fot. PGE Ekstraliga/Włókniarz Częstochowa
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przedłużył kontrakty już dwóch swoich żużlowców: Kacpra Woryny oraz Madsa Hansena. Duńczyk w przyszłym roku kończy jednak 25 lat i biało-zieloni muszą się rozglądać za zawodnikiem na pozycję U-24. Od pewnego czasu w przestrzeni medialnej wymieniało się dwa nazwiska: Wiktora Lamparta i Jakuba Miśkowiaka. Te informacje potwierdził w programie „Kolegium Żużlowe” prezes klubu Michał Świącik. Kto zatem byłby ciekawszą opcją dla Lwów?
Lampart i Miśkowiak to żużlowcy z rocznika 2001, dla których następne rozgrywki także będą ostatnimi, w których będą mogli startować pod statusem zawodnika do lat 24. Jak na razie, obaj lepiej radzili sobie w roli juniorów, a poprzednie sezony nie przebiegły idealnie po ich myśli. Lampart błyszczał niegdyś w barwach Motoru Lublin i uważało się go za przyszłość speedwaya. Rok 2023 i 2024 spędził w Apatorze Toruń, gdzie nie zachwycał i był wręcz oceniany przez bliskie środowisko jako rozczarowanie.
Miśkowiaka także traktowało się jako złote dziecko czarnego sportu, ale z perspektywy czasu, nie rozwinął się dotąd w wymarzony sposób. Po czteroletniej przygodzie pod Jasną Górą, odszedł z Włókniarza przed rokiem i zdecydował się na porozumienie ze Stalą Gorzów. Częstochowianie wyszli na zastąpieniu go wspomnianym Hansenem bardzo dobrze i wskoczenie teraz z powrotem w buty Duńczyka mogłoby być trudnym wyzwaniem dla 23-latka. Tak samo, jak dla wychowanka Stali rzeszowskiej. Włodarze klubu póki co nie mają jednak innych pomysłów, które można byłoby urzeczywistnić.
I mimo wszystko lepszą opcją wydaje się szybki powrót Jakuba Miśkowiaka. Przemawiają za tym również statystyki. Popularny „Misiek” w rundzie zasadniczej legitymował się 41. średnią biegopunktową (1,316) przy 44. średniej „Lampka” (1,178) – dla porównania Hansen w całej klasyfikacji zajął 29. miejsce ze średnią 1,649. Wybór ten wygląda o tyle rozsądniej, że były zawodnik Orła Łódź jest obeznany w częstochowskim środowisku. Polak niekoniecznie może być jednak skory do zakończenia współpracy ze Stalą. Na rynku u24 panują bowiem aktualnie duże braki, przez co gorzowianie z pewnością będą mocno zabiegać o jego zatrzymanie.
Miśkowiak, mimo, że nie zawsze punktował na swym najwyższym poziomie, przywoził w przeszłości dla Włókniarza bardzo cenne punkty. Potrafił też zaskoczyć, zaliczając o wiele lepsze mecze. Kuba dalej jest spostrzegany jako dużego kalibru talent i wielu wiążę z nim większe nadzieje niż z Wiktorem. Stara się angażować w zespół i jest dość bezkonfliktowy, czego ciężko po ostatnich wypowiedziach trenera torunian – Piotra Barona – nie zarzucać Lampartowi. Ten nadal ma problemy sprzętowe i niechętnie podchodził do szukania oraz korzystania z nowych jednostek, które fundował klub, czego nie krył szkoleniowiec, mający do niego spory żal. To może stanowić barierę przy przenosinach na Olsztyńską po ostatnich deklaracjach Świącika, który założył, że w zespole podniesie się poziom dyscypliny i wymagań. Forma Wiktora Lamparta jest bardzo niestabilna, przez co nie wiadomo, czego po nim oczekiwać.
Podobnie można było oceniać rawiczanina, który jednak w ostatnim czasie zalicza delikatny progres, co udowodnił świetnym meczem z Betard Spartą Wrocław, kiedy zdobył 11 punktów i dwa bonusy, czy wyjazdem do Leszna, gdzie uzbierał siedem oczek. To właśnie w Częstochowie Miśkowiak wypłynął na ekstraligowe wody, i to właśnie tutaj sprawił sporo radości kibicom jeszcze za czasów juniorskich. Zostałby z pewnością przywitany bardzo pozytywnie, a jego transfer wiązałby się z nadziejami na zbudowanie go. Szczególnie wyróżnia się swoimi startami – to element który od samego początku stanowił jego najsilniejszą stronę. Gdy jest dobrze spasowany, potrafi wycisnąć z maszyny bardzo wiele. Niestety nie można tego powiedzieć o Lamparcie, który od dawna nie prezentuje na trasie niczego pozytywnego, choć kiedyś była to jego domena. Nie mamy prawa jednak wykluczać, że częstsze treningi na częstochowskim owalu pozwoliłyby mu odzyskać stary blask.