Przed nami 18. kolejka PKO BP Ekstraklasy. Bardzo specyficzna ze względu na fakt, że zawodnicy polskich drużyn wybiegną na murawę po raz ostatni w tym roku, poprzedzając prawie dwumiesięczną przerwę. Jednocześnie ten weekend otwiera nam rundę rewanżową. Zbliża się czas podsumowań. Które ze starć wywoła najwięcej emocji? Górnika z Lechem? A może Raków – Motor? Zapraszamy na zapowiedź ostatniego weekendu z Ekstraklasą w tym roku.

RADOMIAK RADOM – GKS KATOWICE (PIĄTEK 18.00)

Drży w Radomiaku. W ostatnich ośmiu meczach w Ekstraklasie drużyna z Radomia odniosła aż pięć porażek. Doliczając do tego klęskę 0:3 w Pucharze Polski z fatalnym w tym sezonie Śląskiem, wychodzi na to, że wygrywają co trzeci mecz. Mówi się, że przyczyną tej słabej passy jest pogorszenie formy Leonardo Rochy. To właśnie on niósł Radomiaka na początku sezonu. Dzięki jego bramkom udało im się pokonać Gieksę na inaugurację. Teraz w obliczu kryzysu zadanie wydaje się znacznie trudniejsze niż wtedy. Coraz częściej mówi się o możliwym zwolnieniu Bruno Baltazara. Tym bardziej, że na kolejkę przed zimową przerwą Radomiak znajduje się w strefie spadkowej. By się z niej wydostać, muszą bezwzględnie celować w komplet punktów.

Zupełnie inne nastroje panują w Katowicach. Kibice GKS-u nie mogą narzekać na brak emocji. Wysokie wyniki, piękne bramki i mnóstwo walki to codzienność w starciach z udziałem ich zespołu. W tym wszystkim jest jednak konsekwencja. Punktują w kratkę, ale wciąż znacznie lepiej niż drużyny ze strefy spadkowej. Ogrywali już w tym sezonie świetnie grającą Cracovię, Jagiellonię czy Pogoń. Właśnie takie zespoły jak beniaminek ze Śląska dodają kolorytu tej lidze. Po ostatnim zwycięstwie z Lechią mogą podejść do rewanżu z Radomiakiem w dobrych humorach i większym luzem.

GÓRNIK ZABRZE – LECH POZNAŃ (PIĄTEK 18.00)

Podopieczni Jana Urbana znajdują się w świetnej formie. Górnik już dawno nie punktował w Ekstraklasie tak konsekwentnie. Pięć zwycięstw w ostatnich sześciu meczach pozwoliło drużynie wskoczyć na szóste miejsce w tabeli. Utrzymanie tej pozycji nie będzie jednak łatwym zadaniem, ponieważ do Zabrza przyjeżdża lider. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas hit kolejki. Górnik z pewnością odrobił lekcję po porażce 0:2 na inaugurację sezonu i spróbuje zaskoczyć rywala, aby zachować swoją lokatę i nadal marzyć o walce o wyższe cele.

Lech natomiast, po bezbarwnym i bezbramkowym remisie w Gliwicach, znów wybiera się na Śląsk. Tym razem lider Ekstraklasy będzie chciał pokazać się z lepszej strony, odrobić stracone punkty i umocnić swoją pozycję na szczycie tabeli z przewagą przynajmniej trzech „oczek”. Raków coraz mocniej naciska na drużynę Nielsa Fredriksena, co dodatkowo podgrzewa atmosferę przed tym starciem. Sam szkoleniowiec Lecha przyznał, że Górnik to trudny rywal, będący w znakomitej dyspozycji, co oznacza, że o komplet punktów będzie niezwykle ciężko.

LECHIA GDAŃSK – ŚLĄSK WROCŁAW (SOBOTA 14.45)

Sobotnie zmagania w Ekstraklasie otworzy pojedynek dla prawdziwych koneserów tzw. piłkarskich paździerzy. Zmierzą się przedostatnia i ostatnia drużyna w tabeli. Gdyby w piłce nożnej możliwe było, aby oba zespoły przegrały jednocześnie, zapewne tak byśmy typowali. Faworytem wydaje się Lechia, głównie dlatego, że Śląsk ma za sobą wyczerpujące 120 minut w Pucharze Polski przeciwko Piastowi Gliwice, zakończone porażką po rzutach karnych.

