozycji trenera i nie wiadomo czy podczas spotkania nie dojdą kolejne problemy. Ale wczorajszy mecz, nawet biorąc pod uwagę tę losowość – był nie do zniesienia.

Defensywa w liczbach

Zacznijmy od suchych liczb. Bierzemy na tapet postawę Rakowa tylko w rozgrywkach ligowych. Po 17 rozegranych spotkaniach ubiegłego sezonu Raków miał 12 straconych bramek. Składało się na to aż dziewięć czystych kont. W obecnych rozgrywkach, także po 17 rozegranych meczach, drużyna straciła o dziesięć bramek więcej. Defensywa zachowała dotychczas sześć czystych kont. Ciekawa jest także tegosezonowa statystyka oczekiwanych goli straconych. Tu wartość dla Rakowa to 17,22, druga najniższa w lidze. Zatem Raków stracił w lidze blisko pięć bramek więcej niż powinien. To wszystko przy blisko 67% skuteczności interwencji Vladana Kovacevica.

Defensywa wczoraj

Wczorajszy występ bloku obronnego Rakowa można uznać za jeden z najgorszych w ostatnich latach. Lećmy chronologicznie. Bramka numer 1: tu oczywiście na całą akcję miała wpływ pozycja spalona Afimico Pululu, która znacznie wpłynęła na dalszy jej przebieg, ale jak wiemy, bramka została uznana. W tej akcji trudno zrozumieć przede wszystkim nerwowe zachowanie Racovitana. O ile nerwowe wybicie Svarnasa było po prostu ratowaniem sytuacji, o tyle wybijanie na oślep Bogdana nie pasuje do standardów gry defensywnej Rakowa. Co więcej, Rumunowi zdarzyło się takie zagranie ponownie, także w pierwszej połowie meczu. Bramka numer 2: tutaj krótko – stałe fragmenty gry w defensywie. To jest temat na oddzielny tekst, który zapewniam was, powstanie po zakończeniu całej rundy. Kolejne złe zachowanie podczas rzutu rożnego rywali, najwięcej winy idzie tu na barki Jean Carlosa, który nie przypilnował zamknięcia akcji.

Bramka numer 3: Stratos Svarnas… Gdy zagrał pierwszy raz po kontuzji w meczu ze Śląskiem, pochyliliśmy się nad jego występem w tekście. Pisaliśmy wówczas tak: „Svarnas miał problemy z pojedynkami wręcz. Z jednej strony to naturalne, gdy ma się tak długą przerwę od rywalizacji w spotkaniach. Z drugiej strony właśnie to okazało się kluczowe”. Niestety, tydzień później w Białymstoku było tak samo. Oczywiście – Afimico Pululu to wyjątkowo niewdzięczny rywal do walki siłowej. Umięśniony, z nisko osadzonym ciężarem ciała. Niemniej to jak defensywa Rakowa dała się zdominować jest niepokojące. Przy tym decydująca była błędna ocena sytuacji Greka. To kolejne podobieństwo do utraconego gola przeciwko Śląskowi. Tam Svarnas błędnie ocenił górną piłkę, tu prostopadłe podanie. Nie przeciął go, a później nadział się na silnego Angolczyka. No i bramka numer 4: tu ponownie złe zachowanie w obronie Jean Carlosa, a także brak asekuracji.

Przyczyny zapaści

1. Kontuzje + natłok spotkań

Argument najbardziej widoczny i wydaje się, że kluczowy. Zoran Arsenic i Stratos Svarnas w ubiegłym sezonie byli jednymi z najlepszych, jak nie najlepszymi stoperami w lidze. Obaj stanowili o sile bloku defensywnego podczas eliminacji do europejskich pucharów. Niestety, od września obaj zawodnicy grali niewiele. Obaj mają po zaledwie 5 ligowych spotkań w tym sezonie. Wiadomo także, że Raków praktycznie nie trenuje, toteż powrót do zdrowia jest utrudniony. Nie ma czasu na wejście w rytm treningowy, a praktycznie co trzy dni grany jest mecz o wysokiej stawce. Kontuzje, tradycyjnie, nie omijają także Milana Rundicia, choć ten wyzdrowiał w zasadzie w momencie, gdy wypadli Chorwat i Grek. Jednak po Rundiciu widać, że nie jest to zawodnik gotowy na grę co trzy dni na pełnych obrotach. Jego możliwości motoryczne są ograniczone, a gdy dochodzi zmęczenie – pojawiają się błędy, których nie uniknął. Słabe wejście do Rakowa ma z kolei Kovacevic.

