fot. Włókniarz Częstochowa/youtube

Gościem dzisiejszego kolegium żużlowego na youtube`owym kanale Canal+Sport był Michał Świącik. Prezes Krono-Plast Włókniarza Częstochowa przez blisko godzinę odpowiadał na pytania dziennikarzy o sezon 2024, ale także o przyszłość klubu.

Michał Świącik wielokrotnie przepraszał całe częstochowskie środowisko żużlowe, powtarzając, że bierze większość win na siebie. Przyznał się do błędów popełnianych podczas ubiegłego już dla Włókniarza sezonu, a także do cyklicznie powtarzających się pomyłek. Zapewniał, że w jego planie na budowę Włókniarza w przyszłym roku jest przewidziana postać Marka Cieślaka. Utytułowany trener, który opuścił klub w 2020 roku po aferze torowej miałby pełnić rolę w klubie, która jak dotąd nie została sprecyzowana. Prawdopodobnie nie chodzi dokładnie o prowadzenie drużyny jako trener, a bardziej kogoś na zasadzie doradcy. – „Nigdy się nie odwróciłem od klubu tak, abym uważał, że to zamknięty rozdział. Tutaj się wychowałem, tutaj mieszkałem. Cała moja młodość to ten stadion” – przyznał dziś legendarny żużlowiec i trener w Telewizji Orion.

Świącik planuję również pogodzić Maksyma Drabika z jego ojcem Sławomirem, który rozstał się z częstochowianami po powrocie syna na Olsztyńską. Obaj panowie mieliby być częścią „biało-zielonej rodziny” w nadchodzących rozgrywkach. Dużo mówiło się również o przeprowadzeniu audytu sportowego, w którym władze częstochowskiego klubu wraz ze znanymi postaciami środowiska Lwów przeanalizowałby poprzedni rok pod kątem sportowym. Po nim zostałaby podjęta decyzja na temat przyszłości trenera Janusza Ślączki. Jeden z głównych tematów byłaby decyzja na temat przyszłości młodzieżowców. Pojawił się pomysł, który wdrożyły już inne zespoły PGE Ekstraligi na temat sprowadzania juniorów z zewnątrz, a nie bazowaniu tylko na swoich wychowankach.

Na pytanie o przyszłość Kacpra Woryny, prezes odpowiedział wymownym pomidorem. Zdradził, że jego wymarzonym żużlowcami na pozycję u24 w przyszłym roku jest ktoś z dwójki Jakub Miśkowiak/Wiktor Lampart. Wczoraj kontrakt we Włókniarzu na dwa lata podpisał Mads Hansen. Wiele osób zapewnia, że wkrótce podobny ruch poczyni kapitan Lwów Leon Madsen. „Jesteśmy spokojni o to, aby zbudować bardzo mocny skład, ale to jest kwestia dogadania się z zawodnikami. Rozmowy są prowadzone” – odparł na pytanie o nowe nabytki.

Kamień do ogródka został wrzucony Mikkelowi Michelsenowi, który żegna się z Włókniarzem. „Dwa tygodnie temu dowiedzieliśmy się o pewnych ruchach transferowych. Wydawało mi się, że ktoś, kto ma zamiar zmienić barwy klubowe, pojedzie swoje. Niestety tak się nie stało. Od strony sportowej tych zawodników, coś jest nie tak. Dzisiaj doprowadzono do pewnej tragedii sportowej. […] Więcej takiego błędu nie popełnię. Zweryfikuję dokładnie proces psychologiczny danego zawodnika, zanim z nim podpisze się umowę” – stwierdził.

Po bardzo nieudanym sezonie 2024, trzeba wyciągnąć wnioski. Świącik zapewniał, że po meczu z Falubazem zakończył się model „tatusiowania” i nadopiekuńczości, a od zawodników należy wymagać. „Nie było tej dyscypliny, jaka powinna być” – ocenił. Jego zdaniem, problem leżał również w zbyt mocno nadmuchanym baloniku i rozniesionych przedsezonowych zapowiedziach walki o medale. Prezes chce także rozmawiać z kibicami, którzy mają go dosyć, co pokazują wszędzie, gdzie jest to możliwe. Przed Włókniarzem ciężki czas i konieczność przebudowy drużyny. Czas pokaże jak to wszystko zostanie pod Jasną Górą poukładane.