Kibice Rakowa Częstochowa i Krono-Plast Włókniarza Częstochowa w najbliższych dniach będą czekać na wyjaśnienie przyszłości dwóch największych liderów drużyn obu klubów. Te decyzje i ich ewentualne następstwa być może będą miały kluczowe znaczenie dla wyników osiąganych w sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej przez te zespoły.
Ochota na supertalent Medalików
Sprowadzony przed rokiem za 1,3 miliona euro Ante Crnac już teraz może przynieść Rakowowi Częstochowa ogromny zysk. 20-latek w minionym sezonie w czerwono-niebieskiej koszulce zanotował osiem bramek i pięć asyst. Z każdym meczem był coraz ważniejszą postacią ekipy Dawida Szwargi i rozwijał się w ekspresowym tempie, wyrastając na zdecydowanie największy potencjał sprzedażowy ekipy z Limanowskiego. Lewonożny zawodnik dysponuje całym wachlarzem boiskowych atutów, z których możemy wyróżnić technikę, motorykę, elastyczność oraz czytanie gry.
Trener Marek Papszuna ma jednak nieco inny pomysł na piłkarza z Sisaku w bieżących rozgrywkach. Crnac wrócił w pewnym stopniu do korzeni i w ustawieniu 3-4-2-1 został przeniesiony z dziewiątki na prawoskrzydłową dziesiątkę, która współpracuje z wysuniętym Patrykiem Makuchem. Ante już w inauguracyjnym meczu popisał się bramką i asystą, lecz w ostatnich starciach nieco przygasł, do czego bez wątpienia przyczyniła się słabsza dyspozycja w ofensywie całego zespołu.
Niedawno z zagranicznych mediów wyciekła informacja, że po Włoszech, kolejnym kierunkiem, który byłby otwarty na usługi młodego talentu, są Niemcy. Werder Brema byłby w stanie wyłożyć kwotę rzędu siedmiu milionów euro, jednak trzymając za słowo Michała Świerczewskiego, władze klubu w pełni usatysfakcjonuje dopiero ośmiocyfrowa oferta. I trzeba być świadomym, że szef tak łatwo odpuści zakładu z dyrektorem Cardenasem. Tym bardziej, że z zastępstwem ofensora może być problem, biorąc pod uwagę formę zarówno nowych nabytków, jak i pozostałych dostępnych graczy na wskazane pozycje. Pociągi o nazwie Raków Częstochowie i John Yeboah odjechały natomiast w innych kierunkach, raczej bezpowrotnie.
Doniesienia potwierdził szkoleniowiec Medalików, który oznajmił, że do końca okienka, a to zamyka się w topowych ligach z końcem sierpnia, wszystko może się wydarzyć. Przypomnijmy, jak zareagował ostatnio na pytanie o ewentualną zmianę barw klubowych w najbliższych tygodniach sam zainteresowany: – W tym okienku tak naprawdę nie wiem. Na razie jestem zawodnikiem Rakowa. Lubię grać tutaj w piłkę i jestem szczęśliwy […] Czuję się tutaj bardzo dobrze. Czuję, że jestem dobrze wykorzystywany. Czuję się jak w domu i cieszę się grą w piłkę i moim rozwojem tutaj – powiedział młodzieżowy reprezentant Chorwacji w rozmowie z naszym portalem.
Niewiadoma lidera Lwów
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja kapitana częstochowskiego Włókniarza. Leon Madsen spędził pod Jasną Górą już siedem lat i w tym czasie, pomimo niewielkich sukcesów drużynowych, zdążył zapracować sobie na pomnik lub przynajmniej pamiątkową tablicę. Niektóre szarże, pościgi i mijanki prawdopodobnie już na zawsze zapiszą się w historii speedwaya w świętym mieście oraz w sercach całego środowiska. Duńczyk przez całą dotychczasową przygodę w klubie z ulicy Olsztyńskiej ciągnął jednak swoją drużynę za uszy, a po tym sezonie pewna czara goryczy mogła się przelać i 35-latek z Velje ma prawo czuć się tym po prostu zmęczony.
Król owalu Krono-Plast Areny, który w sezonie 2024 był drugim najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi, może odejść w trudnym momencie dla całej biało-zielonej społeczności. Gwiazdę Lwów i dwukrotnego wicemistrza świata próbuje wyciągnąć NovyHotel Falubaz Zielona Góra, o czym poinformował portal WP Sportowe Fakty. To nie pierwsza saga transferowa związana z Madsenem. Przed dwoma laty podobnie drżeliśmy o pozostanie Leona. Wtedy dział marketingu i komunikacji zabawił się z kibicami i ogłosił przedłużenie jego umowy o kolejne dwa sezony w niecodzienny sposób. Teraz pozostaje nam liczyć na podobny finał i mieć nadzieję, że tamten kawał jeszcze się nie urzeczywistni.
W kontekście możliwego zastąpienia legendy mówi się o powrocie Jasona Doyle`a, który reprezentował klub w 2020 roku, jeszcze w zespole trenera Marka Cieślaka. Australijczyk nie był wiosną niezawodny w Grudziądzu, a dodatkowo opuścił drugą część bieżącego sezonu wskutek kontuzji i taki ruch na pewno byłby postrzegany jako ryzykowny. Tym bardziej, że przy okazji pierwszego pobytu mistrza świata sprzed siedmiu lat, nie wszystkie wspomnienia społeczności Włókniarza z nim związane, są pozytywne. Wejście w olbrzymie buty Leona Madsena wydaje się w tym momencie wręcz nierealne, stąd tak bardzo istotne, aby „przepłacić, nadpłacić” reprezentanta Danii, bo kampania 2025 w innym przypadku naprawdę może nie być kolorowa.