fot. Polski Związek Narciarski/Facebook

Już dziś odbędzie się pierwszy konkurs indywidualny Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 24/25. Na skoczni Lysgårdsbakken w norweskim Lillehammer pojawi się również trzykrotny mistrz olimpijski – Kamil Stoch, który będzie chciał wraz z nowym sztabem pokazać się ze zdecydowanej lepszej strony, niż miało to miejsce w zeszłym sezonie.

Nieudany sezon

Sezon 23/24 dla Stocha był jednym z najgorszych sezonów w jego dotychczasowej karierze. „Rakieta z Zębu” zmagania w Pucharze Świata zakończył na 26. miejscu ze zdobytymi 256 punktami. Co najgorsze 37-letni skoczek ani razu nie znalazł się w konkursach indywidualnych przynajmniej w TOP 10. Najlepszymi jego wyniki w tamtym okresie były 11. miejsca, które zostały zdobyte na skoczni dużej w Innsbrucku i na mamutach w Oberstdorfie i Planicy.

Radykalna zmiana na lepsze czasy

W nowym sezonie PŚ Stoch zdecydował się na swój osobisty sztab szkoleniowy, do którego dołączyli znani mu ludzie Czech – Michal Doleżal (I trener), Łukasz Kruczek (II trener), Łukasz Gębala (fizjoterapeuta) i Kacper Skrobot (serwisman).

Kamil Stoch był blisko zakończenia zawodowej kariery w skokach narciarskich

Podczas rozmowy z Tomaszem Kalembą dla portalu Interia Ewa Bilan- Stoch – żona Kamila Stocha zdradziła, że zeszły sezon miał być dla Kamila Stocha jego ostatnim sezonem w karierze zawodowej skoczka narciarskiego. – Mieliśmy zaawansowane plany na dalsze życie. Tak, byliśmy z tym pogodzeni. Ale o tym, że Kamil planuje zakończyć karierę, wiedziało tylko kilka osób. Przed sezonem podjęliśmy decyzję, że poprzednia zima będzie ostatnim sezonem dla Kamila. Dlatego w Zakopanem nagrywałam jego ostatni skok na Wielkiej Krokwi, który był najlepszy ze wszystkich, jakie wtedy oddał. Dlatego też tak często jeździłam w ubiegłym sezonie na konkursy Pucharu Świata. Byłam nawet w Lake Placid.

Kamil Stoch jednak podczas świąt Wielkanocy postanowił zmienić decyzję i zdecydował się pozostać w skokach narciarskich przynajmniej na dwa lata, bo właśnie w 2026 roku odbędą się Igrzyska Olimpijskie we włoskim Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo. Sami skoczkowie o medale olimpijskie powalczą na skoczni Trampolino Dal Ben w Predazzo, gdzie tam w 2013 roku na skoczni dużej Kamil Stoch został mistrzem świata.

– Powiedział mi też takie zdanie, które zapamiętam na zawsze. Powiedział, że jego serce zawsze będzie na belce. Wtedy tylko dostałam dowód na to, że on nadal kocha te skoki. To wszystko mówił tydzień po zakończeniu sezonu, który był fatalny i przyniósł wiele bólu oraz rozczarowania. Było w tym też trochę poczucia niesprawiedliwości. Od razu przeszłam wtedy do rzeczy i zapytałam o to, gdyby miał dalej skakać, to jakby to miało wyglądać? Zaczęliśmy analizować całą tę sytuację. I tak zrodził się pomysł na to, by dać sobie w sporcie jeszcze dwa lata w zespole marzeń – dodała następująco żona Kamila Stocha w rozmowie z Tomaszem Kalembą.

Jaki jest cel na nowy sezon PŚ dla Kamila Stocha?

Pomimo tego, że od dwóch sezonów Kamil Stoch nie stanął ani razu na podium Pucharu Świata, to na pewno jego cichym celem jest przynajmniej wygranie swojego 40. konkursu w Pucharze Świata wyprzedzając w tej klasyfikacji obecnego prezesa PZN – Adama Małysza, który łącznie w swojej karierze skoczka narciarskiego zanotował 39 wygranych zawodów indywidualnych rangi Pucharu Świata. Na pewno sam sztab szkoleniowy we współpracy ze Stochem swoją uwagę skupiają również na Mistrzostwach Świata w norweskim Trondheim, które odbędą się na przełomie lutego i marca 2025 roku, gdzie sam 37-latek będzie chciał być może powalczyć o swój ostatni medal podczas tych wspomnianych MŚ. Choć samo zadanie będzie piekielne trudne, bo ilość chętnych skoczków na zdobycie złotego, srebrnego lub brązowego medalu jest bardzo duża. Miejmy jednak nadzieję, że w nowym sezonie 24/25 PŚ Kamil Stoch będzie ze swoich skoków czerpał ogromną radość, a nie złość i rozczarowanie.

ZOBACZ TEŻ:

Efekt nowej miotły? Śląsk zremisował z Jagiellonią [RELACJA]