Bez względu na wynik tego spotkania, Lechia pozostanie na ostatnim lub przedostatnim miejscu w tabeli. Śląsk ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz z Radomiakiem, ale wszystko wskazuje na to, że to właśnie te dwie drużyny zamkną stawkę przed przerwą zimową.

Dla obu zespołów sobotni mecz to okazja, aby dopisać na swoje konto trzy punkty i chociaż trochę poprawić atmosferę w szatni przed długą przerwą. Nawet jeśli miałaby to być tylko odrobina nadziei na poprawę, to warto o nią powalczyć. Prawda jest jednak brutalna – Lechia i Śląsk to najgorsze drużyny tego sezonu, które prezentują poziom wyraźnie odstający od reszty stawki. Czy sobotni mecz będzie starciem dwóch przyszłych spadkowiczów? Wiele wskazuje na to, że właśnie tak może być.

WIDZEW ŁÓDŹ – STAL MIELEC (SOBOTA 17.30)

Odpadnięcie z Pucharu Polski po meczu z Koroną. Przegrana z Rakowem po golu w ostatniej akcji spotkania i porażka 0:2 ze słabiutką Puszczą. Tak wyglądają trzy ostatnie starcia zespołu z Łodzi. Atmosfera wokół drużyny Janusza Niedźwiedzia dawno nie była tak napięta. Kibice narzekają na utracone DNA i zagubiony gdzieś w odmętach charakter drużyny. Fatalne wyniki w ostatnim czasie, a także fakt, że w przeciwieństwie do Stali Widzew ma za sobą mecz w tygodniu, sugerują, że zdobycie trzech punktów w nadchodzącym starciu może być niezwykle trudne.

Zespół z Mielca ostatni raz schodził z boiska pokonany ponad miesiąc temu, gdy przegrał z Rakowem po bramce w doliczonym czasie gry. Stal podchodzi do meczu z Widzewem z dużą pewnością siebie, wspartą dobrymi wynikami w ostatnich spotkaniach. Remis z Legią oraz wygrane z Puszczą i Radomiakiem pozwalają wierzyć, że drużyna jest na dobrej drodze do poprawy swojej sytuacji w tabeli. W perspektywie przerwy zimowej, wygrana z Widzewem byłaby idealnym świątecznym prezentem dla kibiców i zwyczajnie jest realnym celem do osiągnięcia.

RAKÓW CZĘSTOCHOWA – MOTOR LUBLIN (SOBOTA 20.15)

Po emocjonującym meczu w Łodzi i awansie na pozycję wicelidera, Raków wraca na stadion przy Limanowskiego, by zakończyć rok w dobrych nastrojach. Cel? Po raz drugi w tym sezonie pokonać Motor Lublin. Choć Raków i jego styl gry w obecnych rozgrywkach wzbudza kontrowersje – co dobitnie podkreśliła konferencja prasowa po meczu z Widzewem, gdzie Marek Papszun w ostrych słowach skrytykował narastające komentarze o „zabijaniu futbolu” – kibice z Częstochowy liczą, że ich drużyna utrzyma dobrą formę, podtrzymując widowiskowy dla oka styl. Stawka jest wysoka, bo Raków coraz śmielej goni lidera i mają realne szanse na przejęcie pierwszej pozycji w tabeli.

Motor Lublin to jedna z największych niespodzianek tej jesieni. Beniaminek, który wywalczył awans do Ekstraklasy po emocjonujących barażach, zaskakuje swoją postawą. Na półmetku sezonu zajmuje wysokie siódme miejsce, wyprzedzając m.in. Pogoń Szczecin. Cztery zwycięstwa z rzędu dodają pewności siebie zawodnikom Mateusza Stolarskiego. Raków na pewno będzie ciężkim przeciwnikiem, ale celem Motoru na mecz w Częstochowie jest sprawić kolejną sensację i wrócić do Lublina, by udać się na zimową przerwę ze świetnym dorobkiem punkowym. Mimo wszystko faworytem jest Raków.

