Sobotnie granie z PKO BP Ekstraklasą rozpoczęliśmy w Gdańsku, gdzie odbyły się Derby Pomorza. Lechia Gdańsk podjęła na swoim terenie przyjezdną Pogoń Szczecin i to właśnie ekipa gości wyszła zwycięsko z tego pojedynku po hat-tricku Efthymiosa Koulourisa, który dogonił w klasyfikacji strzelców lidera – Benjamina Kallmana z Cracovii. Niemniej, jak wyglądał sam mecz w Gdańsku?
Początek nie zachwycił
Zwykło się rzec, że starcia derbowe rządzą się swoimi prawami. W tym przypadku o tym, że są to derby, można było dowiedzieć się tylko od kibiców obu ekip, bowiem na boisku tego nie było widać w ogóle. Pierwsze minuty meczu na stadionie w Gdańsku nie należały do zbytnio ciekawych. Panowało dużo niedokładności, ze szczególnym wskazaniem na graczy Lechii Gdańsk. Żadna z ekip szczególnie się nie wyróżniała. Gdyby ktoś miał oglądać powtórkę tego meczu, równie dobrze mógłby włączyć go dopiero w 15. minucie. Zwyczajnie nic by tej osoby nie ominęło.
Pogoń zabiła mecz w pierwszej połowie dzięki nieudolności Lechii
Dopiero w drugim kwadransie zaczęło się dziać nieco więcej. Dokładnie w 19. minucie miało miejsce jedno z kluczowych wydarzeń dla tego meczu. Mozolone wyprowadzanie piłki przez gospodarzy zakończyło się niedokładnym zgraniem na ścianę po czym Pogoń przejęła piłkę i wyprowadziła zabójczy atak. Kamil Grosicki przeprowadził akcję w sektorze bocznym i zagrał w pole karne. Tam znalazł się napastnik Lechii, Kacper Sezonienko, który niefortunnie interweniował, wystawiając tak zwaną piłkarską „patelnię” Koulourisowi. Ten specjalnie się nie patyczkował i precyzyjnie uderzył piłkę w kierunku dalszego słupka bramki i Pogoń wyszła na prowadzenie. Kilka minut po bramce goście mieli bardzo dogodną okazję na strzelenie drugiego gola, po tym jak Kamil Grosicki w bocznej strefie na wysokości pola karnego w dziecinny sposób wkręcił w ziemię Dominika Piłę i dośrodkował piłkę na Łukasiaka. Ten jednak nie zaskoczył bramkarza Lechii, który popisał się intuicyjną interwencją.
W kolejnych minutach przeciwnie, jak się można było spodziewać, Pogoń oddała piłkę Lechii. Gdańszczanie zaś nie potrafili tego wykorzystać. Mając piłkę nie do końca mieli pomysł, aby coś z nią zrobić – grali wręcz fatalnie. Niemniej mieli kilka sytuacji, po których mogli wyrównać, jak chociażby po uderzeniu Maksyma Khlana z woleja w słupek, natomiast te sytuacje były bardziej dziełem przypadku, aniżeli ładnymi składnymi akcjami.
Nieudolność i bezproduktywność biało-zielonych postanowili wykorzystać goście. Pogoń w 40. minucie przygotowała imponującą akcję, której efektem był drugi gol greckiego napastnika Pogoni. Vahan Bichakhchyan świetnie rozprowadził grę na lewą stronę do Leonardo Koutrisa, który zagrał płaskie dośrodkowanie „w kieszeń” między obrońców a bramkarza, gdzie znalazł się Koulouris i pewnie wykończył sytuację „Portowców”. Lechia po słabej pierwszej połowie przegrywała już dwa do zera i nie zapowiadało się, aby w drugiej połowie była w stanie odwrócić stan meczu.
Lepsza występ Lechii w drugiej połowie, lecz bez konkretów
W drugiej części meczu oglądaliśmy nieco lepszą grę gospodarzy. Pogoń nieszczególnie była chętna do grania w piłkę. Kompletnie oddała piłkę rywalom (Lechia w drugiej części spotkania miała 71% posiadania piłki), mając pewny wynik i posiadając cel jego obrony. Lechia tworzyła kolejne i kolejne akcje bramkowe. Stworzyła zdecydowanie więcej składnych ataków, jednak żadnych z nich nie potrafiła wykorzystać. To sprawiło, że okrągłe zero przy herbie gospodarzy na tablicy wyników nie zmieniło się na inną cyfrę. Z drugiej jednak strony miało to miejsce. W 83. minucie spotkania w polu karnym Lechii faulowany był Adrian Przyborek, a sędzia Szymon Marciniak wskazał na wapno. Przed szansą na hat-trick stanął Efthymios Koulouris i to właśnie uczynił, dobijając Lechię, która przedłuża swoją czarną serię meczów bez zwycięstwa do dziewięciu.
Po meczu do wywiadu dla stacji Canal+ stanął zawodnik Lechii, Tomasz Wójtowicz, który dosadnie stwierdził, że lepsza gra w drugiej części nie może usprawiedliwiać gdańszczan.– Myślę, że takie mówienie, że pierwsza połowa słaba, a druga dobra, nie wiele nam daje przy tym, że nie potrafimy zdobyć bramki, nie potrafimy zdobyć punktu, a tym bardziej wygrać na własnym stadionie Nie możemy się usprawidliwiać lepszą grą – powiedział gracz biało-zielonych.
Pogoń Szczecin po dwóch ligowych porażkach odniosła pewne zwycięstwo oraz przełamała swoją złą passę meczów na wyjeździe. „Portowcy” bowiem po raz pierwszy w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy cieszyli się ze zdobycia trzech punktów na wyjeździe. Klub ze Szczecina wskoczył na szóstą lokatę w tabeli i posiada aktualnie 25 punktów. Do podium traci sześć oczek, jednak ta liczba może zmienić się już jutro, gdy Raków Częstochowa powalczy o zwycięstwo z Koroną Kielce.
foto: Oskar Foltyński Photography
Efekt nowej miotły? Śląsk zremisował z Jagiellonią [RELACJA]