Wczorajszy mecz przeciwko Atalancie był ostatnim występem Rakowa w europejskich pucharach w sezonie 2023/24. W dramatycznych okolicznościach czerwono-niebiescy odpadli z rozgrywek UEFA Europa League. Podsumowaliśmy przygodę Czerwono-Niebieskich od letnich kwalifikacji.
Marzenie o Lidze Mistrzów
Jako mistrz Polski Raków rozpoczął rozgrywki europejskie w bieżącym sezonie od pierwszej rundy eliminacyjnej do Champions League. Na najwyższym poziomie europejskim Raków pozostał aż do czwartej fazy eliminacyjnej. Droga ta była owiana bardzo ciężkimi momentami.
W pierwszej rundzie mierzyliśmy się Florą Tallin. W dwumeczu z estońką ekipą wygraliśmy kolejno 1:0 po sporych mękach przy Limanowskiego i gładko 3:0 na wyjeździe. Po Florze następnym przeciwnikiem został azerski Karabach. Koszmar polskich drużyn zdawał się być nie do przejścia. Pokonanie Azerów zapewniało nam już fazę grupową LKE. W arcytrudnym dwumeczu to mistrz Polski był górą. Piękna bramka Kittela w Częstochowie po starciu pełnym dramaturgii, piękny gol Tudora w Baku, czy niezłomny Piasecki to obrazki, które najbardziej można zapamiętać z tego dwumeczu.
Po pokonaniu Karabachu następnym rywalem okazał się być cypryjski Aris Limassol. Było to starcie trenera, który miał być następcą Marka Papszuna (Aleksiej Szpileuski) i trenera, który faktycznie był jego następcą (Dawid Szwarga). W Częstochowie Medaliki po świetnym otwarciu i niepotrzebnej dawce tlenu dla rywali wygrały 2:1, a do bramki trafiali Koczergin i Piasecki. Na wyjeździe potrzebny był nam więc co najmniej remis, aby awansować dalej. Ciężki klimat, okropny upał i truchtający ze zmęczenia Carlos to obrazy świetnie ukazujące ten mecz, a raczej walkę do ostatniej minuty o awans. Jedyna bramka, która padła, miała miejsce po rzucie wolnym wykonywanym znów przez Tudora, który był bezapelacyjnym liderem zespołu w tym okresie.
W decydującej rundzie o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów Raków trafił na FC Kopenhagę. Drużynę, która w tym sezonie zdołała wyjść z grupy zajmując drugie miejsce. Sonsowiec, spora ulewa i hymn Champions League. Wielu nie spodziewało się takiego połączenia w historii polskiej piłki, a jednak! Niestety, spotkanie nie rozpoczęło się dla nas szczęśliwie, bo szybki gol samobójczy Racovitana i obrona wyniku przez Duńczyków wyraźnie wpłynęły na przebieg pojedynku. Po wyrównanym dwumeczu ostatecznie Raków poległ i na Parken, mimo trafienia kontaktowego Zwolińskiego w ostatnich minutach, zakończył swoją przygodę z Champions League, jednak uzyskany wynik umożliwił Medalikom grę w Lidze Europy.
W Lidze Europy Raków trafił do grupy z Atalantą, Sportingiem Lizbona oraz Sturmem Graz. Czerwono-niebiescy pierwszy mecz rozegrali na wyjeździe we włoskim Bergamo, gdzie, mimo niezłego startu, w późniejszym fragmencie wyraźnie opadli z sił i odnieśli porażkę 0:2, choć mogło być znacznie wyżej. Następnie ulegli w Sosnowcu ze Sturmem Graz 0:1 po pechowej bramce, która poskutkowała dużą dezorganizacją w tyłach, a na koniec pierwszej serii zremisowali u ,,siebie” ze Sportingiem 1:1, gdy, po długim waleniu głową w przysłowiowy mur, pierwsze historyczne trafienie dla Rakowa w europejskich pucharach zdobył Piasecki.
