Spektakl w Częstochowie zakończył się remisem 45:45 Włókniarza ze Spartą. Biorąc pod uwagę suchy wynik, dramatu dla Lwów nie ma. Co innego, jeżeli weźmiemy pod uwagę przebieg tego meczu. Biało-zieloni po raz kolejny w ostatnich latach, w niewytłumaczalny sposób dają się dogonić i w nieoczekiwanym momencie tracą, jakby się wydawało pewną wygraną.
Obiecujący początek
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia Włókniarza! Ku uciesze kibiców częstochowskich „Lwów” pierwszy na mecie pojawił się Mikkel Michelsen, a zaraz za nim Kacper Woryna. Bieg juniorski zakończył się remisem. Debiutujący Szymon Ludwiczak wraz z Kajetanem Kupcem rozdzielili parę przyjezdnych. Zbyt szybki dla młodzieżowców Włókniarza okazał się jednak Jakub Krawczyk. Fantastyczne ściganie fani zebrani na Krono-Plast Arenie oglądali w wyścigu trzecim. Kapitalna obsada tej gonitwy nie zawiodła. Przez większość czasu wydawało się, że to wrocławianie sięgną po podwójne zwycięstwo. Plany pokrzyżował im bezpardonowy atak na wejściu w ostatni łuk, kapitana biało-zielonych Leona Madsena.
Równie ciekawie było także w ostatnim biegu pierwszej serii startów. Niesamowitą walkę stoczyli Artiom Łaguta oraz Maksym Drabik. Górą okazał się jednak mistrz świata z 2021 roku. Po 4. biegach remis 12:12, ale przede wszystkim ściganie jakiego dawno w Częstochowie nie było.
Wybitny półmetek
Tak długo i tak bardzo wyczekiwane emocje oficjalnie wróciły na Olsztyńską! Ku uciesze kibiców biało-zielonych to Włókniarz na półmetku zawodów zaczął prezentować się zdecydowanie lepiej od przeciwników. Odpowiednie przełożenia odnalazł Leon Madsen, a wspaniałą jazdę kontynuował Kacper Woryna. Druga seria startów to odpowiednio 4:2, 4:2 oraz 5:1 dla gospodarzy. Na uwagę zasługuje wyczyn naszego młodzieżowca Kajetana Kupca, który w 6. biegu pokonał trzykrotnego mistrza świata Taia Woffindena! To zdarzenie zostało przyjęte gromkimi brawami około 10 tysięcy kibiców.
Przebudził się również Maksym Drabik. Maksiu świetnie „wjechał” w zawody i w końcu widać w nim tak bardzo wyczekiwaną przez wszystkich radość z jazdy na żużlu. Kolejne wyścigi były bardzo wyrównane. W biegu ósmym Leon Madsen nie dał szans rywalom, ale tym razem punktu nie zdobył Szymon Ludwiczak. Młodego żużlowca należy jednak pochwalić za odważną jazdę i spłacenie kredytu zaufania jakim obdarzył go sztab szkoleniowy Włókniarza. Wyścig później obudził się Woffinden i do spółki z Bewley’em ograli Drabika i Michelsena 4:2. Częstochowianie odgryźli się natomiast tym samym za sprawą Hansena i Woryny.
Status quo został więc zachowany, a po 10 wyścigach tablica wyników pokazywała 34:26.
Napięcie do końca
Trener żółto-czerwonych Dariusz Śledź musiał postawić wszystko na jedną kartę. W biegu 11. nie zdecydował się na zmiany i zaufał parze Łaguta-Woffinden. Domniemane przebudzenie Taia okazało się złudne. Reprezentant Wielkiej Brytanii przywiózł kolejne zero, a Michelsen okazał się lepszy od najrówniej prezentującego się żużlowca gości Łaguty. Efekt? 4:2 dla „Lwów” i prowadzenie gospodarzy, które wynosiło aż 10 oczek.
