Raków stracił w minionej rundzie 38 bramek. Dziesięć z nich padło po stałych fragmentach gry, w tym sześć po rzutach rożnych rywali. W całym poprzednim sezonie ligowym takich goli było zaledwie cztery.

Raków i rzuty rożne, trudna relacja

Na wstępie trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę całą grę defensywną, Raków ma za sobą słabszą rundę niż do tego przyzwyczajał w poprzednich sezonach. Złożyły się na to chociażby aż trzy spotkania, w których piłkarze trenera Szwargi stracili po 4 bramki. W całym ubiegłym sezonie taka sytuacja nie miała miejsca ani razu. Do tego doszły masowe kontuzje, o czym pisaliśmy w tekście podsumowującym tę rundę w wykonaniu defensorów. Niemniej, nawet mniej uważny kibic mógł się nieco irytować się patrząc na wyczyny piłkarzy Rakowa podczas stałych fragmentów gry w defensywie. Z analizy pozwoliłem wyłączyć bramki stracone po rzutach karnych. Lećmy zatem z całą resztą:

Bramka numer 1: Gabriel Kirejczyk

Spotkanie w Gliwicach było dla Rakowa bardzo trudne. W ostatnim kwadransie najpierw stracili bramkę po rzucie karnym, następnie wyrównali po strzale Kochergina, by finalnie stracić punkt po bramce w doliczonym czasie gry. Centra na krótki słupek, zgubione krycie przy Kirejczyku, później jeszcze obcierka od Arsenica i gol. Centry na pierwszy słupek będą przez resztę rundy zmorą Medalików.

Bramka numer 2: Michał Gurgul

Wyrównująca bramka dla Lecha. Tutaj zachowanie przy samym rzucie rożnym było dobre, wybita piłka na 30 metr od własnej bramki, ale później już tylko gorzej. Kompletnie zgubiony z radaru Gurgul wbiegający za plecy Papanikolau. Zabrakło także asekuracji po interwencji Kovacevica. Gol, który bardzo szybko zaprzepaścił przewagę w spotkaniu przy Bułgarskiej.

Bramka numer 3: Sebastian Coates

Znów zgubione krycie, znów w momencie, gdy rywal centrował na krótki słupek. Tym razem winien był Rundic, dla którego nie był to pierwszy tego typu błąd w tej rundzie i niestety nie ostatni. Coates do niskich zawodników nie należy, jednak w tym przypadku Serb nie podjął nawet próby przeszkodzenia mu w oddaniu strzału.

Bramka numer 4: Mateusz Żyro

Tutaj utrata bramki co prawda po rozegraniu rzutu wolnego, choć dalsza część akcji niemal bliźniacza do bramek po rożnych. Piłka ustawiona na 35 metrze, podanie do boku, gdzie rywal znajdował się niekryty. Później dośrodkowanie, a jakże, na krótki słupek. Tym razem nie wyskoczył nawet Berggren i Widzew objął prowadzenie. Mecze ze Sportingiem i Widzewem dzieliły trzy dni. W obu przypadkach były to gole otwierające wynik spotkania.

Bramka numer 5: Virgil Ghita

Znów gol otwierający wynik spotkania. znów centra na krótki słupek, znów krycie gubi Milan Rundic. Raków nie uczy się na błędach.

Bramka numer 6: Jose Naranjo

Tu znów Raków nie poradził sobie z rozegraniem stałego fragmentu gry. Piłka z narożnika trafiła do Nene, a ten w drugie tempo dośrodkował, tym razem na dalszy słupek. Zagapił się Jean Carlos, a zza jego pleców wbiegł Naranjo. To był początek końca Rakowa w tym spotkaniu.

Bramka numer 7: Giovanni Bionfanti

Na koniec koszmar z Sosnowca. Znów krótkie rozegranie rzutu rożnego. Ale jak opisać to, co wydarzyło się potem? Przychodzi na myśl jedno słowo: bałagan.

Powody problemów

Tutaj można znów zagrać kartą kontuzji. Nie da się ukryć, że bez kluczowych piłkarzy dla formacji obronnej również stałe fragmenty gry w obronie tracą wiele. W poprzednim sezonie w powietrzu królowali Petrasek, Arsenic czy Svarnas. Pierwszego nie ma już w klubie, a dwóch kolejnych nie było przez większość rundy. Problemy z kontuzjami nie skończyły się wraz z końcem rundy – na kilka miesięcy wypadł Milan Rundic, zamieszany w kilka z przytoczonych w tekście bramek.

Trzeba także pamiętać, że nie każde błędy kończyły się utraconymi bramkami. Tak było chociażby w meczu z Legią, kiedy Augustyniak właśnie po rzutach rożnych raz skierował piłkę na słupek, a raz zmusił Tudora do wybicia piłki z linii bramkowej. Rożne to także papierek lakmusowy dla słabszej niż wcześniej gry głową obrońców. Tu warto przypomnieć mecz w Bergamo, gdzie Raków stracił obie bramki po strzałach głową. Z resztą pierwsza z nich to jakże typowa dla tej rundy bramka – dośrodkowanie na krótki słupek i przegrana pozycja przez Rundicia.

Bardzo ważne są też z pewnością zmiany, do jakich doszło w sztabie szkoleniowym. Gdy pierwszym trenerem był Marek Papszun, za defensywne stałe fragmenty gry odpowiadał Dawid Szwarga. Obecnie to obowiązki asystentów Szwargi – przybyłych latem do klubu Jakuba Dziółki i Tomasza Włodarka. Podczas spotkań można było wielokrotnie zauważyć aktywnego Dziółkę, który instruował zawodników jak powinni się zachowywać podczas rzutów rożnych rywali. Prowadzona przez niego Skra słynęła z bardzo dobrej gry obronnej. Jednak jak widać, nie do końca udało się to przenieść do Rakowa. Podczas ostatniego meczu z Koroną aktywniejszy przy linii bocznej był z kolei Tomasz Włodarek. Jak pamiętamy, w tym meczu to akurat Raków zwyciężył po bramce z rzutu rożnego.