PIAST GLIWICE – CRACOVIA (NIEDZIELA 12.15)

Do niedzielnej kawki, lub jak to często bywa – do rosołu po sobotniej imprezie – Ekstraklasa serwuje nam spotkanie dwóch drużyn, które w lidze notują serie meczów bez zwycięstw. Piast, który we wtorkowy wieczór po serii rzutów karnych awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski, ostatni raz trzy punkty w Ekstraklasie zdobył półtorej miesiąca temu. Czy awans do następnej rundy i wymęczony remis z liderem w poprzedniej kolejce doda drużynie z Gliwic wiatru w żagle? Może być ciężko, bo odwiedza ich Cracovia.

Pasy, mimo gorszej serii, wciąż są czwartą drużyną w lidze i zrobią wszystko, by zdetronizować drużynę z Gliwic i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, utrzymując świetne miejsce w tabeli będące wynikiem zdecydowanie ponad stan.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – PUSZCZA NIEPOŁOMICE (NIEDZIELA 14.45)

Puszcza w ostatnich tygodniach odbiła się od dna. Listopad w wykonaniu drużyny z Niepołomic to trzy zwycięstwa i tylko jedna porażka. Grudzień natomiast rozpoczęli awansując do ćwierćfinału Pucharu Polski. Widmo strefy spadkowej wciąż nad nimi wisi, jednak nastroje są pozytywne, więc wszystko przemawia za tym, by przed krótkim urlopem zagrać na sto procent swoich możliwości i zaskoczyć piłkarską Polskę tak jak w przypadku zwycięstwa z Lechem Poznań. Grunt to zakończyć rok pozytywnym akcentem, by pod choinką znaleźć zapakowany prezent, a nie rózgę.

Na wspomnianą rózgę na pewno nie zasługują podopieczni Adriana Siemieńca. Mistrzostwo Polski i świetne występy w Europie świadczą o tym, że rok 2024 zapisze się w historii Jagiellonii złotymi zgłoskami, choć pod jego koniec drużyna z Białegostoku nieco „siadła”. Widać drobny kryzys, a do końca roku pozostały im jeszcze dwa spotkania w Lidze Konferencji. Przydałaby się im ta przerwa, by odpocząć i przeanalizować ostatnie mecze, w których popełniali wiele błędów indywidualnych, a wyniki wymykały się z rąk. Najlepszym wstępem do poprawy gry byłoby nie pozostawienie złudzeń drużynie z Niepołomic.

ZAGŁĘBIE LUBIN – LEGIA WARSZAWA (NIEDZIELA 17.30)

Na temat Zagłębia w ostatnim czasie można wyczytać i usłyszeć wiele pejoratywnych stwierdzeń. Mówi się, że drużyna z Dolnego Śląska stoi w miejscu, a jej mecze nie dostarczają żadnych emocji. Do strefy spadkowej jest coraz bliżej. Dla obiektywnego kibica to drużyna, obok której przechodzi się obojętnie.

Legia, która świetnie radzi sobie w Pucharze Polski i Lidze Konferencji, musi wygrywać również na polu ligowym, by gonić ścisłą czołówkę. W obliczu gry na trzech frontach drużyna z Warszawy prezentuje się poniżej oczekiwań właśnie w Ekstraklasie. Po zawodzie, jaki swoim fanom Wojskowi sprawili w Mielcu, remisując z miejscową Stalą, w Lubinie będą mierzyć tylko i wyłącznie w trzy punkty. Wszystko inne spotka się ze srogą krytyką zagorzałych fanów.

KORONA KIELCE – POGOŃ SZCZECIN (PONIEDZIAŁEK 19.00)

Kolejkę, a tym samym ostatni poniedziałek z Ekstraklasą w tym roku, kończymy starciem Korony z Pogonią. Obie ekipy łączy jeden oczywisty mianownik – zarówno podopieczni Jacka Zielińskiego, jak i Portowcy, do tej pory prezentują się znacznie poniżej oczekiwań. Kielczanie biją się o utrzymanie, a Kamil Grosicki i spółka raczej nie mają już co liczyć na sukcesy ligowe w tym sezonie. Strata do lidera i miejsc pucharowych jest już bardzo duża, choć – jak wiemy – w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. W tym spotkaniu dużo więcej do stracenia ma Korona. Muszą zapunktować, by uciec sprzed wiszącego nad nimi topora, być może wyprzedzić Puszczę, przezimować w bezpiecznej strefie i z nieco większym spokojem szukać rozwiązań na trapiące ich problemy.

 

ZOBACZ TEŻ :

Korona gra dalej w Pucharze Polski! Martin Remacle bohaterem