Konieczna była, więc reakcja trenera. Jakub Krawczyk w 12. wyścigu w ramach rezerwy taktycznej zastąpił Marcela Kowolika, a Artiom Łaguta bieg później wskoczył w miejsce bezbarwnego dziś Bartłomieja Kowalskiego. Roszady nie przyniosły spodziewanej poprawy. Obaj zawodnicy pokonali metę jako ostatni. Kapitan „Spartan” Maciej Janowski swoim indywidualnym zwycięstwem nad Madsenem i Drabikiem przedłużył nadzieję gości na wywiezienie z Częstochowy punktu.
Szok i niedowierzanie
Gdy przed biegami nominowanymi rezultat wynosił 43:35, a w przedostatniej gonitwie żużlowcy z pierwszego łuku wyjechali na 3:3 wszyscy w Częstochowie myśleli, że jest już po sprawie. Nic bardziej mylnego. Janowski i Bewley, wyprzedzający swoich przeciwników na trasie, sprawili, że o wszystkim decydował ostatni bieg tego widowiska.
Niestety dla Włókniarza Artiom Łaguta oraz jadący bieg po biegu Daniel Bewley okazali się zbyt szybcy na dystansie i swoim podwójnym zwycięstwem wyszarpali remis w meczu. Leon Madsen dwoił się i troił, starał się też Kacper Woryna, ale ani jeden ani drugi nie odwrócili już losów tej gonitwy.
W Częstochowie szok, smutek i konsternacja. Zwycięstwo stracone w ten sposób boli podwójnie. Jeden punkt w starciu z aktualnymi wicemistrzami Polski to zawsze cenna zdobycz, ale biorąc pod uwagę przebieg spotkania, niedosyt pozostaje ogromny.
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa – 45 pkt.
9. Mikkel Michelsen – 9+1 (3,2*,0,3,1)
10. Maksym Drabik – 8+1 (2,3,2,1*,0)
11. Kacper Woryna – 8+1 (2*,3,1,2,0)
12. Mads Hansen – 5 (0,1,3,1)
13. Leon Madsen – 11 (2,3,3,2,1)
14. Szymon Ludwiczak – 1+1 (1*,0,0)
15. Kajetan Kupiec – 3 (2,1,0)
16. Kacper Halkiewicz – 0 ()
Betard Sparta Wrocław – 45 pkt.
1. Tai Woffinden – 4 (1,0,3,0)
2. Daniel Bewley – 13+2 (3,2,1,3,2*,2*)
3. Bartłomiej Kowalski – 1+1 (0,0,1*,-,-)
4. Artiom Łaguta – 12 (3,2,2,2,0,3)
5. Maciej Janowski – 10 (1,1,2,3,3)
6. Jakub Krawczyk – 5 (3,1,0,1)
7. Marcel Kowolik – 0 (0,0,-)
8. Filip Seniuk – 0 ()
Bieg po biegu:
1. (63,93) Michelsen, Woryna, Woffinden, Kowalski – 5:1 – (5:1)
2. (64,27) Krawczyk, Kupiec, Ludwiczak, Kowolik – 3:3 – (8:4)
3. (63,90) Bewley, Madsen, Janowski, Hansen – 2:4 – (10:8)
4. (63,73) Łaguta, Drabik, Krawczyk, Ludwiczak – 2:4 – (12:12)
5. (64,10) Woryna, Łaguta, Hansen, Kowalski – 4:2 – (16:14)
6. (63,85) Madsen, Bewley, Kupiec, Woffinden – 4:2 – (20:16)
7. (63,46) Drabik, Michelsen, Janowski, Kowolik – 5:1 – (25:17)
8. (63,91) Madsen, Łaguta, Kowalski, Ludwiczak – 3:3 – (28:20)
9. (64,31) Woffinden, Drabik, Bewley, Michelsen – 2:4 – (30:24)
10. (64,36) Hansen, Janowski, Woryna, Krawczyk – 4:2 – (34:26)
11. (64,38) Michelsen, Łaguta, Hansen, Woffinden – 4:2 – (38:28)
12. (64,34) Bewley, Woryna, Krawczyk, Kupiec – 2:4 – (40:32)
13. (64,16) Janowski, Madsen, Drabik, Łaguta – 3:3 – (43:35)
14. (64,55) Janowski, Bewley, Michelsen, Drabik – 1:5 – (44:40)
15. (63,73) Łaguta, Bewley, Madsen, Woryna – 1:5 – (45:45)