Raków Częstochowa zakończył rundę jesienną sezonu 2023/2024. Mistrzowie Polski nie zdołali przedłużyć swojej europejskiej przygody, awansowali za to do ćwierćfinału Pucharu Polski i zajmują aktualnie 4. miejsce w ligowej tabeli. Wydaje się, że kilka rzeczy mogło pójść lepiej, ale nie ma też co mocniej narzekać. Wypunktowaliśmy problemy ekipy spod Jasnej Góry, aby wiedzieć, jakie elementy są w nowym roku do poprawy.
Znaczna część zmartwień „Medalików” opiera się przede wszystkim na kontuzjach. „Czerwono-niebiescy” w minionych miesiącach nie musieli się głowić wyłącznie nad obsadą bramki, choć tam również jednorazowo rzucili sobie kłody pod nogi, wystawiając nieprzygotowanego Kacpra Bieszczada i płacąc stratą punktów w starciu z Wartą Poznań. To jednak zaledwie kropla w morzu wszystkich składnych, które wpłynęły na dzisiejsze położenie częstochowian.
10. Stałe fragmenty gry
Raków w swoim bardzo pojemnym sztabie szkoleniowym nie ma wyraźnego eksperta pod względem stałych fragmentów gry. Sam trener Jakub Dziółka, który pracuje nad tym elementem wraz z Tomaszem Włodarkiem, twierdził, że to nie jest jego najmocniejsza strona. Pojedyncze trafienia się przydarzają, ale do poziomu choćby rewelacyjnej w tym aspekcie Puszczy Niepołomice brakuje. A straty bramek po wznowieniach ze stojącej piłki bywały kosztowne, tym sposobem zespół z duchowej stolicy przegrywał w samej końcówce z Piastem czy remisował z Widzewem, Cracovią oraz Sportingiem, a niedawno wymknęło mu się z rąk spotkanie z Jagiellonią.
9. Potrzeba dogrywek
Dodatkowe pół godziny gry w środku tygodnia to ostatnie, czego życzyliby sobie jesienią przy występach na trzech frontach piłkarze i kibice z „Limanki”. A jednak, dwukrotnie po straszliwych męczarniach na etapie 1/16 i 1/8 tegorocznego Fortuna Pucharu Polski i bezbramkowych remisach z ŁKS-em oraz „Pasami” Raków zafundował sobie tę niewątpliwą „przyjemność”. Na obiekcie „Rycerzy Wiosny” wytargał awans w ostatnich minutach, niepotrzebnie odbierając sobie mnóstwo sił przed kluczową końcówką roku. Jeszcze większy horror miał miejsce w następnej fazie, przy drakońskim mrozie, kiedy częstochowianie wyjaśnili sprawę od razu po zakończeniu regulaminowego czasu gry. Zawodnicy po tym starciu regenerowali się pewnie rekordowo długo, kompletnie pozbawiając się świeżości na potyczki w Białymstoku i Sosnowcu z Atalantą.
8. Wahadła
W bokach pomocy problem może leżał nie tyle w małej dostępności graczy na te pozycje, ile równej dyspozycji graczy. Na Franie Tudorze ekipa Rakowa zajechała do Europa League, ale dość często Chorwat był potrzebny w trzyosobowym bloku obronnym. Jean Carlos Silva jak na razie deczko obniżył loty pod skrzydłami Dawida Szwargi w porównaniu z pierwszym okresem u Marka Papszuna, Deian Sorescu złapał wysoką formę w ostatnich spotkaniach, od wyjazdu do Grazu. Dawid Drachal wciąż jest wprowadzany stopniowo. Najpewniejszym punktem jest lewonożny Srdjan Plavsić, o dziwo ten, który przychodził do klubu latem i potrzebował króciutkiej chwili na aklimatyzację.
7. Brak zamknięcia meczu
Starcia w delegacjach z Pogonią Szczecin, Śląskiem Wrocław, zakończone wynikami 1:1 i podziałami punktów, przy utrzymaniu prowadzenia przez częstochowian oznaczałyby bogatszy dorobek o cztery oczka i mniejszą stratę przy wciąż zaległym meczu do liderującego WKS-u. Ale nie tylko w tym rzecz, bo Raków jedyne dwa pojedynki, które umiał zamknąć, to mecze z Zagłębiem Lubin i Radomiakiem Radom. Poza tym, niezależnie, czy przy Limanowskiego, czy nie, rywal zawsze mógł poczuć szansę na ugryzienie mistrzów Polski. Tak było z beniaminkami, tak było ze środkiem tabeli i tak było z czołówką. Bardzo trudno było wejść „Czerwono-niebieskim” w swój tryb niszczenia i to stanowiło duży niepokój.