Do rewanżowych starć Medaliki podchodziły zajmując ostatnie miejsce w grupie. Naszym pierwszym rywalem był ponownie Sporting Lizbona. Kontrowersyjna czerwona kartka dla Racovitana i rzut karny wyraźnie utrudniły nam jednak życie i wyjazdowe starcie zakończyło się porażką 1:2 po honorowym golu Rundicia. Potem w końcu doczekaliśmy się upragnionego zwycięstwa. Raków z nożem na gardle po bardzo długim oczekiwaniu zdobył bramkę w końcówce za sprawą Johna Yeboaha i wygrał wyjazdowy mecz ze Sturmem Graz 1:0, więc nadzieja na wyjście z grupy do Ligi Konferencji cały czas się utrzymywała.
Naszym ostatnim przeciwnikiem była Atalanta, w mocno okrojonym składzie. Wystarczyło przegrać dwoma golami mniej niż Sturm ze Sportingiem albo strzelić jedną bramkę, w czasie kiedy przegrywaliśmy tym samym wynikiem. Wczorajszego wieczoru cała piłkarska Polska spoglądała na ostatnie minuty spotkania wyczekując upragnionego gola. Niestety w doliczonym czasie gry goście z Włoch zdobyli czwartą bramkę, która pogrzebała jakiejkolwiek nadzieje.
Nadzieja umiera ostatnia.
Dla wielu obserwatorów polskiej piłki postawa i rezultat mistrzów Polski może być rozczarowaniem, prawdziwi kibice spojrzą na to znacznie łagodniejszym okiem. Faktem jest jednak, że dało się zrobić więcej. Słabej gry Rakowa można upatrywać w kilku czynnikach.
Po pierwsze: kontuzje. Wypadnięcie takich piłkarzy jak Ivi Lopez, Arsenić czy Svarnas a później i Papanikolaou dobitnie pokazują czym są liderzy dla drużyny. Bez nich nie ma kto ciągnąć reszty zespołu za uszy i pokazały to starcia ze Sturmem Sportingiem i Atalantą.
Po drugie: napastnik z prawdziwego zdarzenia. Gdyby nas obudzono w środku nocy i zapytano o profil idealnego napastnika dla Rakowa odpowiedź byłaby prosta: Duży, silny, biegający i nie potrafiący strzelać bramek. Nie oszukujmy się. W Europie bez napastnika nie mamy szans na ugranie czegoś więcej z tak silnymi rywalami. Dobitnie pokazały to zmarnowane szanse Piaseckiego, Zwolińskiego i Crnaca w ostatnim meczu z Atalantą. Wszyscy trzej mieli szansę na zdobycie bramki w tak ważnym meczu. Wszyscy trzej zawiedli. Może doczekamy się kiedyś napastnika z prawdziwego zdarzenia, który poza wzrostem i mobilnością będzie potrafił też i strzelać bramki.
Po trzecie: doświadczenie. Historyczny sezon w Europie był także historycznym dla wielu z piłkarzy Rakowa. Większość z nich widziała europejskie puchary oglądając telewizję. Teraz na własnej skórze mogli się przekonać czym jest gra na tak intensywnym poziomie z tak ciężkimi rywalami.
9 milionów Euro
Za udział w europejskich pucharach Raków uzyska ponad 9 mln. euro. Ta kwota będzie najpewniej przeznaczona na ustabilizowanie pozycji finansowej klubu
Ostateczna decyzja, co robić z tymi pieniędzmi stoi po stronie właściciela i zarządu. Plany na wydatki już są, natomiast pamiętajmy, że my przez ostatnie lata żyliśmy trochę na garnuszku właściciela, więc teraz z tego garnuszka trochę zejdziemy. Nie wszystkie środki zostaną spożytkowane na to, by się wzmacniać. Będziemy zasypywać dziurę, jaka powstała w ostatnich latach – stwierdził Wojciech Cygan w rozmowie z „Goal.pl”.
Niewątpliwie przygoda Rakowa w obecnych rozgrywkach europejskich to wielki sukces klubu, który kilka lat temu był w pierwszej lidze. Medaliki zdobyły duże doświadczenie grając z takimi rywalami jak Atalanta czy Sporting. Teraz pozostaje liga, Puchar Polski i cel, aby przygoda w Europie w następnym sezonie trwała jeszcze dłużej.