fot. Natanael Brewczyński/Skra Częstochowa/Accredito

Tobiasz Kubik na początku sezonu trafił na wypożyczenie do Skry Częstochowa. 20-latek podczas występów w drużynie rezerw Rakowa występował na pozycji ofensywnego pomocnika. Także na tej pozycji zadebiutował w pierwszej drużynie Medalików, podczas spotkania domowego przeciwko Lechowi Poznań. Jednak teraz jego rola na boisku się zmieniła.

Skra pod wodzą Konrada Geregi gra obecnie w bliźniaczym ustawieniu względem tego, prezentowanego przez Raków. Skrzacy bazują na trójce stoperów, ofensywnie nastawionych wahadłach i czwórce zawodników w środku pola. Wydawałoby się, że naturalnym miejscem dla wychowanka OKS-u Olesno będzie pozycja numer „10”, najpewniej u boku kapitana zespołu, Piotra Noconia. Tak było w pierwszej fazie sezonu. Teraz pomysł jest jednak inny. Tobiasz Kubik gra jako wahadłowy. To dla niego nowa pozycja, zatem jak mu idzie?

Ano, nie najgorzej. Wydaje się, że Kubik robi postępy.

Aktywny jest zwłaszcza w ofensywie, o czym mogą świadczyć jego liczby z ostatnich tygodni. Podobny wniosek można było wysnuć oglądając jego wczorajszy występ przeciwko Hutnikowi Kraków. Tobiasz Kubik aktywny był zwłaszcza w pierwszej połowie. Podejmował wiele prób dryblingu, które najczęściej kończyły się faulami przeciwników. Jeden z nich zakończył się żółtą kartką dla rywala. Warto nadmienić, że w tamtej sytuacji Kubik podjął próbę dryblingu jeszcze na własnej połowie, w fazie wychodzenia spod pressingu. Wydaje się, że takie zachowanie może być pożądane przez trenera Szwargę, który daje wahadłowym większą swobodę w podejmowaniu ryzyka.

Naturalnie Kubik ma w sobie naleciałości z gry na innej pozycji. Ma manierę wchodzenia w międzystrefy (niewątpliwy wpływ pracy pod trenerem Papszunem oraz Szwargą), choć ten nawyk przynosi mu pewne korzyści. Często tworzy ciekawą alternatywę do zagrania piłki od swoich kolegów, w dodatku dzięki nisko osadzonemu ciężarowi ciała potrafi odpowiednio balansować ciałem i gubić rywali na małej przestrzeni.

Najwięcej problemów jest oczywiście z grą w defensywie. O ile w pojedynkach jeden na jeden radzi sobie jeszcze nieźle, głównie dzięki swojej szybkości, o tyle gorzej jest w przesuwaniem. Słabo przewiduje grę przy linii bocznej w drużynowych akcjach przeciwnika. We wczorajszym spotkaniu rywale z Krakowa zwłaszcza w pierwszej połowie głównie atakowali stroną, na której występował Tobiasz Kubik. Grający za nim Oliwier Wypart miał spore problemy z rywalami, często nie otrzymywał wsparcia od wahadłowego. Być może wynikało to z dużej aktywności Kubika w akcje ofensywne. Niemniej ta pozycja wymaga odpowiedniego rozdzielenia akcentów.

Biorąc pod uwagę cel nadrzędny takiego wypożyczenia, czyli przygotowanie do gry w pierwszym zespole Rakowa, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Kubik był już wykorzystywany zarówno na prawym, jak i lewym wahadle. W dodatku trener Gerega lubi zmieniać strony wahadłowym w trakcie spotkania. Zdarza się, że prawonożny Kubik biega po lewej stronie, a lewonożny Winciersz po prawej. Z resztą we wczorajszym meczu panowie zagrali właśnie w takiej konfiguracji. To istotne, biorąc pod uwagę rotacje jakim poddaje swoich wahadłowych trener Szwarga. W trakcie meczów chociażby lewonożny Plavsić pojawia się na prawym wahadle. Zaś prawonożny Jean Carlos regularnie grywa na lewej stronie.

Wydaje się, że gra Kubika na pozycji wahadłowego może cieszyć sztab szkoleniowy Rakowa. Wahadła to bowiem wciąż pozycje, na których Medaliki szukają alternatyw. Niedawno właśnie na tej pozycji w pierwszym zespole zadebiutował Patryk Malamis. Więcej szans dla młodych piłkarzy wywodzących się z akademii wpisywałoby się także w wizję klubu, o jakiej od dawna mówią ludzie zarządzający Rakowem.