fot. Włókniarz Częstochowa/Accredito

Żużel to specyficzny sport. Jego pasjonaci co roku oczekują na start sezonu blisko sześć miesięcy. Gdy jednak takowy wreszcie nadejdzie, w miastach słynących z czarnego sportu następuje okres prawdziwego świętowania i wzmożonego zainteresowania. Nie inaczej sprawa wygląda w przypadku Częstochowy i startu sezonu 2024. Miejscowy Włókniarz przystąpi do nadchodzącej kampanii z dużym apetytem na medal i nadzieją przełamania swego rodzaju stagnacji i niemocy, objawiającej się zaledwie jednym i to w dodatku brązowym krążkiem w ostatnich czterech latach.

Zmiany na obu pionach

W porównaniu do poprzedniego sezonu zarząd biało-zielonych dokonał kilku istotnych zmian. Zespół „Lwów” poprowadzi nowy trener, pozyskany z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, Janusz Ślączka. Na tym stanowisku zastąpił Lecha Kędziorę. Człowiekiem odpowiadającym za rozwój, szkolenie oraz dyspozycję młodzieży, a także zespołu do lat 24 zostanie dobrze znany we Włókniarzu Sebastian Ułamek. Obowiązki dyrektora sportowego pierwszej drużyny pełnił będzie natomiast Piotr Mikołajczak, wcześniej związany ze Spartą Wrocław.

Roszady dotyczyły również żużlowców. Mads Hansen zastąpił Jakuba Miśkowiaka. Poza tym ruchem skład pozostał niemal taki sam; trzon drużyny stanowić będą Leon Madsen i Mikkel Michelsen. Maksym Drabik i Kacper Woryna to druga linia, która gdy wykorzysta swój potencjał może całkowicie odmienić oblicze „Lwów”. Zestawienie uzupełnia wspomniany Hansen oraz juniorzy – młodzi i zdolni, którzy wciąż potrzebują zebrania doświadczenia. Cała trójka Kupiec, Halkiewicz i Ludwiczak to wielkie nadzieje klubu spod Jasnej Góry. Biorąc pod uwagę ich obecne możliwości trzeba jednak zdać sobie sprawę, że formacja juniorska nie da takiej przewagi nad resztą stawki, jak miało to miejsce choćby w sezonie 2022, za sprawą pary Miśkowiak-Świdnicki.

Słabiutkie sparingi i wymagający terminarz

Przedsezonowe sparingi to idealna okazja na przetestowanie sprzętu i ustawień. Nie należy więc na ich podstawie wyciągać daleko idących wniosków. Niemniej postawa Włókniarza Częstochowa w meczach kontrolnych wzbudziła wiele obaw wśród kibiców. Swoje problemy miał m.in. Maksym Drabik, a kapitan Leon Madsen w ogóle nie startował. Drastycznym podsumowaniem tych słabych występów była wysoka przegrana w dwumeczu z zespołem Arged Malesa Ostrów Wielkopolski występującym w Metalkas 2 Ekstralidze.

Dobry początek sezonu musi być aktualnie celem nadrzędnym przy Olsztyńskiej. Piątkowe starcie z Fogo Unią Leszno jest bowiem początkiem niezwykle wymagających spotkań. Wrocław, Gorzów oraz Lublin to trójka kolejnych rywali biało-zielonych, z którymi przyjdzie się mierzyć o ligowe punkty. Każde, nawet najmniejsze niedociągnięcie może kosztować falstart, po którym z kolejki na kolejkę będzie coraz ciężej wejść na właściwe tory. Włókniarz nie może sobie pozwolić na kiepskie wejście w sezon, jak bardzo opłakane jest to w skutkach przekonywaliśmy się już zbyt często i zbyt dobitnie w poprzednich latach.

Mecz w Lesznie to zdecydowanie najciekawsza para pierwszej kolejki – uważa Marek Cieślak. – Powiedziałem już prezesowi Włókniarza Michałowi Świącikowi, że to mecz o wszystko na tym etapie i ma wyczulić zawodników, że nie będzie to zwykłe spotkanie o punkty. Włókniarz ma trudny początek terminarza. W drugiej kolejce podejmie Spartę, w trzeciej jedzie do Gorzowa, a w czwartej do Częstochowy przyjedzie Motor. Tak więc w przypadku porażki w Lesznie, realny jest scenariusz zero punktów po ponad połowie pierwszej rundy sezonu zasadniczego. A to negatywnie ustawia sezon i dołuje drużynę. Później coraz trudniej jest się przełamać – dodaje były utytułowany trener oraz zawodnik Włókniarza, w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Prognoza i powiew optymizmu

Wszyscy w Polsce wiedzą, jak bardzo nieprzewidywalną drużyną jest Włókniarz Częstochowa. Potrafią wygrać z murowanym kandydatem do złota, a tydzień później męczyć się z czerwoną latarnią PGE Ekstraligi. Każdy zdaje sobie również sprawę z potencjału, jaki drzemie w żużlowcach biało-zielonych. W optymalnej dyspozycji i sprzyjających warunkach jest to zespół na tyle dobrze skonstruowany, aby bić się o najwyższe cele. Jeżeli od początku będzie im dobrze szło i tor na Krono-Plast Arenie wreszcie stanie się atutem miejscowych, Włókniarz może zaskoczyć i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Wielu ekspertów uważa, iż w klubie panuje zbyt duży chaos, a wśród zawodników znajduje się ogrom trudnych charakterów. Powszechnie wiadomo, że atmosferę tworzą wyniki. Jeżeli te w Częstochowie będą odpowiednie już od startu ligowych zmagań, ta drużyna może zajść daleko. Dalej niż się wszystkim wydaje. Przed nami 14 kolejek sezonu zasadniczego, a następnie faza play-off, do której zakwalifikują się drużyny z miejsc 1-6. Z PGE Ekstraligą pożegna się natomiast ostatnia, ósma ekipa. O ligowe punkty z drużyną ze świętego miasta walczyć będą: Fogo Unia Leszno, Orlen Oil Motor Lublin, ebut.pl Stal Gorzów, Betard Sparta Wrocław, ZOOleszcz GKM Grudziądz, KS Apator Toruń oraz beniaminek NovyHotel Falubaz Zielona Góra.