6. „Dziesiątki”
Mało kto spodziewał się, że pomimo ściągnięcia Johna Yeboaha i Sonny’ego Kittela, a w rezultacie sporego bogactwa wyboru dwóch ofensywnych pomocników, nawet przy absencji Iviego Lopeza, w Częstochowie na „dziesiątki” będą narzekać. Ale taka jest rzeczywistość, dalszy, płynny rozwój Yeboaha stopują na razie kontuzje, a Kittel w stosunku do oczekiwań jest wielkim niewypałem. Bartosz Nowak dopiero od połowy października zaczął się prezentować na miarę lidera zespołu pod względem liczb. Tych liczb kompletnie nie notuje Marcin Cebula, którego latem wielu widziało w reprezentacji Polski, a teraz wszyscy widzą go raczej poza klubem. Vladyslav Kochergin, podobnie do Tudora, jest zmuszony do grania nie na swojej nominalnej pozycji.
5. Środek pomocy
Odbiły się nieco czkawką decyzję o błyskawicznej sprzedaży Maxime Domingueza oraz wypożyczeniu do Górnika Szymona Czyża. Jedynym pewniakiem na „szóstce” był Gustav Berggren. Groźne kontuzje Giannisa Papanikolaou i Bena Ledermana oraz bardzo wahająca się postawa Vladyslava Kochergina to czynniki przeciętnego finiszu roku. Raków kilkukrotnie przegrywał mecze, przegrywając środek pola. W ostatnim meczu rundy jesiennej trener był tak zdesperowany, że premierowo wystawił w roli defensywnego pomocnika Bartosza Nowaka.
4. Wyjazdy
Jedna z większych zagwozdek w drużynie Dawida Szwargi. Dlaczego ligowy bilans Rakowa w delegacjach wynosi 2-2-4, co daje mu 13. lokatę w tabeli pod tym względem, a mniej bramek wpuścił tylko od Zagłębia, Ruchu i Puszczy? Tym bardziej że zatrudnił jako trenera mentalnego przed sezonem jednego z większych specjalistów w kraju, psychologa sportu Kamila Wódkę. Przypomnijmy, że częstochowianie na swoim obiekcie są niepokonani, więc nawet mimo niełatwego wyjazdowego kalendarza trudno nie dopatrywać się drugiego podłoża sprawy.
3. Napad
Kiedy w sercach „Czerwono-niebieskich” rodziło się przekonanie, że nastaje kres długiej niemocy związanej z brakiem skutecznej „dziewiątki”, rzeczywistość okazała się zgoła inna. Po dobrym początku kampanii Łukasza Zwolińskiego 30-latek grał z obciążeniem i konieczny okazał się zabieg. Po powrocie już fajerwerków nie było. Młody Ante Crnac również zrobił dobre wrażenie, ale wraz z kolejnymi marnowanymi okazjami i przegrywanymi pojedynkami zostawał odstawiany na drugi tor. Fabianem Piaseckim na dłuższą metę nie da się pociągnąć na podwórku i krajowym, i europejskim.
2. Obrona
Wydarzenia w formacji środkowych defensorów to jedno wielkie nieszczęsne pasmo trudności. Zacząć należałoby od Adnana Kovacevicia, który przez uraz na zgrupowaniu zadebiutował dopiero w sierpniu. Jego forma odbiegała od zapowiedzi, a sympatycy klubu po czasie mocno krytykowali przedsezonową wymianę za Tomasa Petraska. W fazie grupowej Ligi Europy zespołowi nie pomógł Stratos Svarnas, który wypadł na sam koniec okresu wakacyjnego, a kapitan Zoran Arsenić miał okazję rozegrać tylko 14 minut – do kolejnej kontuzji, złamania kostki. Oczywiście, Milan Rundić, który wskutek przeciążeń wypadł na koniec 2023 roku i początek roku 2024, także nie miał możliwości wychodzić w jedenastce cały czas, aż w końcu na centralnym stoperze musiał zaczynać Bogdan Racovitan, więc wybór był praktycznie żaden, rywalizacja niemal zerowa, przez co trudno było utrzymać wysoki poziom działań w tyłach.
1. Raków – stabilizacja
Z pozoru najistotniejszy klocek w wysokiej układance, który trzeba na wiosnę odnowić. Niegdyś wiedzieliśmy, że po słabszym momencie drużyny od razu nadejdzie znacznie lepszy. Obecnie po pojedynczych lepszych momentach spodziewamy się gorszych chwil i zadyszki. Jednak też pod batutą Marka Papszuna tę stabilizację uzyskiwało się długimi miesiącami, wręcz latami. Dlatego pod Jasną Górą ponownie muszą uzbroić się w cierpliwość, konsekwentnie i może nawet ryzykownie podejmować wiążące decyzje.