W trzeciej kolejce PKO BP Ekstraklasy drużynie Rakowa Częstochowa przyszło wybrać się do Katowic na mecz z tamtejszą Gieksą. Po poniedziałkowej porażce z Cracovią czerwono-niebiescy chcieli jak najszybciej zmazać plamę na honorze i po raz drugi w tym sezonie wygrać mecz na wyjeździe.

Trener Papszun zaskoczył. W wyjściowej jedenastce znalazło się dwóch młodzieżowców – Kacper Trelowski i Dawid Drachal, który zastąpił bardzo słabego w meczu z Cracovią Adriano Amorima. Druga zmiana względem poniedziałkowej porażki to obecność Stratosa Svarnasa, który wrócił na dobre po kontuzji i zastąpił Mateja Rodina. Do centrum został przesunięty Bogdan Racovitan, który zakończył ten mecz z urazem. Zmiany te jednak niewiele pomogły. Pierwsza połowa w wykonaniu Rakowa znowu była bardzo przeciętna. Do momentu bramki, którą strzelił bardzo dobry dziś Jean Carlos, Raków praktycznie w ogóle nie miał piłki. GKS Katowice w pewnym momencie notował posiadanie na poziomie 71%.

Bardzo słabo wyglądał Drachal, który zarówno w ataku, jak i w obronie nie potrafił się odnaleźć. Trener Papszun wiele razy wykrzykiwał coś w jego kierunku, co dobitnie podkreślało jego słabą dzisiaj dyspozycję. Wracając do meczu, jego poziom na ogół był bardzo przeciętny. Murawa w Katowicach nie pozwalała na swobodne rozgrywanie piłki, a gra była szarpana. Gieksa grała, ale to Raków pierwszy strzelił bramkę. W 29. minucie piłkę dostał Berggren. Szwed świetnie balansem ciała zmylił rywala i podał na skrzydło do Tudora, który dośrodkował piłkę idealnie na głowę Carlosa. Brazylijczyk świetnie wyprzedził obrońcę i pokonał bramkarza gospodarzy. W przestrzeni medialnej było wiele dyskusji czy Carlos powinien grać w pierwszej jedenastce, ale tym meczem zdał się potwierdzić, że przynajmniej na razie jego pozycja jest niezagrożona.

Klarownych sytuacji tak naprawdę nie było. Kilka razy Trelowski był bliski sprezentowania gola katowiczanom. Raz wybijając piłkę, nabił zawodnika Gieksy, ale na jego szczęście piłka wyszła za linię końcową. Drugi raz w fatalny sposób przyjął trudną piłkę i przed znakomitą szansą stanęli rywale. Golkiper Rakowa skrócił jednak kąt i z poświęceniem zainterweniował. Ciężko ocenić występ Trelowskiego. W jednej sytuacji kapitalnie obronił strzał głową i przeniósł go nad bramką, a w kolejnych dwóch prawie podarował rywalom gola. Sytuacja nie ma miejsca pierwszy raz, gdyż w meczu z Motorem również Raków przez jego błąd prawie stracił bramkę. Na razie czerwono-niebiescy w ten sposób bramki nie stracili, ale jeśli się tak stanie, Trelowski może mieć problem z utrzymaniem miejsca w pierwszym składzie. W drugiej połowie natomiast jego gra wyglądała o wiele lepiej. Kilka razy interweniował bardzo pewnie i zachował czyste konto.

Druga część meczu wyglądała podobnie do pierwszej. GKS grał, ale kompletnie nic z tego nie miał. W 61. minucie na boisko wszedł Jonatan Braut Brunes. W tym meczu zasłynął jednak z tego, że dostał żółtą kartkę i kompletnie nie ogarniał pressingu. Poskutkowało to ,,wędką” i zawodnik został zmieniony niecałe 20 minut później. Najlepszą szansę na bramkę miał Otieno po bardzo dobrej akcji z Crnacem, ale w sytuacji sam na sam fatalnie spudłował. Ma Kenijczyk szczęście, że nasi rywale nie strzelili w końcówce gola, bo zapewne pretensje w jego kierunku byłyby ogromne. Końcówka meczu wyglądała tak, że Gieksa desperacko próbowała strzelić bramkę. Raków jednak każdą z tych piłek wybijał i do żadnej groźnej sytuacji nie dopuścił.

Tak więc drugie zwycięstwo w tym sezonie stało się faktem. Wynik cieszy ale gra zdecydowanie nie. GKS oddał dwa razy więcej strzałów i dla oka grali lepiej. Liczą się punkty, ale do poprawy jest jeszcze dużo, z czego zdaje sobie sprawę pewnie sam Marek Papszun.

GKS Katowice – Raków Częstochowa 0:1 (0:1)

GKS Katowice: Kudła – Komor, Jędrych, Klemenz – Rogala, Repka (Arak), Kowalczyk (Milewski), Wasielewski (Czerwiński) – Błąd (Marzec), Galan, Zrelak (Bergier)

Raków Częstochowa: Trelowski – Pestka, Svarnas, Racovitan (Rodin) – Jean Carlos, Berggren, Kochergin (Barath), Tudor – Drachal (Amorim), Crnac, Makuch (Brunes) (Otieno)

Bramki: 30`Jean Carlos

Żółte kartki: Brunes, Trelowski