fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa
Jakub Myszor na początku roku wzmocnił Raków Częstochowa. Zawodnik Cracovii przychodził do mistrza Polski w charakterze dużego potencjału, ale do odbudowania i oszlifowania. Pomocnik, który zdążył się już pokazać z dobrej strony w najwyższej klasie rozgrywkowej, na razie nie cieszy się dużym zaufaniem sztabu, a kibice od kilku tygodni zadają sobie pytanie, kiedy nadejdzie jego czas i wspomoże on kolegów w grze o najwyższe cele.
Niespełna 22-letni piłkarz urodzony w Tychach, który w zimowych sparingach zagrał z niezłym skutkiem niemało, ostatni raz na boisku był widziany przez sympatyków czerwono-niebieskich w lutym. Młodzieżowy reprezentant Polski od razu zyskał miejsce w szerokiej kadrze, ale na debiut musiał czekać do trzeciej kolejki wiosny. Myszor wszedł na murawę w Mielcu na ostatnie siedem minut potyczki ze Stalą, zmieniając Jeana Carlosa Silvę. Wniósł ze sobą sporo energii, brał udział w rozegraniu akcji, ale na konkrety czasu zabrakło. Trzy dni później w podobnym wymiarze wziął udział w pucharowym pojedynku z Piastem w Gliwicach wchodząc za Dawida Drachala,, ale tam rywalizacja była już praktycznie rozstrzygnięta.
Od tamtej chwili nowy nabytek Rakowa Częstochowa przesiedział wszystkie siedem starć na ławce rezerwowych. Szkoleniowiec uczestnika fazy grupowej Ligi Europy nawet mimo niemal samych spotkań toczonych na styk nie miał przekonania sięgać po Jakuba Myszora i w niektórych przypadkach nawet wolał przeprowadzić tylko cztery zmiany. Ofensywny młodzieżowiec, który z powodzeniem może występować na dwóch pozycjach w systemie 3-4-2-1, nie był dotąd postrzegany jako środek ożywienia gry ekipy mistrzów Polski na dziesiątkach, pomimo przeciętnej postawy choćby Bartosza Nowaka.
O jego sytuację na konferencji prasowej przed ligowym meczem z Górnikiem Zabrze zapytaliśmy samego trenera Dawida Szwargę, który szybko odniósł do konkurencji wyłącznie na wahadłach, czym dał wyraz przekonaniom, że w pierwszej kolejności jest on postrzegany i preferowany do występów w bocznych strefach, niż za plecami napastnika, jak to miało miejsce w barwach Pasów.
– Kuba prezentuje coraz wyższy poziom, coraz lepsza gra zarówno w obronie, jak i w ataku. Musimy jednak pamiętać o dwóch rzeczach Fran Tudor i Jean Carlos byli zawodnikami, którzy walczyli jak równy z równym z mocnymi rywalami w europejskich pucharach. Na początku rundy był jeszcze Srdjan Plavsić, czy w tej chwili wracający Erick Otieno. Konkurencja dla Kuby nie jest łatwa. Jeżeli chodzi o miejsce na skrzydle, Myszor musi czekać na swoją szansę – oznajmił Szwarga.
33-letni opiekun częstochowian zapewnił więc, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku i dodał, że nie takiej klasy piłkarze potrzebowali przepracowania z drużyną dłuższego okresu i zaaklimatyzowania się, nim stali się jej ważnymi ogniwami. Kiedy status Jakuba Myszora się zmieni? Będziemy obserwować w najbliższych tygodniach i być może miesiącach. z nadzieją, że spełni on wszystkie oczekiwania oraz udowodni, iż długie przymiarki piłkarza do tego klubu od zawsze były trafione.
– Nie jest to pierwszy zawodnik, który w ciągu pierwszych miesięcy w drużynie ma mniej czasu na grę. Etap wdrożenia, to jest minimum pół roku. Oczywiście są gracze, którzy wchodzą do zespołu szybciej, są w lepszej dyspozycji, wygrywają rywalizację, albo sytuacja kadrowa jest taka, że są wrzucani od razu na głęboką wodę. W tej sytuacji, w której jest Kuba, pozostało mu nadal ciężko pracować, co robi, i w momencie, kiedy już taką okazję i minuty otrzyma, maksymalnie je wykorzystać – stwierdził trener Rakowa.