Tu także zaczęło się od kontuzji i utraconej części przygotowań do sezonu. Gdy wrócił, wyglądał przeciętnie. Widać było, że nie jest w pełni zaznajomiony z organizacją gry, Zdarzały mu się błędy indywidualne. Został także rzucony na głęboką wodę, bo szybko zaczął grać na dwóch pozycjach w bloku obronnych – centralnej i półprawej. Oczywiście to doświadczony zawodnik, od którego można wymagać więcej, ale finalnie jego wkład w grę był do tej pory mniejszy niż się spodziewano. A i co rusz dosięgają go nowe urazy. Oczywiście są jeszcze od dawna kontuzjowany Gryszkiewicz, czy Pestka, który kontuzjowany przestał być jedynie na moment. Finalnie żelaznym żołnierzem w tej rundzie był jedynie Racovitan, który trzeba przyznać gra bardzo dobrą rundę. jedyny cień to czerwona kartka w Lizbonie, a wczorajszy występ był być może najsłabszym dla niego od miesięcy.

2. Styl gry i zadania dla zawodników

Gdy Dawid Szwarga został pierwszym trenerem Rakowa mówił otwarcie, że zmian w grze zespołu nie będzie wiele, ale jakieś na pewno nastąpią. Drużyna miała podejmować większe ryzyko i grać ofensywniej. Niestety, mogło mieć to wpływ na gorszą dyspozycję defensywną zespołu. Papierkiem lakmusowym takiej teorii może być Giannis Papanikolau. Grek był kluczową postacią w dwóch poprzednich sezonach. Wykonywał zadania w większości defensywne. Tu i ówdzie słyszałem, że wygląda jak następca Igora Sapały, który był tym, który czyścił wszystko to, co przeszło przez pomocników grających przed nim.

Krótko mówiąc Grek spełniał zadania bardziej „szóstki” niż „ósemki”, do czego miał też naturalne inklinacje. Szwarga chce i gra na dwie ósemki. Wymaga od środkowych pomocników częstszego udziału w akcjach ofensywnych. Chce, aby byli to kreatorzy gry. W tej roli fantastycznie odnajduje się Kochergin oraz Berggren. Znamienne, że to właśnie Papanikolaou grał spośród tej trójki najsłabiej. Nie odnajdował się w bardziej ofensywnej grze. Jednak taka gra ma swoje koszta – biorący aktywny udział w akcjach ofensywnych środkowi pomocnicy grają naturalnie wysoko, przez co częściej można minąć ich jednym podanie. Wówczas rywale mają przed sobą już tylko trójkę stoperów.

Zmieniła się też nieco rola wahadłowych, których heatmapy mogłyby wskazywać na to, że grają jako skrzydłowi. Faktycznie, ci zawodnicy są bardzo często wykorzystywani przy akcjach ofensywnych. Za zmianą sposoby gry poszły też zmiany personalne – Srdjan Plavsic to zawodnik na wskroś ofensywny, o wiele bardziej niż Patryk Kun. Bardzo dobrze drybluje i ma dobre dośrodkowania, czyli spełnia wymogi, jakie stawia przed wahadłami trener Szwarga. Bo w pierwszej kolejności są oni od ataku, w drugiej mają bronić.

Zatem bardziej ofensywne zadania zarówno dla wahadeł, jak i środkowych pomocników powodują, że momentami zaburzona jest równowaga w grze, a Raków łatwo skontrować. Tak było kilkukrotnie wczoraj w Białymstoku.